Anwil - wicemistrz Polski, który do play-off przystąpił z rozczarowującej szóstej pozycji - w piątek przegrał z rozstawionym z nr. 3 Treflem 78:84. W sobotę, głównie dzięki Plucie, zwyciężył jednak 76:68 i jeśli we wtorek i w środę wygra dwa kolejne mecze najciekawszego ćwierćfinału we Włocławku, to awansuje do półfinału play-off, gdzie spotka się ze zwycięzcą pary PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań. W niej po zaciętych meczach w Zgorzelcu 2-0 prowadzi Turów.
Bohaterem pierwszych spotkań ćwierćfinałowych w TBL był Pluta, który końcówkę sezonu zasadniczego miał nierówną, ale play-off - swój 16. w polskiej ekstraklasie! - zaczął świetnie.
Andrzej Pluta: Weterani to są na wojnie, a na boisku o wynikach decydują często dojrzali zawodnicy. Andrzej Pluta potrafi grać w koszykówkę i wierzy w swoje umiejętności. W meczach w Sopocie drużyna dobrze mnie wykorzystywała, byłem wyprowadzany na pozycje. Z tego brała się i pewność siebie, i skuteczność. Dziękuję zespołowi, że mnie wykorzystywał, i mam nadzieję, że tak będzie dalej.
- Liczy się jakość, a nie ilość minut na boisku. Czasem można grać przez 30 minut, ale nie być wykorzystywanym tak, jak np. było ze mną w ostatnim meczu z Prokomem, kiedy nie dostawałem piłek, a na dodatek rywal był na mnie przygotowany. Strzelcy muszą dostawać odpowiednią liczbę podań i oddawać swoją porcję rzutów.
- Oczywiście, że tak. Jestem jednak doświadczonym zawodnikiem i wiem, że trener też musi nauczyć się wykorzystywać koszykarzy, których ma w drużynie. Ostatnie mecze pokazały, że trener to wie, a ja cieszę się, Anwil może grać tak jak w Sopocie.
- Uważam, że początek rozgrywek miałem bardzo dobry. Pierwsze dwa miesiące były rewelacyjne - i w Pucharze Europy, i w lidze. Kryzys przyszedł w grudniu, w klubie zmienił się trener - Igora Griszczuka zastąpił Mutapcić i wszystko diametralnie się zmieniło.
- Ja cieszę się, że Dardan gra częściej i nie jest tak, że dzieje się to kosztem Pluty. Tu nie chodzi o to - po prostu przyszedł nowy trener z nową koncepcją, w myśl której zespół nie potrzebuje liderów. Tak jest teraz w Anwilu - liderem w każdym meczu może być ktoś inny, trener powtarza nam, że nieważne, kto ile punktów rzuci, liczy się tylko zwycięstwo. Może dlatego wyglądało na to, że Pluta ma kryzys.
- Nie myślę o tym, nie nastawiam się na rekordy, zajrzę może do tych klasyfikacji po zakończeniu kariery. A wracając do konkursu trójek - w tym roku zaliczyłem swój czwarty z rzędu, a ósmy w ogóle finał, ale myślę, że przegrałem godnie. Z porażkami trzeba się liczyć, one są częścią sportu.
- Nie wybiegam daleko w przyszłość, zobaczymy, jak się wszystko potoczy po tym sezonie. Karierę reprezentacyjną zakończyłem cztery lata temu z podniesioną głową, bo poczułem, że to już czas.
- Początek nie był aż tak zły, ale w końcu doszło do zmiany trenera, której zwolennikiem nie byłem, ale decyzji o niej nie chcę też podważać. Mieliśmy potem dłuższy kryzys oraz kłopoty kadrowe, bo gracze wyjeżdżali i przyjeżdżali. Wszystko dziwnie się toczyło, kilka meczów przegraliśmy w ostatnich minutach - rok temu takie końcówki rozstrzygaliśmy na swoją korzyść i one dodawały nam skrzydeł. Teraz tego zabrakło i dobrze, że jest play-off, bo w nim można wszystko odrobić.