NBA. Nieudana pogoń Thunder, Mavs prowadzą 2-1

Dirk Nowitzki celnymi rzutami w ostatnich pięciu minutach powstrzymał szaleńczą pogoń Oklahoma City Thunder, którzy odrabiali 23-punktową stratę z pierwszej połowy. Dallas Mavericks wygrali na wyjeździe 93:87 i objęli prowadzenie w finale Konferencji Zachodniej (2-1).

To pierwszy mecz w serii z Thunder, który Mavs wygrali obroną. W dwóch pierwszych rundach radzili sobie przyzwoicie w defensywnie, ani Blazers, ani Lakers nie byli w stanie rzucić im w jednym meczu więcej niż 96 punktów. Thunder w obu meczach w Dallas zdobyli ponad 100 punktów, w sobotę zostali zatrzymani.

Mavericks bronili, zwłaszcza w pierwszej kwarcie, tak jak do tej pory tego nie robili - twardo, agresywnie, a przy tym unikali nadmiernej liczby fauli. Dobrze kryli strzelców z dystansu (Thunder trafili tylko jeden na 17 rzutów za trzy), Kevin Durant długo nie mógł sobie znaleźć miejsca na parkiecie. Lider zespołu z Oklahoma City spudłował wszystkie rzuty z dystansu, rzucał na niskiej skuteczności (7/22), nie radził sobie z podążającym z nim jak cień Shawnem Marionem.

Thunder w pierwszej kwarcie zdobyli zaledwie 12 punktów trafiając tylko cztery z 17 rzutów z gry. Na początku drugiej kwarty po punktach spod kosza Brendana Haywooda Mavs osiągnęli najwyższą, 23-punktową przewagę w meczu. Goście wykorzystywali to, że Thunder podwajali Dirka Nowitzkiego. Niemiec nie miał łatwego życia, rzadko miał choć centymetr wolnego miejsca, często do pomocy przy kryciu dochodził drugi zawodnik - wtedy Nowitzki albo odgrywał do wchodzącego pod kosz zawodnika albo oddawał na obwód. Mavs świetnie dzielili się piłkę i trafiali z czystych pozycji. Stąd ich wysoka przewaga w pierwszej połowie.

Thunder nie złożyli broni. Po przerwie zaczęli grać agresywniej. Częściej piłkę w swoje ręce brał Russell Westbrook i indywidualnymi akcjami próbował skruszyć mur z Dallas. Na początku czwartej kwarty wykorzystując swoją szybkość, skoczność i cały repertuar zagrać ofensywnych pociągnął Thunder. Gospodarze zmniejszyli straty z 23 punktów (na początku drugiej kwarty) do sześciu na 5:35 przed końcem meczu.

Na 24 sekundy przed końcem Thunder mieli już tylko cztery punkty straty, ale bezbłędni z linii rzutów wolnych Nowitzki i Jason Terry nie pozwolili rywalom zbliżyć się na mniej. Dwaj weterani w zasadzie uratowali zwycięstwo Mavs w meczu numer trzy. Niemiec, który przez cały mecz nie radził sobie z obroną Thunder, a zwłaszcza z Nickiem Collisonem, w ostatnich pięciu minutach trafił trzy niesłychanie ważne rzuty, a w czwartej kwarcie zdobył 10 ze swoich 18 punktów. Terry w ostatnich 12 minutach meczu zdobył sześć punktów (z 13).

18 punktów rzucił Nowitzki, tyle samo miał Shawn Marion. Bardzo dobrze pod koszami grał Tyson Chandler. Niezbyt widoczny w ataku środkowy Mavs rzucił osiem punktów, ale miał aż 15 zbiórek. Po 13 punktów dorzucili Terry i Jason Kidd.

W Thunder najskuteczniejszy był Westbrook (30 punktów), 24 punkty zdobył Kevin Durant, ale dwójce liderów zabrakło wsparcia zawodników drugiego planu i skuteczności. James Harden po dobry meczu numer dwa, teraz pudłował (siedem punktów, dziewięć zbiórek), a cały zespół gospodarzy rzucał ze skutecznością zaledwie 36,5 procent (Mavs 43,9).

Mavericks odzyskali przewagę własnego parkietu. Co więcej, było to ich czwarte zwycięstwo z rzędu w hali rywala w tegorocznym play-off. Po trzech meczach prowadzą w serii do czterech zwycięstw 2-1 i są bliżej awansu do finału NBA. Spotkanie numer cztery w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu. Początek o godz. 3, transmisja w Canal+ Sport.

Na wschodzie w rywalizacji Bulls z Heat po dwóch meczach w Chicago jest remis 1-1. Teraz rywalizacja przenosi się na dwa spotkania do Miami, pierwsze z nich w nocy z niedzieli na sobotę polskiego czasu. Początek meczu numer trzy o godz. 2:30, transmisja w Canal+ Sport.

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.