Play-off Tauron Basket Ligi. Pluta znów bohaterem Anwilu

23 punkty, w tym osiem na początku czwartej kwarty - tak 37-letni Andrzej Pluta poprowadził Anwil Włocławek do ważnej wygranej z Treflem w Sopocie.

Anwil - wicemistrz Polski, który do play-off przystąpił z rozczarowującej szóstej pozycji - w piątek przegrał z rozstawionym z nr. 3 Treflem 78:84. W sobotę, głównie dzięki Plucie, zwyciężył jednak 76:68 i jeśli we wtorek i w środę wygra dwa kolejne mecze najciekawszego ćwierćfinału we Włocławku, to awansuje do półfinału play-off, gdzie spotka się ze zwycięzcą pary PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań. W niej po zaciętych meczach w Zgorzelcu 2-0 prowadzi Turów.

Bohaterem pierwszych spotkań ćwierćfinałowych w TBL był Pluta, który końcówkę sezonu zasadniczego miał nierówną, ale play-off - swój 16. w polskiej ekstraklasie! - zaczął świetnie.

Łukasz Cegliński: Znów pan udowodnił, że play-off to czas weteranów.

Andrzej Pluta: Weterani to są na wojnie, a na boisku o wynikach decydują często dojrzali zawodnicy. Andrzej Pluta potrafi grać w koszykówkę i wierzy w swoje umiejętności. W meczach w Sopocie drużyna dobrze mnie wykorzystywała, byłem wyprowadzany na pozycje. Z tego brała się i pewność siebie, i skuteczność. Dziękuję zespołowi, że mnie wykorzystywał, i mam nadzieję, że tak będzie dalej.

W ostatnich czterech meczach sezonu zasadniczego zdobył pan w sumie 22 punkty, w sobotę - 23. Co się zmieniło?

- Liczy się jakość, a nie ilość minut na boisku. Czasem można grać przez 30 minut, ale nie być wykorzystywanym tak, jak np. było ze mną w ostatnim meczu z Prokomem, kiedy nie dostawałem piłek, a na dodatek rywal był na mnie przygotowany. Strzelcy muszą dostawać odpowiednią liczbę podań i oddawać swoją porcję rzutów.

Rozmawiał pan przed play-off z trenerem Emirem Mutapciciem o tym, że czuje się niewykorzystywany?

- Oczywiście, że tak. Jestem jednak doświadczonym zawodnikiem i wiem, że trener też musi nauczyć się wykorzystywać koszykarzy, których ma w drużynie. Ostatnie mecze pokazały, że trener to wie, a ja cieszę się, Anwil może grać tak jak w Sopocie.

W ostatnim meczu z Prokomem w sezonie zasadniczym nie trafił pan ani razu z gry, miał pan też serię trzech spotkań bez celnej trójki, a w konkursie trójek podczas Meczu Gwiazd przegrał pan w finale. Przeżywa pan w tym sezonie kryzys?

- Uważam, że początek rozgrywek miałem bardzo dobry. Pierwsze dwa miesiące były rewelacyjne - i w Pucharze Europy, i w lidze. Kryzys przyszedł w grudniu, w klubie zmienił się trener - Igora Griszczuka zastąpił Mutapcić i wszystko diametralnie się zmieniło.

Także to, że Andrzej Pluta zaczął grać mniej, a więcej minut dostawał Dardan Berisha.

- Ja cieszę się, że Dardan gra częściej i nie jest tak, że dzieje się to kosztem Pluty. Tu nie chodzi o to - po prostu przyszedł nowy trener z nową koncepcją, w myśl której zespół nie potrzebuje liderów. Tak jest teraz w Anwilu - liderem w każdym meczu może być ktoś inny, trener powtarza nam, że nieważne, kto ile punktów rzuci, liczy się tylko zwycięstwo. Może dlatego wyglądało na to, że Pluta ma kryzys.

Goni pan ligowe rekordy? W klasyfikacji strzelców jest pan siódmy z 8493 punktami w ekstraklasie, w liczbie meczów jest pan na czwartym miejscu z 589 spotkaniami. Jeśli utrzyma pan obecną formę, to po trzech sezonach może pan być liderem obu zestawień.

- Nie myślę o tym, nie nastawiam się na rekordy, zajrzę może do tych klasyfikacji po zakończeniu kariery. A wracając do konkursu trójek - w tym roku zaliczyłem swój czwarty z rzędu, a ósmy w ogóle finał, ale myślę, że przegrałem godnie. Z porażkami trzeba się liczyć, one są częścią sportu.

Planuje pan, ile będzie grał jeszcze zawodowo w koszykówkę?

- Nie wybiegam daleko w przyszłość, zobaczymy, jak się wszystko potoczy po tym sezonie. Karierę reprezentacyjną zakończyłem cztery lata temu z podniesioną głową, bo poczułem, że to już czas.

Jak pan oceni Anwil w tym sezonie? Do play-off dotarliście dopiero na szóstym miejscu z bilansem 11-11.

- Początek nie był aż tak zły, ale w końcu doszło do zmiany trenera, której zwolennikiem nie byłem, ale decyzji o niej nie chcę też podważać. Mieliśmy potem dłuższy kryzys oraz kłopoty kadrowe, bo gracze wyjeżdżali i przyjeżdżali. Wszystko dziwnie się toczyło, kilka meczów przegraliśmy w ostatnich minutach - rok temu takie końcówki rozstrzygaliśmy na swoją korzyść i one dodawały nam skrzydeł. Teraz tego zabrakło i dobrze, że jest play-off, bo w nim można wszystko odrobić.

Kto awansuje do półfinału?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.