NBA. Cleveland Cavaliers znów w dołku. Będą zmiany w składzie. Transfer też?

Cleveland Cavaliers nie wyglądają na kandydata do gry w finale NBA. Przegrali 11 z 15 spotkań, atmosfera w zespole jest kiepska, drużyna potrzebuje wzmocnień, a czasu jest niewiele.

W ostatnią sobotę Oklahoma City Thunder pogrążyli Cavs, rozbijając finalistów aż 148:124. We wtorek Cavs ulegli kolejnej silnej ekipie z Konferencji Zachodniej, tym razem 102:114 z San Antonio Spurs. Była to ich 11 porażka w ostatnich 15 meczach. Cavs zsunęli się na trzecie miejsce na Wschodzie, mają tylko jedną porażkę mniej niż Miami Heat i ledwie pięć meczów przewagi nad 9. Detroit Pistons.

W tabeli nie jest najlepiej, bo Cavaliers po prostu graja fatalnie. Ich obrona jest na szarym końcu NBA, w ataku poza LeBronem Jamesem trudno wskazać jednego koszykarza, który ma stabilną formę, a atmosfera w zespole jest fatalna.

W poniedziałek koszykarze zorganizowali sobie wewnętrzne spotkanie. Jak podają amerykańskie media, było gorąco, a najwięcej tłumaczyć musiał się Kevin Love, który w meczu z Thunder zagrał tylko trzy minuty, bo źle się czuł, a drugą połowę meczu oglądał z domu. Koledzy mieli mu za złe, że ich opuścił i powątpiewali, czy aby był na pewno aż tak chory, by nie wysiedzieć w hali do końca meczu. - Panowie, byłem chory, nie byłem zdolny do pracy, w takich sytuacjach idziesz do domu - tłumaczył się Love. Koledzy jego wyjaśnienia przyjęli.

Ale na razie atmosfera bardzo się nie poprawiła. A dziennikarze zwracają uwagę na najdrobniejsze szczegóły. Jak na to, że nikt z drużyny nie pomógł wstać Love'owi, gdy ten został powalony walcząc o pozycję z LaMarcusem Aldridgem.

- Nie ma między nami zaufania na parkiecie. To najgorszy zespół, w jakim byłem - cytuje słowa jednego z koszykarzy Cavs ESPN.

Lue: Będą zmiany w wyjściowej piątce

Trener Tyronn Lue po porażce ze Spurs zapowiedział, że dokona zmian w wyjściowej piątce. - Tak, będą zmiany - stwierdził Lue, choć jeszcze dzień wcześniej mówił, że nie są konieczne.

LeBron James i Kevin Love na pewno nie będą zaczynać meczów na ławce, ale pozycja Isaiaha Thomasa, JR Smitha i Jae Crowdera tak pewna nie jest. Smith sam przyznał, że jeśli to on straci miejsce w pierwszej piątce, to przyjmie decyzję trenera ze zrozumieniem, bo zdaje sobie sprawę z tego, że jego forma jest daleka od idealnej.

Lue może wstawić do pierwszej piątki podkoszowego Tristana Thompsona, kosztem Crowdera. Może też zrezygnować z Thomasa, który dopiero odzyskuje rytm meczowy po kontuzji biodra. Wreszcie, może zastąpić Smitha Wadem. Pytanie tylko, czy to zrobi aż tak wielką różnicę.

Transfer potrzebny od zaraz

Od kilku dni plotkuje się o tym, że przed 8 lutego, czyli zamknięciem okna transferowego, Cavaliers dokonają zmian w składzie. Najgłośniej mówiło się o sprowadzeniu George'a Hilla z Sacramento Kings, który mógłby rozwiązać problemy z prowadzeniem gry, zwłaszcza gdy na boisku są zmiennicy. Prawdopodobnie z drużyny odeszliby wtedy Iman Schumpert i Channing Frye.

Plotkuje się też o tym, że Cavs mogliby być zainteresowani DeAndre Jordanem i Lue Williamsem.

Cavaliers mogliby się wzmocnić bardziej, gdyby zdecydowali się oddać w jakiejś wymianie wybór Brooklyn Nets w tegorocznym drafcie, który do nich należy. Z tym menedżerowie ekipy z Cleveland zwlekają, bo jest to ich rodzaj polisy na wypadek, gdyby LeBron James nie został na kolejny rok w drużynie. Największa gwiazda Cavs w lipcu będzie mogła zmienić klub. A James deklarować, czy zostanie nie zamierza.

Cavaliers w ostatnich latach nie zachwycali w sezonie zasadniczym, ale przed play-off byli już rozpędzeni. W tym roku to rozpędzanie im nie idzie. Latem w zespole doszło do wielu zmian, które wciąż nie wyglądają na wzmocnienia, które mogą dać nadzieje na pokonanie Golden State Warriors, murowanych faworytów do tytułu. A jeśli Cavs szybko czegoś nie odmienią, to i z samym awansem do finału mogą mieć problem.

Drużyny z LeBronem Jamesem w składzie (Miami Heat i Cleveland Cavaliers) w finałach Konferencji Wschodniej w graja nieprzerwanie od 2011 roku. W tym roku Boston Celtics i Toronto Raptors czują, że mają szansę tę serię najlepszego koszykarza świata przerwać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.