Dlaczego utalentowany koszykarz z Polski wyjeżdża do Kanady?

Przemysław Gołek, jeden z największych polskich talentów z rocznika 2000, wyjeżdża do szkoły średniej do Ameryki. Ale nie do USA, tylko do Kanady. Skąd taka decyzja?

Gołek, wychowanek Pivota Piastów, a obecnie zawodnik MKS Pruszków, jest reprezentantem Polski kadetów, czołowym graczem na pozycji rzucającego - mierzy 193 cm wzrostu, jest wszechstronnie utalentowany, potrafi rozgrywać, rzucać, latać nad obręczą. W marcu wziął udział w kampie Jordana w Zagrzebiu, na który zaproszono 40 najlepszych 16-latków z całej Europy.

I już wówczas mówił, że marzy o wyjeździe do USA. - NBA to marzenie odległe, najbliższy cel to liceum, a potem studia w USA. Na kampie w Zagrzebiu rozmawiałem z amerykańskim trenerem, który mnie chwalił i powiedział, że pomoże mi w znalezieniu szkoły - opowiadał Gołek.

Szkołę właśnie znalazł - to British Columbia Christian Academy w Port Coquitlam - ok. 55 tys. mieście we wschodniej części aglomeracji Vancouver. Bardzo blisko północnej granicy USA, ale jednak w Kanadzie. To wybór zaskakujący, by nie powiedzieć egzotyczny. Kanada ma 12 koszykarzy w NBA - m.in. błyskotliwego Andrewa Wigginsa czy mistrza NBA Tristana Thompsona, byłego dwukrotnego MVP ligi Steve'a Nasha, Kanadyjczykiem był pastor James Naismith, który wymyślił koszykówkę.

Nie jest to jednak miejsce kojarzone z przedsionkiem NBA czy NCAA, gdzie grają największe talenty. Wreszcie - gdzie wyjeżdżają młodzi koszykarze z Polski. Najpopularniejsze kierunki do USA, ostatnio także Hiszpania, ewentualnie inne europejskie kraje. Kanada? Gołek jest pierwszym tak utalentowanym graczem, który wybiera ten kierunek.

Bardzo ważny terminarz

Skąd taka decyzja? - Zanim się zdecydowaliśmy, prowadziliśmy mnóstwo rozmów z różnymi osobami, m.in. chłopakami, którzy obecnie uczą się i grają w amerykańskich szkołach średnich - mówi Dariusz Gołek, ojciec Przemka. - Oni mówili wprost, a trenerzy potem potwierdzali, choć trochę owijając w bawełnę - najważniejsze są turnieje, na które przyjeżdżają skauci i trenerzy z NCAA. Szkoły grają oczywiście w swoich ligach stanowych lub lokalnych, ale tam nie ma dużej szansy na szerszą ekspozycję.

- Amerykańskie szkoły, z którymi rozmawialiśmy, oferowały 2-3 takie turnieje w ciągu roku plus granie w turniejach letnich, typu AAU. Tymczasem BC Christian Panthers takich turniejów zamierzają w przyszłym sezonie rozegrać 14 plus minimum cztery turnieje AAU i ligę letnią - dodaje Gołek.

Kimani Shotwell, trener zespołu, w którym zagra Polak, dodaje w rozmowie ze Sport.pl: - Będziemy mierzyli się z najlepszymi szkołami w USA. Zagramy 70 meczów, odwiedzimy 12 różnych stanów, by zagrać turnieje.

- Bardzo nam zależy na tym, by jak najwięcej trenerów dowiedziało się o naszych graczach - podkreśla Shotwell. - Częstym błędem, które popełnia wiele szkół, jest trwanie przy przekonaniu, że skauci czy trenerzy sami przyjadą do nich, ale my takiego ryzyka nie podejmiemy. Sami pojedziemy tam, gdzie są trenerzy, na duże turnieje.

Trenerzy z USA. I z Polski

Shotwell to 27-letni Amerykanin, który grał jako skrzydłowy w prestiżowej szkole średniej Memphis University School, a potem na Uniwersytecie Alaska. W 2011 roku, w wieku 22 lat, został trenerem w liceum West Valley w Fairbanks.

- Pracę w BC Christian Academy rozpocząłem w kwietniu. Trenerem na poziomie szkoły średniej jestem od kilku lat, ale tutaj będę pracował dopiero pierwszy sezon - mówi Shotwell. I zaznacza: - Program jest młody, ale ambitny.

Kadra trenerska w kanadyjskiej szkole jest amerykańska, ale już niedługo dołączy do niej Polak - Aleksander Mrozik, młodszy brat Pawła, czyli trenera, który od lat pracuje w USA. Najbardziej znany jest z organizacji kampów w Polsce, z których koszykarze wyjeżdżają do USA, był też agentem młodych polskich zawodników. Teraz pomagał Gołkowi szukać szkoły, a w BC Christian Academy ma być trenerem i osobą odpowiedzialną za rekrutację uczniów w Europie Wschodniej.

W kadrze szkoleniowej są także m.in. Matt Conboy, który jest znanym specjalistą od treningu indywidualnego i pojawia się na treningach w Las Vegas przed draftem czy Gib Hinz, trener wysokich, który w 1980 roku został wybrany w drafcie do NBA przez San Antonio Spurs.

Mrozik zwraca uwagę na świetną infrastrukturę. - Uczniowie trening poranny mają w szkole, ale popołudniowy w dużym ośrodku, w którym rok temu Toronto Raptors robili trening przed draftem NBA. Kandydaci byli tam mierzeni, ważeni, prezentowali swoje umiejętności. To jest kompletny ośrodek z miejscem na fizjoterapię, gabinet odnowy itp.

- Tak, jeśli pan pisze o nas tekst, to koniecznie trzeba o tym wspomnieć. Ośrodek jest fantastyczny - dodaje Shotwell.

Marzenia i nauka

Trener Panthers opowiada, że jego szkoła ma być nastawiona przede wszystkim na trenowanie i promowanie koszykarzy. - W składzie mamy 16 graczy, pracujemy mocno, by zgromadzić w szkole utalentowanych graczy z całego świata - USA, Kanady, Polski, Słowenii, Nigerii. Dosłownie - z całego świata.

- Podróżując po USA, w większości miejsc, w które się udamy, odwiedzimy uczelnie w zasięgu sześciu godzin jazdy od miejsca turnieju. Powtórzę: bardzo zależy nam na tym, by pokazać talent naszych chłopaków jak największej liczbie trenerów.

- Zależy nam na wygrywaniu, ale jeszcze bardziej na tym, by gracze kończący szkołę, mieli oferty z uczelni, do których chcą trafić - mówi Shotwell.

Czy Gołek brał pod uwagę inne kierunki - europejskie czy pozostanie w Polsce? - Propozycji z kraju było wiele, jeszcze rok temu braliśmy pod uwagę wyjazd do Hiszpanii - mówi ojciec młodego koszykarza. - Zdecydowaliśmy się na USA, na Amerykę, ze względu na możliwość rywalizacji z tamtejszymi zawodnikami, na możliwość pracy z amerykańskimi trenerami.

- Poza tym, co bardzo ważne, my stawiamy i na koszykówkę, i na naukę - zaznacza Dariusz Gołek. - I Ameryka pod tym względem jest najlepsza - tam sytuacja jest prosta: jak się nie uczysz, to nie grasz. W Hiszpanii, czy we Włoszech skąd mieliśmy propozycje, kluby oczywiście oferują opłacenie szkoły, często prywatnej itd. Ale nie ma tam nacisku na naukę, klub ma pierwszeństwo, szkoła jest dodatkiem. Chłopak staje się zawodowcem i po części jest własnością klubu.

- Wyjazd do Ameryki był marzeniem Przemka, więc skoro pojawiła się szansa na jego spełnienie, to dlaczego nie mamy pomóc synowi w realizacji i urzeczywistnieniu snu? Jest to chyba obowiązek każdego rodzica - kończy Gołek.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA