NBA. Nowitzki nie do zatrzymania, Mavs prowadzą 1-0

Niezwykły mecz Dirka Nowitzkiego! Niemiec trafił 24 wolne na 24 wykonywane (to nowy rekord play-off), rzucił 48 punktów i poprowadził Dallas Mavericks do pierwszego zwycięstwa w finale Konferencji Zachodniej z Oklahoma City Thunder 121:112.

Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Mavericks nie rozleniwili się zbytnio podczas dziewięciodniowej przerwy, we wtorek dostał odpowiedź. Fantastyczna seria ekipy z Dallas trwa. Wygrali już siedem kolejnych meczów w play-off, tym razem dzięki niesamowitemu Dirkowi Nowitzkiemu.

Niemiec rzucił aż 48 osiem punktów, oddał przy tym zaledwie 15 rzutów z gry, trafił 12. Był perfekcyjny z linii rzutów wolnych, trafiał jak automat. Jego licznik zatrzymał się na liczbie 24, co jest nowym rekordem NBA (w play-off). Thunder wiedzieli, że w Mavs jest dwóch zawodników, których faulować się nie powinno - Jason Terry i Dirk Nowitzki. Obu nie potrafili zatrzymać, obu często faulowali, ale to przewinienia na Nowitzkim okazały się zabójcze. Zwłaszcza w trzeciej kwarcie, gdy trafił 13 z 24 w całym meczu.

Dla Niemca nie miało kompletnie znaczenia, czy krył go niższy czy wyższy rywal, bardziej skoczny czy szybszy.Ibaka, Durant, Harden, Perkins, Sefolosha - każdy z nich próbował, z każdym z nich Nowitzki radził sobie w dziecinnie prosty sposób. Bo gdy nie trafiał z gry, szedł na linię rzutów wolnych i tam kończył dzieła. 41 minut, 48 punktów, sześć zbiórek, cztery asysty i cztery bloki - to nie zdarza się codziennie.

Ale cały zespół Mavericks zagrał bardzo dobry mecz. W czwartej kwarcie błysnął J.J. Barea. Filigranowy, ale piekielnie szybki Portorykańczyk rzucił 12 punktów z rzędu (21 w całym meczu), a Mavs odskoczyli na 15 punktów siedem minut przed końcem (104:89).

Thunder grali jednak do końca. Najpierw rzucili 10 kolejnych punktów i cztery minuty przed końcem po dwóch celnych rzutach wolnych Kevina Duranta doszli rywali na pięć punktów (104:99). Tej granicy przeskoczyć nie byli w stanie. Dwie straty w końcówce (jedna Duranta, jedna Westbrooka) i bezbłędny Nowitzki załatwiły sprawę.

Mavericks w ogóle zagrali mecz bliski idealnego. Trafiali z ponad 53-procentową skutecznością z gry (39/73), spudłowali tylko dwa rzuty wolne (34/36), mieli 33 zbiórki, 22 asysty, osiem bloków, siedem przechwytów i zaledwie 12 strat. Oprócz fenomenalnego Nowitzkiego i błyskotliwego Barea, 24 punkty dla Mavs rzucił Jason Terry - jego trójka 28 sekund przed końcem powiększyła przewagę Mavs do dziewięciu punktów i odebrała Thunder nadzieje na zwycięstwo.

Zespół z Oklahoma City, którzy zaledwie dwa dni wcześniej zakończyli rywalizację z Memphis Grizzlies, cały czas uczy się gry w play-off. To pierwszy raz gdy Thunder po przenosinach z Seattle zaszli tak daleko. Kevin Durant rzucił aż 40 punktów i to on utrzymywał swój zespół w grze, mimo że wsparcia nie dostał zbyt wiele.

Russell Westbrook w niedzielę zaliczył triple-double, przeciwko Mavs zagrał jeden z najsłabszych meczów w play-off. Trafił tylko trzy z 15 rzutów z gry, miał zaledwie trzy asysty oraz cztery zbiórki. Przyzwoicie wykonywał rzuty osobiste (14/18), ale Thunder wytrącili mu z ręki jeden z jego największych atutów - wejście pod kosz. Jeśli ktoś zastanawiał się, ile dla Mavs znaczy Tyson Chandler, wtorkowy mecz dał mu odpowiedź. Choć środkowy nie grał zbyt długo, samą swoją obecnością zniechęcił Westbrooka do wchodzenia w pole trzech sekund.

Ale słabszy mecz Westbrooka nie był największym problemem Thunder, był nim Dirk Nowitzki. Jeśli trener Scott Brooks szybko nie wymyśli jak efektywnie bronić przeciwko Dallas, ta seria może się skończyć szybciej niż większość przypuszcza.

Mecz numer dwa o godz. 3 w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu w Dallas, gdzie Mavericks jeszcze w tegorocznym play-off nie przegrali.

Niespodzianka! Turów mecz od tytułu. Po dogrywce ograł Asecco Prokom ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.