TBL. Jacek Jakubowski: TV PLK nie można oddać klubom

- Jeśli finanse nam na to pozwolą, to będziemy w przyszłym sezonie robili dwa mecze z kolejki w TV PLK, jeśli nie - zostaniemy przy jednym spotkaniu. Jednym, ale transmitowanym porządnie - zapowiada prezes Tauron Basket Ligi Jacek Jakubowski.

Łukasz Cegliński: Dlaczego sobotniego hitowego spotkania Asseco Prokomu Gdynia z Treflem Sopot nie dało się oglądać w TV PLK? Jakość transmisji była fatalna, zamiast meczu były kolorowe plamy.

Jacek Jakubowski: Przyczyną było niestabilne łącze internetowe na hali w Gdyni. Dostaliśmy sygnał, że są problemy w pierwszej połowie i w drugiej dało się to już oglądać.

Podczas kluczowych akcji końcówki obraz nie był płynny.

- Powtarzam: łącze w Gdyni było niestabilne. Szkoda, że przydarzyło się to w trakcie takiego meczu, że problem został zdiagnozowany po fakcie. Nie było rozdzielnego łącza.

Posiadanie go to ligowy wymóg dla klubów.

- W media manualu, który został zatwierdzony jako część regulaminu, jest wymóg o rozdzielnym paśmie o przepustowości co najmniej dwóch megabitów na sekundę. Okazało się, że w Gdyni było ono włączone, ale nie było odpowiednio zabezpieczone - w trakcie spotkania ktoś w hali korzystał z tego łącza np. wysyłając pliki. Dlatego jakość transmisji była niestabilna.

To nie pierwszy taki przypadek w historii TV PLK.

- Wniosek jest jeden - nie można oddać tego projektu klubom, bo zdarzają się tego typu rzeczy. Wiemy już, co trzeba zrobić, żeby w przyszłym sezonie takie przypadki się nie powtarzały - trzeba zainstalować oddzielne łącze z hasłem, bez dostępu dla kogokolwiek w hali. Używać go będzie tylko i wyłącznie TV PLK.

Wcześniejszy sobotni mecz, w którym Zastal Zielona Góra grał z Polonią Warszawa, przekaz miał płynny, ale w bardzo słabej jakości. Brakowało kamer, powtórek.

- Ten mecz po raz drugi, ale wciąż testowo, robiła dla nas zielonogórska kablówka. I tu sypię głowę popiołem - okazuje się, że to my musimy od początku do końca kontrolować. Nie będziemy już praktykować takich rozwiązań - dopuszczamy obraz, ale wymagamy pewnego standardu dodatków, czyli liczby kamer, powtórek, grafik itd. Bez tego nie ma sensu rozwijać tego projektu. Jeśli finanse nam na to pozwolą, to będziemy w przyszłym sezonie robili dwa mecze z kolejki w TV PLK, jeśli nie - zostaniemy przy jednym spotkaniu. Oczywiście poza transmisjami w telewizji.

Komentarz, w którym Zastal traktuje się notorycznie jako "naszą" drużynę i żałuje się jej nieudanych akcji, a o koszykarzach przeciwnika nie ma się podstawowych informacji też przeszkadza w odbiorze meczu.

- Mam świadomość tego, że tak nie powinno być. Komentarz ma być bezstronny. Ale powtarzam - pewne rozwiązania testowaliśmy, uczymy się. Teraz wiemy, że projekt TV PLK najlepiej kontrolować w całości - od spraw technicznych, po merytoryczne w postaci komentarza.

Na początku mogliście się TV PLK chwalić, teraz musicie tłumaczyć się niedociągnięciami. Jak pan ocenia ten projekt?

- Jeśli chodzi o oglądalność, to jesteśmy zadowoleni. Mecz ogląda od 10 do 20 tys. internautów.

Mówi pan o sumie kliknięć w ikonę transmisji czy o największej jednoczesnej liczbie odbiorców?

- O sumie kliknięć. Rekord w jednym momencie, to ok. siedmiu tysięcy.

Jakie koszty ponosi liga w przypadku realizacji transmisji nie za pomocą lokalnych stacji kablowych?

- Około siedmiu tysięcy złotych plus VAT.

Jakie cele wyznaczacie sobie z TV PLK na przyszły sezon?

- Minimum jeden transmitowany mecz, ale transmitowany porządnie. Ogranicza nas trochę dostępność sprzętu, stąd te testy kablówek we Włocławku, w Zielonej Górze, w Koszalinie. Bezwzględnie liga musi stworzyć stanowiska media menedżera i TV menedżera - projekt TV PLK muszą koordynować odpowiednie osoby, inaczej nie ma sensu tego rozwijać.

A dlaczego w 18. kolejce nie było transmisji telewizyjnej z meczu Prokomu z Treflem?

- Podjęliśmy decyzję, że w TVP Sport będzie mecz Polpharmy Starogard z PGE Turowem Zgorzelec, bo poprzednie derby Trójmiasta - z tego, ale i poprzedniego sezonu - nie cieszyły się wzięciem w kraju, oglądała je tylko lokalna społeczność. W i tak średnio oglądanej naszej lidze, spotkania Prokomu z Treflem miały jedne z niższych wskaźników. Derby Trójmiasta przesunęliśmy jednak do TV PLK, aby zdeterminowany kibic koszykarski mógł je zobaczyć.

Pierwotnie to właśnie mecz Prokom - Trefl był przewidziany do transmisji w TVP Sport.

- Taki był plan na początku sezonu, ale pierwszy mecz tych drużyn w Ergo Arenie w telewizji oglądał się bardzo słabo. Stąd decyzja o zmianie.

Macie dane, z których wynika, że mecze Polpharmy i Turowa oglądają się lepiej?

- Tak, praktycznie po każdej kolejce dostajemy średnie oglądalności, z których wynika, że spotkania tych drużyn śledzi średnio grubo ponad 20 tys. widzów. Pierwszy w 2011 roku mecz Turowa z Czarnymi oglądało 45 tys. osób w TVP Sport. Polpharma jest na fali, Turów jest drużyną zbierającą punkty na wyjazdach - uznaliśmy, że warto wybrać ten mecz na telewizyjny.

A nie jest tak, że w związku z tym, że PGE kupuje transmisje w TVP Sport za swoje pieniądze, wolał pan zaoszczędzić kilkanaście tysięcy niż jako liga płacić za realizację spotkania z Gdyni?

- Poruszamy się w określonych realiach budżetowych i muszę brać je pod uwagę. Prowadzę spółkę, za którą jestem odpowiedzialny, a na koniec roku zostanę rozliczony także za jej wynik finansowy. Jeśli chodzi o rozwój i promocję ligi, robimy, co możemy. Akurat trafiło się tak, że w jednej kolejce mieliśmy dwa bardzo ciekawie zapowiadające się spotkania - zdecydowaliśmy się na mecz Polpharmy, która po przyjściu trenera Zorana Sretenovicia robi furorę i ten wybór broni się moim zdaniem merytorycznie. Choć w derbach Trójmiasta było, na co popatrzeć.

Nie czuje się pan niewolnikiem PGE? Poszedł pan tej firmie na rękę, Turów nie musi mieć w swojej hali i na koszulkach emblematów konkurencyjnego Taurona, sponsora ligi. Turów miał lidze za to zapłacić ekwiwalent, ale ustaliliście, że zamiast pieniędzy, liga dostanie dodatkowe transmisje opłacane przez PGE. Przez to TVP Sport pokazuje takie mecze jak Turów - Siarka czy Turów - Kotwica. Trudno to uznać za przemyślaną promocję ligi.

- Przed sezonem wygospodarowaliśmy z budżetu ligi środki na 30 transmisji telewizyjnych w TVP Sport. Może się okazać, że tych transmisji będzie więcej, dzięki m.in. sponsorowi klubu ze Zgorzelca. Ja to szanuję, choć oglądając częściej Turów można odnieść wrażenie, o którym pan mówi. Jest to związane z finansami, ale z drugiej strony mieliśmy transmisję z każdej kolejki. W tej chwili rozmawiamy z TVP Sport o play-off - dyskutujemy jeszcze o szczegółach, ale zanosi się na to, że transmisji będzie z niego dużo.

W sobotę w Kołobrzegu przydarzyła się sytuacja dla ligi kompromitująca - nie zadziałały urządzenia do pomiaru czasu, mecz Kotwicy z AZS Koszalin został odwołany. Trener gospodarzy Dariusz Szczubiał powiedział, że w 40-letniej karierze z taką sytuacją się nie spotkał. Jakie będą decyzje ligi?

- Zwykle robi się wszystko, aby mecze były rozstrzygane na boisku, a nie poza nim. Mamy jeszcze miesiąc rundy zasadniczej i chciałbym, żeby to spotkanie zostało w tym okresie rozegrane. Są to derby, które wzbudzają w regionie dość duże emocje.

A ma pan podstawy, żeby zdecydować o walkowerze dla AZS?

- Nie chcę się wypowiadać przed zapoznaniem się z dokumentacją zdarzenia zgromadzoną przez komisarza meczu. We wtorek w tej sprawie zbierze się zarząd, ale powtarzam - chciałbym, żeby ten mecz rozstrzygnął się na boisku, choć mam świadomość, że i Kotwica, i AZS mają jeszcze do rozegrania zaległe mecze z Prokomem.

Copyright © Agora SA