EuroBasket 2015. Trzy kwarty równej walki i... Co się stało z koszykarzami w końcówce meczu z Hiszpanią?

Niepotrzebne faule, które miały wpływ na słabszą obronę, spudłowane rzuty, straty i Pau Gasol. Polacy przez 30 minut grali z Hiszpanią na remis, ale czwartą kwartę przegrali sromotnie.

Po trzech kwartach meczu 1/8 finału w Lille Polska remisowała z Hiszpanią 55:55. Pierwszy rzut czwartej kwarty spudłował Łukasz Koszarek, potem nie trafił Przemysław Karnowski, a Przemysław Zamojski popełnił trzy błyskawiczne faule w 14 sekund na Sergio Llullu. Hiszpan trafił za dwa, Zamojski spudłował, a Llull podał do Felipe Reyesa, który podwyższył prowadzenie Hiszpanów na 59:55. Trener Mike Taylor poprosił o czas.

- Hiszpanie nic nie zmienili - mówił po meczu o początku tej części. - W trzeciej kwarcie mieliśmy osiem fauli wobec dwóch Hiszpanów, w czwartej części sytuacja zaczęła układać się podobnie. Szybkie gwizdki sędziów sprawiły, że zawodnicy stracili trochę agresji w obronie.

Po przerwie na żądanie Polacy wyprowadzili na pozycję Adama Waczyńskiego, swojego najlepszego strzelca, ale ten spudłował. Trójkę trafili za to Hiszpanie - zrobił to Sergio Rodriguez po tym, jak Pau Gasol zebrał piłkę w ataku. Po celnych wolnych Damiana Kuliga Gasol sam trafił za trzy, a Mateusz Ponitka popełnił stratę.

- W sumie tych strat mieliśmy tylko dziewięć, dbaliśmy o piłkę tak jak trzeba, ale akurat w czwartej kwarcie zaliczyliśmy aż cztery z tych dziewięciu błędów - mówił Taylor. - Nie trafiliśmy kilku rzutów, popełniliśmy straty, które kończyły się łatwymi punktami, straciliśmy agresywność - to pozwoliło Hiszpanom zbudować przewagę. Hiszpanom, którzy mają wyjątkowych graczy z Pau Gasolem na czele.

Rywale prowadzili 69:59 i wtedy Gasol Polaków dobił. W półtorej minuty zdobył osiem punktów, było po meczu. - Nie wiem, jak to wytłumaczyć - kręcił głową Aaron Cel. - Może i doświadczenie zrobiło tę przewagę. Zrobiliśmy w tym okresie dużo błędów. Graliśmy mniej mądrze niż rywale. Hiszpanie utrzymali zimną krew, my nie, im bliżej końca. Gasol nas naprawdę zabił.

- Największym błędem były faule, które sprawiły, że już w trzeciej czy czwartej minucie mieliśmy przekroczony limit, a Hiszpanie dostawali rzuty wolne - tłumaczył Marcin Gortat. - To odjęło całą naszą agresywność w obronie. Automatycznie sprawiło, że każde dotknięcie, każde puknięcie zawodnika hiszpańskiego było odczytywane jako faul. Nie da się ukryć, że Hiszpanie mają więcej respektu u sędziów niż my.

- Przez całe wakacje uczyliśmy się, by nie faulować na początku kwarty, żeby nie było sytuacji, że ostatnie minuty gramy z przekroczonym limitem, niestety ten błąd z Hiszpanią popełniliśmy - dodał Gortat.

Faule zespołowy były problemem w czwartej kwarcie, ale już w trzeciej cztery przewinienia indywidualne miał na koncie Ponitka. - Znaleźliśmy się wtedy w trudnej sytuacji - komentował Taylor. - Czwarte przewinienie odgwizdano mu w walce o zbiórkę z Gasolem, sędziowie uznali, że Mateusz popychał Hiszpana. Ale ja nie sądzę, że tam gwizdek był potrzebny.

Taylor zaznaczył jednak: - Tu nie chodzi o faule i gwizdki, tylko o naszą obronę i atak. Te przez większość meczu były dobre, ale by pokonać Hiszpanię, musisz tak grać przez 40 minut.

Polska przegrała z Hiszpanią 66:80 i odpadła z EuroBasketu. Rywale awansowali do ćwierćfinału.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.