Polski środkowy z zawodników pierwszej piątki grał najkrócej - 25 minut. Oddał sześć rzutów, z których cztery wpadły do kosza. Miał pięć zbiórek, z czego trzy były w ataku, a do tego dołożył jeszcze asystę, blok, ale miał też trzy straty i faul.
Wizards wygrali, bo świetnie zagrał Bradley Beal - rzucił aż 38 punktów, miał też po dziewięć asyst i zbiórek. W końcówce jednak o mało nie zawalił meczu Wizards. Na 19 sekund przed końcem Wizards prowadzili dwoma punktami, a Beal miał dwa rzuty wolne, by zapewnić gospodarzom wygraną. Oba jednak spudłował. Przytomna reakcja Kely'ego Oubre przy zbiórce pozwoliła Wizards utrzymać się przy piłce.
W końcówce najważniejsze punkty dla Wizards zdobywał John Wall. To po jego wejściu pod kosz zespół wyszedł na prowadzenie 111:110, a potem z zimną krwią wykonał trzy rzuty wolne i to on zapewnił Wizards wygraną. W całym meczu zdobył 21 punktów i miał dziewięć asyst.
Najwięcej punktów dla Bulls rzucili Nikola Mirotić (21) oraz Kris Dunn (19 punktów, 11 asyst).
Dla Wizards była to siódma wygrana w ostatnich 10 meczach. Zespół Marcina Gortata z bilansem 21-16 zajmuje piąte miejsce w Konferencji Wschodniej. Bulls (13-23) są jedenastą ekipą. Prowadzą Boston Celtics (30-10).
Wizards kolejny mecz zagrają u siebie 4 stycznia z New York Knicks.