Znowu to samo! Thunder w czwartej kwarcie prowadzili już ośmioma punktami (85:77), a niespełna sześć minut przed końcem po wsadzie Nicka Collisona mieli siedem punktów zaliczki (90:83), ale znów kompletnie zawalili końcówkę meczu. Od wsadu Collisona zdobyli tylko sześć punktów, po raz ostatni z gry trafili niespełna cztery minuty przed końcem. Mavs nie mieli litości, końcówkę wygrali 17:6.
Dirk Nowitzki do spółki z Shawnem Marionem zdobyli 13 z ostatnich 17 punktów dla gospodarzy. Thunder nie potrafili ich powstrzymać. Gdy gracze Dallas trafiali, Thunder zaczęli tracić głowę. Trzy straty z rzędu kosztowały ich zwycięstwo. Najpierw piłka pod koszem wypadła z rąk Hardenowi, a w dwóch kolejnych akcjach Russell Westbrook najpierw podał w ręce Nowitzkiego, a chwilę później piłkę pod własnym koszem zabrał mu Jason Terry, podał do Nowitzkiego, który trafił trójkę dającą Mavs prowadzenie (95:94), pierwsze w czwartej kwarcie. Już go nie oddali do samego końca.
Nowitzki w kolejnym meczu znów w decydujących momentach był najlepszy na parkiecie. W meczu zdobył 26 punktów, miał dziewięć zbiórek, a w samej końcówce trafiał niesamowicie ważne rzuty. Ostatnio jest w tym najlepszy w całej lidze.
W środę dostał wsparcie od Shawna Mariona. Niesłychanie waleczny skrzydłowy grał rewelacyjnie w obronie, ale miał też rewelacyjną końcówkę w ataku. 48 sekund przed końcem przechwycił podanie Nicka Collisona, popędził na kosz Thunder i zakończył akcję wsadem. Z faulem. Akcja 2+1 dała Mavs czteropunktową zaliczkę (98:94).
Młodzi Thunder znów nie wytrzymali w końcówce. Cztery straty w ostatnich dwóch minutach, bez celnego rzutu z gry przez ostatnie ponad trzy i pół minuty kosztowało ich zwycięstwo w meczu numer pięć i przedłużenie serii.
Russell Westbrook rzucił 31 punktów, miał osiem zbiórek i pięć asyst. Kevin Durant i rezerwowy James Harden zdobyli po 23 punkty, a znów kawał świetnej roboty po obu stronach parkietu wykonał Nick Collison - miał 12 punktów i 12 zbiórek, po raz kolejny solidnie krył Nowitzkiego, ale Niemiec w play-off jest po prostu nie do zatrzymania.
Dla młodych Thunder awans do finału Konferencji Zachodniej i tak jest największym sukcesem. Zespół odkąd przeniósł się z Seattle dopiero drugi raz awansował do play-off, a jeszcze dwa lata temu wygrali zaledwie 23 mecze w sezonie.
Na Wschodzie Miami Heat prowadzą z Chicago Bulls 3-1. Jeśli w nocy z czwartku na piątek (transmisja w Canal+ Sport od godz. 2.30) pokonają Bulls po raz czwarty i awansują do finału, seria o mistrzostwo NBA rozpocznie się we wtorek. Jeśli mecz numer pięć wygrają Bulls finał NBA rozpocznie się w czwartek. Bez względu na to, kto awansuje, w finale przewagę własnego parkietu będzie miała drużyna z Konferencji Wschodniej. Bulls i Heat zakończyli sezon zasadniczy z lepszym bilansem niż Dallas Mavericks.
Mavs po raz drugi w historii zagrają w finale NBA. Przed pięcioma laty w serii o mistrzostwo prowadzili już 2-0 z Miami Heat i byli bliscy wygrania meczu numer trzy, by roztrwonić całą przewagę i przegrać finał 2-4.
Redaktor też człowiek. Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?