Marcin Gortat o kontrakcie: 10 mln dol. to kwota startowa. Możliwe, że zostanę przepłacony

- 10 mln dol. to kwota startowa, bo w NBA nie ma w tej chwili na rynku środkowych do wzięcia. Nawet jeśli moja wartość wynosi x, to zespół, który chce mnie pozyskać, być może będzie musiał zapłacić 3x. Może się okazać, że zostanę przepłacony, co oczywiście mi nie przeszkadza - mówi Marcin Gortat, który od 1 lipca czeka na oferty z klubów NBA.

30-letni Polak, który w minionym sezonie reprezentował Washington Wizards, od początku lipca będzie wolnym zawodnikiem - ofertę będzie mógł mu złożyć każdy klub. Gortat, którego poprzednia, pięcioletnia umowa, była warta 35 mln dol. (za ostatni sezon Polak zarobił 7,7 mln), chce podpisać kontrakt życia - najwyższy i prawdopodobnie ostatni w NBA.

3x, czyli pieniądze

Czym będzie się kierował przy wyborze klubu, jaka jest jego hierarchia wartości? - Rozmowy podejmiemy tylko z tymi klubami, które spełnią warunki finansowe. Mam pułap finansowy, w którym chciałbym się znaleźć - zaznaczył Gortat na środowej konferencji prasowej w salonie Porsche w Warszawie.

- Nie wypada mi mówić, na ile się wyceniam. 1 lipca będziecie wiedzieć - stwierdził, ale dopytany o 10 mln dol. rocznie, które zarabiają gracze jego pokroju, przyznał: - To kwota startowa, bo w NBA nie ma w tej chwili na rynku środkowych do wzięcia.

Ze środkowych grających na podobnym poziomie do Gortata (częste podwójne dwucyfrówki w statystykach, dobra obrona, duże możliwości fizyczne), kontrakt można oferować w tym roku tylko Gregowi Monroe z Detroit Pistons i Polak podkreśla tę specyficzną sytuację na rynku. - Ciężko powiedzieć, jaka jest moja wartość. Nawet jeśli wynosi ona x, to zespół, który chce mnie pozyskać, być może będzie musiał zapłacić 3x. Może się okazać, że zostanę przepłacony, co oczywiście mi nie przeszkadza. Taka jest sytuacja, cieszę się, że zdarza się to akurat w mojej generacji i w tym momencie.

Wizards mają przewagę

Na jakie inne kwestie zwróci Gortat uwagę przy wyborze klubu? - Kolejna rzecz to osoba rozgrywającego. Wielokrotnie podkreślałem, że nie mogę już sobie pozwolić na grę ze ślepym rozgrywającym, który ma oczy wklejone w parkiet i nie widzi kolegów - powiedział Polak, któremu świetnie współpracuje się z Johnem Wallem z Wizards. - Myślę, że w najbliższych sezonach John może być najlepszym rozgrywającym w NBA - stwierdził.

Gortat kontynuował: - Przy wyborze ważne będą dla mnie także moja pozycja w zespole, sztab trenerski i osoba właściciela, który powinien być pasjonatem koszykówki, a nie biznesmenem, który myśli o sprzedaży klubu i zarobku.

Na pytanie o to, którego właściciela uznaje za pasjonata, nie odpowiedział wprost. - Jestem na takim etapie kariery, że nie mogę pójść do drużyny, która rozpoczyna fazę przebudowy. Wróciłem do play-off po długiej przerwie, grałem w nim jako zawodnik pierwszej piątki. Poczułem, co to znaczy naprawdę rywalizować o trofeum, poczułem, co znaczy zainteresowanie drużyną grającą w play-off. W takich meczach chce się grać.

- Granie w drużynie, która się przebudowuje, jest praktycznie niemożliwe. Myślę, że zgłoszą się do mnie drużyny, które mają mistrzowskie ambicje. A pasjonatami są właśnie ich właściciele - zakończył wątek właścicieli. I od razu dodał: - Mogę powiedzieć, że Wizards na pewno będą w czołówce grupy, z którą będę rozmawiał. Ten klub jest bardzo wysoko, ma przewagę na starcie, bo jako jedyny może zaoferować mi pięcioletni kontrakt. Pozostałe - maksymalnie cztery.

- Dobrze gra mi się z Wallem, świetnie dogaduję się także z trenerem Randym Wittmanem, który przedłużył kontrakt z Wizards. To są dla mnie ważne rzeczy. Klub też chce mnie zatrzymać, możliwe nawet, że Wittman przyjedzie na mój kamp do Krakowa, by pokazać, jak bardzo Wizards na mnie zależy - zaśmiał się Gortat, który po serii treningów z dziećmi pod koniec czerwca wróci do USA. - 1 lipca muszę być w Orlando, gdzie będziemy mieli spotkania z przedstawicielami klubów, które mnie chcą - powiedział.

35 lat i koniec kariery?

Gortat jest w ważnym momencie kariery. Skończył 30 lat, w minionym sezonie udowodnił swoją wartość dobrą grą w Wizards, z którymi dotarł do drugiej rundy play-off, teraz podpisze kontrakt życia. Jak planuje najbliższe lata? - Jeżeli podpiszę teraz cztero- lub pięcioletni kontrakt, to będę chciał go wypełnić do końca i, na dzisiaj, jestem bliski myśleniu, że zakończę wówczas karierę - przyznał. - Nie chcę popychać szczęścia do punktu, w którym całkowicie się rozsypię i w wieku 38 lat będę musiał zaczynać dzień od serii ćwiczeń, by w ogóle funkcjonować.

- Wiadomo, że w NBA, w wieku 35-36 lat, podpisuje się niskie kontrakty za niewielkie pieniądze, skacze się z drużyny do drużyny, by zdobyć mistrzostwo. Może i ja tak będę robił, ciężko mi teraz powiedzieć, co będzie za pięć lat. Ale nie będę zarabiał dodatkowych pieniędzy kosztem zdrowia - zapowiedział Gortat.

- Już w tym momencie są na moim ciele punkty, które zaczynają puszczać. Plecy nie trzymają już tak, jak w wieku 18 lat, w tym sezonie dostałem mocne uderzenie w ramię, cały play-off grałem na tabletkach przeciwbólowych, dostałem zastrzyk z kortyzonu, by funkcjonować - poinformował koszykarz.

- Chciałbym grać w koszykówkę do 35. roku życia. Czy jest możliwe zakończenie kariery w Europie? Raczej nie. A jeśli tak, to tylko w zespole, w którym trenerem będzie Saso Obradović - zakończył Gortat.

Wcześniej, na tej samej konferencji, Polak poinformował, że w tym sezonie nie zagra w reprezentacji Polski .

Jak oceniasz wartość Marcina Gortata?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.