NBA. Marcin Gortat kontra Dwight Howard - starcie pierwsze

Phoenix Suns w niedzielę podejmują Orlando Magic. Marcin Gortat po raz pierwszy zagra przeciwko swojemu byłemu klubowi i zmierzy się z Dwightem Howardem, z którym przez ponad trzy lata trenował. - On wyjdzie na parkiet i będzie chciał mnie zniszczyć. Zdaję sobie z tego sprawę i dlatego zagram z takim samym nastawieniem - zapowiada Gortat. Relacja na żywo na Sport.pl od godz. 20.30.

18 grudnia zeszłego roku Gortat wraz z Vincem Carterem i Mickaelem Pietrusem został wymieniony przez Magic - Polak trafił do Phoenix Suns i dostał od losu wielką szansę. Po ponad trzech latach harówki na treningach, przesiadywania na ławce i oglądania pleców najlepszego centra NBA - Dwighta Howarda, mógł wreszcie pokazać, na co go stać. Mimo że przeszedł z drużyny walczącej o mistrzostwo NBA do zespołu, który musi martwić się o miejsce w play-off, dla niego był to awans sportowy.

Z żelaznego rezerwowego na góra kilkanaście minut, który rzucał po 3,7 punktu na mecz i zbierał 4,3 piłki na mecz, stał się ważnym filarem Suns. W Arizonie zagrał do tej pory w 36. meczach, rzuca średnio 11,8 punktu, ma 8,8 zbiórki na mecz, średnia minut jakie spędza na parkiecie dobija do 30, a Gortat często jest najlepszym strzelcem i zbierającym drużyny.

Dla Gortata niedzielny mecz z Magic będzie wyjątkowy. Polak jeszcze nigdy w swojej karierze nie grał przeciwko swojemu byłemu klubowi - zawsze odejście z drużyny wiązało się z awansem sportowym. Tak było gdy przechodził z ŁKS-u Łódź do Rhein-Energie Koeln, a następnie gdy przenosił się z Zagłębia Ruhry do słonecznego Orlando. Lepszej od NBA koszykarskiej ligi już nie ma, do starcia z byłą drużyną w końcu musiało dojść - w niedzielę Gortat zagra przeciwko Magic po raz pierwszy w karierze.

- Wszyscy mówią, że to będzie rywalizacja moja z Howardem albo starcie Vince kontra Jason Richardson. A tak naprawdę liczy się tylko, kto wygra ten mecz - powiedział w piątek Gortat, ale od porównań z Howardem nie ucieknie. Poza tym, jak mało kto zna doskonale jego wszystkie zalety i wady, wie jak przeciwko niemu bronić i jak go oszukać w ataku. I to mimo przewagi fizycznej oraz lepszych statystyk, które notuje Amerykanin (patrz ramka na dole). - Nie mówię, że go zatrzymam, ale jestem w stanie go ograniczyć - mówił Gortat i dodawał: - On wyjdzie i będzie chciał mnie zniszczyć, zdaję sobie z tego sprawę i dlatego wyjdę na parkiet z takim samym nastawieniem.

Gortat zapewnia, że nie będzie sentymentów. - Życzę im powodzenia, bo to dobry zespół, który ma szansę na tytuł. Ale moją drużyną jest teraz Phoenix Suns, to moja nowa rodzina. Ostatnie 30 meczów były najlepszymi w moim życiu i nie chcę tego zmieniać - powiedział Polak. Mniej bojowo wypowiadają się Pietrus i Carter, którzy w grudniu razem z Gortatem przeprowadzili się z Orlando do Phoenix. - Nie pierwszy raz brałem udział w wymianie, więc dla mnie to po prostu kolejny mecz. Oczywiście, chcę go wygrać, ale nie możemy zapomnieć, że sezon na tym spotkaniu się nie kończy - mówi Pietrus.

Magic (bilans 41-25, czwarte miejsce na wschodzie) do Phoenix przyjeżdżają po piątkowej porażce po dogrywce z Golden State Warriors 102:123. Będzie to ich trzeci z pięciu meczów w tej serii wyjazdowej, do tej pory oprócz porażki z Warriors zanotowali minimalne zwycięstwo z najsłabszymi na zachodzie Sacramento Kings. Dzień po meczu z Suns, Magic zagrają jeszcze z Los Angeles Lakers, a pięciomeczowy wyjazd zakończą w środę w Milwaukee.

Suns w czwartek wyraźnie przegrali z Denver Nuggets (97:116), ale nadal liczą się w walce o ósme miejsce na zachodzie.

Gortat (Suns) kontra Howard

Gortat w Magic kontra Gortat w Suns

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.