Koszykówka. MŚ do lat 17. Polacy szykują się na bitwę z Niemcami

W poniedziałek, w trzecim meczu mistrzostw świata do lat 17 w Hamburgu, reprezentacja Polski zagra z Niemcami. Po dwóch spotkaniach oba zespoły mają bilans 2-0. - Mecz z gospodarzami nie będzie porywający. To będzie raczej twarda walka, z ostrymi zagraniami i faulami. Tacy są Niemcy, my musimy im stawić czoła - mówi najlepszy strzelec Polski Mateusz Ponitka.

Poniedziałkowe spotkanie rozpocznie się o 19. Statystyczną relację na żywo można śledzić na stronie Hamburg2010.fiba.com .

W MŚ do lat 17 bierze udział 12 drużyn podzielonych na dwie grupy. Awans do ćwierćfinałów uzyskają po cztery zespoły. Polska - po pokonaniu 71:54 Australii i zwycięstwie 101:83 z Koreą Płd. - praktycznie zapewniła sobie miejsce w ósemce.

- Dwa pierwsze mecze ułożyły się dla nas dobrze - mówi trener Jerzy Szambelan. - Australia jest mocnym zespołem, ale od trenerów z Serbii dostaliśmy płytkę z ich meczem z turnieju towarzyskiego. Zrobiliśmy porządny skauting i zabraliśmy im grę.

- Z Koreańczykami też nie grało się łatwo - oni są szybcy, sprytni, umieją wypracować pozycje rzutowe, z których trafiają. Nam udało się wygrać dość pewnie, ale Hiszpanie dzień wcześniej się z nimi męczyli. Przeważali dopiero w końcówce - zauważa trener.

Ponitka, który ze średnią 23,5 punktu na mecz jest liderem klasyfikacji strzelców turnieju, przyznaje jednak: - Na razie mieliśmy najsłabszych zawodników w grupie i teraz czekają nas trzy ciężkie mecze.

W poniedziałek, wtorek i środę biało-czerwoni zagrają odpowiednio z Niemcami, Hiszpanią i Kanadą. Wyniki między tymi zespołami zadecydują o kolejności w grupie B i rozstawieniu przed ćwierćfinałami, w których rywalami będą cztery drużyny z grupy A, gdzie grają Argentyna, Chiny, Egipt, Litwa, Serbia i USA.

I Polska, i Niemcy w dwóch pierwszych meczach wyraźnie wygrywały walkę o zbiórki, a także zdobywały więcej punktów spod kosza niż rywale. Oba zespoły należą do najwyższych w grupie B - średnia wzrostu obu kadr to 194,5 cm, choć w sumie to Niemcy są wyżsi o centymetr - mierzą 2335 cm, przy 2334 Polaków.

- Niemcy mają doskonałego wysokiego - Bogdana Radosavljevicia - mówi Ponitka. - To Serb z niemieckim obywatelstwem, który robi u nich dobrą robotę. Stawia zasłony, walczy na desce, dobrze broni, jest niezły w ataku - opisuje Polak. Radosavljević mierzy 210 cm wzrostu i w dwóch meczach rzucał średnio po 12 punktów i miał po 4,5 zbiórki.

- Drugim wyróżniającym się zawodnikiem Niemców jest Besnik Bekteshi, który z pochodzenia jest Albańczykiem - dodaje Ponitka. Bekteshi to rzucający o wzroście 193 cm, którego średnia punktów z dwóch spotkań wynosi 19 na mecz.

Szambelan o Niemcach, którzy na zeszłorocznych mistrzostwach Europy na Litwie zajęli 11. miejsce: - W porównaniu do tamtej drużyny wzmocnili się dwoma chłopakami z byłej Jugosławii i Albańczykiem, mieli porządny program przygotowań, który realizowali według wskazówek selekcjonera pierwszej reprezentacji Dirka Bauermanna.

- Są bardzo dobrze przygotowani pod każdym względem - organizacji gry, woli walki, przygotowania motorycznego. To bardzo trudny przeciwnik, ale będziemy kombinować. Poszukamy sposobów, aby rozwiązać ten mecz na swoją korzyść - zapowiada trener.

- To będzie twarda walka, z ostrymi zagraniami i faulami. Tacy są Niemcy, my musimy im stawić czoła. Możemy grać każdą koszykówkę - i szybką, i spokojną, i ustawioną, i szaloną, i twardą. Jesteśmy uniwersalnym zespołem - mówi Ponitka. - Niemcy chcą osiągnąć sukces, ale myślę, że jesteśmy w stanie ich pokonać.

Polacy mają swoje atuty - poza Ponitką, który prowadzi w klasyfikacji strzelców, najlepszym zbierającym turnieju jest na razie Przemysław Karnowski (212 cm wzrostu i średnio 15 zbiórek na mecz), a najlepszym podającym Grzegorz Grochowski (średnio po osiem asyst). Trzeba jednak pamiętać, że Polacy grali z najniższymi i teoretycznie najsłabszymi rywalami w swojej grupie.

Jak Szambelan ocenia grę drużyny? - Najlepsza strona to walka o zbiórki. W ataku mamy dobre rozwiązania, organizacja gry jest niezła, choć niektórzy zawodnicy czasami uciekają spod kontroli. Czasem trochę gry zabiera dla siebie Grochowski, czasem Ponitka, czasem Michał Michalak. Rozmawiamy z zawodnikami, uświadamiamy ich, że muszą być bardziej rozważni.

- Większych zastrzeżeń do podstawowych graczy jednak nie mamy - dodaje trener. - Wśród zmienników największe zaufanie mamy do Tomka Gielo, Flipa Matczaka i Daniela Szymkiewicza. Poprawnie zachowuje się Łukasz Bonarek, który w okresie przygotowawczym nie wyglądał na zawodnika, który mógłby nam pomóc, ale ostatnio ładnie się otworzył.

Poza Polakami i Niemcami jedynym niepokonanym zawodnikiem w turnieju są Amerykanie, którzy pokonali 82:70 Argentynę i rozbili Litwę 102:66. W ich składzie jest kilku zawodników, które specjalistyczne amerykańskie serwisy typują do wysokich pozycji w drafcie w 2012 roku - skrzydłowi Michael Gilchrist i James McAdoo oraz rozgrywający Marquis Teague.

- Amerykanie? Grają typowo fizycznie i mają w tym elemencie przewagę nad wszystkimi - mówi Ponitka. - Mają inną budowę ciała, skaczą zdecydowanie wyżej, ale inteligentnie nie grają. Mają indywidualne akcje - jeden zawodnik potrafi kozłować przez większość akcji, żeby w końcówce rzucić z dystansu lub szukać kolegi nad obręczą i podać mu na wsad z powietrza - opisuje koszykarz.

Szambelan przypomina: - To jest turniej i każdy zaliczy sinusoidę. Będą lepsze i gorsze dni, przeciwnicy, którzy pasują lub nie. Najważniejsze jest to, co powtarzam na każdym kroku - znaleźć się na wielkiej imprezie i doskonalić się na niej w warunkach startowych. Dla tych młodych koszykarzy to wciąż jest etap nauczania i selekcji.

- Wygraliśmy dwa mecze i co - walczymy dalej! Najważniejsze jest jednak to, żeby dwóch z tych naszych chłopaczków zagrało kiedyś w pierwszej reprezentacji. Po co ich obciążać medalowym celem? To czy w takim wieku zajmie się trzecie, czwarte, piąte czy szóste miejsce nie jest ważne - kończy Szambelan.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.