Ponitka: W Barcelonie nazwiska trochę bardziej znane, ale nie róbmy z nich nadludzi

Dziś koszykarski dzień w koszykarskim mieście Zielona Góra. O godz. 19 w arenie CRS trybuny będą już nabite pięcioma tysiącami widzów, a na boisku... chciałoby się rzec, że gwiezdne wojny. Ale w rzeczywistości FC Barcelona mocna gwiazdami oraz systemem zagra ze Stelmetem BC mocnym póki co tylko systemem.

Trenerom obu drużyn nie uda się stoczyć walki w pełnym uzbrojeniu. W Barcelonie zabraknie wielkiego rutyniarza, reprezentanta Hiszpanii Juana Carlosa Navarro oraz nigeryjskiego centra Shane'a Lawala. Mistrzowie Polski ciągle muszą sobie radzić bez J.R. Reynoldsa.

Trener Stelmetu Saso Filipovski: - Barcelona to zespół, który ma dużo gwiazd, prawie na każdej pozycji, w zasadzie każdy zawodnik może zaskoczyć i dać 20 pkt. Mają bardzo dobrego trenera [Hiszpan Xavi Pascual - red.], który od wielu lat buduje drużynę i system gry. Ma duże doświadczenie. Wielu zawodników gra w reprezentacji Hiszpanii, więc potrzebowali trochę czasu, żeby po mistrzostwach Europy, w których zdobyli złoto, wrócić, zebrać energię.

Stelmet załapał się na czas, w którym słynni hiszpańscy gracze dopiero zbierali Energię. I w pierwszej rundzie euroligowych zmagań sensacja kręciła się po zakamarkach hali w Barcelonie. Mecz wypadł zaskakująco. Skazywany na pożarcie zespół z Zielonej Góry radził sobie dobrze, przegrał po wyrównanej grze - 72:78.

Grali wtedy Navarro i Lawal, ale brakowało z kolei groźnego amerykańskiego skrzydłowego Justina Doellmana. To także jeden z tych, którzy mogą zaskoczyć i w każdych okolicznościach, każdemu rywalowi rzucić 20 pkt. Ale iskierka pocieszenia tkwi w tym, że Doellman więcej gra głową, techniką, sprytem i szybkością niż Lawal, który bazuje na atletyzmie.

- Doellmann świetnie rzuca i kreuje grę jeden na jednego, a także czujnie przemieszcza się po boisku, reagując na ruch piłki. W ostatnim meczu świetnie atakował. Moim zdaniem to kluczowy zawodnik Barcelony. Jednak z Lavalem w składzie Barcelona gra bardziej pod kosz. I tu trzeba przyznać, że nasi skrzydłowi Vlad Moldoveanu i Borovnjak jednak lepiej poczują się, mając przeciwko sobie Doellmana niż Lawala - powiedział Filipovski. - Jednak bez względu na te zawiłości, to oczywiście oni są faworytem. My chcemy walczyć i zagrać jak najlepszy mecz. Niecodziennie gra się z Barceloną. Wszyscy czekamy na ten mecz. Zawodników nie trzeba motywować. Pozostaje mi pilnować, żeby zagrali zespołowo, walczyli przez pełne 40 minut. Ważne będą też zbiórki - dorzucił swoją nadrzędną zasadę Filipovski.

Koszykarze Stelmetu żyli ostatnio na walizkach. Gdy skończył się serial czterech wyjazdowych spotkań z rzędu, dostali od trenera dzień wolnego. Sam trener też wypoczywał. Poszedł do Focusa na zakupy, kupił sobie ciekawą książkę, czytał. Gazet i plotek o klubie i drużynie, z którą pracuje, unikał.

- Na więcej niż jeden dzień luzu nie mogliśmy sobie pozwolić. Ale i tak się wszystkim posłużył. Po meczu w Sopocie w domach byliśmy ok. czwartej rano. Musieli wypocząć i naładować baterie. Mają żony, dzieci, partnerki, przyjaciół, chcą z nimi być. Nie wszystko kręci się wokół koszykówki - mówił Filipovski.

Kapitan drużyny Łukasz Koszarek potwierdził, że wolny dzień był czymś, czego potrzebował. - Po nim jesteśmy już znów głodni gry i dobrego rezultatu. A Barcelona? Dla nas to kolejny mecz, wyjątkowa będzie otoczka. Komplet widzów chętnie widzielibyśmy za każdym razem. Bo wtedy gra się inaczej. Kadrowo oni są minimalnie tracą bez Lavala i Navarro, jednak ogólnie grają już lepiej. Będzie nam trudniej niż w pierwszym wyjazdowym meczu. Ale założenie jest takie, że walczymy o zwycięstwo - zapewnił "Koszar".

Mateusz Ponitka, który zdobył w Barcelonie 15 pkt, nie panikuje przed blaskiem gwiazd Barcelony. - Nie obawiam się. To, że mają trochę bardziej znane nazwiska od nas, nie robi z nich nadludzi. W pierwszym meczu mogliśmy przecież wygrać. Zabrakło nam szczęścia, tak był zresztą w większości naszych euroligowych spotkań. Jeden krok lewo, jeden w prawo - i wyniki mogły być inne.

Mecz Stelmet - Barcelona dziś o 19 w arenie CRS, transmisja w Canal+ Sport 2.

Tabela grupy C Euroligi

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.