NBA. Lakers poza play-off. Mavericks upokorzyli mistrzów

Los Angeles Lakers nie obronią tytułu! Przegrali po raz czwarty z Dallas Mavericks w półfinale Konferencji Zachodniej, tym razem aż 86:122. Porażka Lakers oznacza koniec kariery trenera Phila Jacksona.

To się musiało kiedyś stać. Phil Jackson, najbardziej utytułowany trener w historii (11 mistrzowskich pierścieni w 13. finałach), trener, który wygrał w play-off 229 meczów, do niedzieli jeszcze nigdy nie przegrał serii 0-4. Mavericks są pierwszymi, którzy Jacksona pokonali w czterech meczach i od razu wysłali go na emeryturę.

Liczby były przeciwko Lakers już od piątkowej porażki w meczu numer trzy. Jeszcze nigdy w historii NBA nie zdarzyło się, by zespół, który w serii do czterech zwycięstw, przegrał trzy pierwsze mecze, był w stanie wygrać cztery kolejne. Zaledwie trzem zespołom udało się doprowadzić do meczu numer siedem.

Koszykarze Lakers próbowali zaklinać rzeczywistość. Kobe Bryant w piątek mówił, że on wierzy w awans swojej drużyny. -Możecie pomyśleć, że jestem szalony, że zwariowałem, ale cały czas uważam, że jesteśmy w stanie wygrać serię - powiedział. Lakers w stanie nie byli. Mavericks im nie pozwolili.

Bryant na początku meczu robił swoje. W pierwszej połowie rzucił 15 punktów, ale jego partnerzy byli nieobecni. Jeśli jeszcze wychodząc z szatni na rozgrzewkę wierzyli w zwycięstwo chociaż w tym meczu, w drugiej kwarcie Mavs pozbawili ich złudzeń. Po przerwie także Bryant stracił ochotę do gry, dorzucił jeszcze dwa punkty. Sezon zakończył z 17 punktami, miał trzy zbiórki i asystę.

Od początku tej serii Mavs niczym bezwzględny kat obnażali i wykorzystywali wszystkie słabości Lakers. Od słabej rotacji w obronie po brak pomysłów w ataku. W niedzielę była tego kumulacja. Bryant osamotniony w ataku nie mógł zdziałać wiele. Do tego doszedł problem z kontuzjowaną kostką, która nie pozwoliła liderowi Lakers dominować tak, jak przyzwyczaił do tego kibiców. Zabrakło też dobrej gry Pau Gasola, który od miesiąca szuka formy. W niedzielę jej nie znalazł. Lamar Odom, najlepszy rezerwowy sezonu zasadniczego, w serii z Mavs robił wszystko, by wszyscy o tym wyróżnieniu zapomnieli.

A zespół Ricka Carlisle'a po prostu robił swoje. Bardzo solidna i przewidująca obrona odebrała największe atuty Lakers. A do tego fenomenalny atak. Mavs kontrolowali tempo, świetnie dzielili się piłką, wypracowywali strzelcom pozycje, a ci trafiali, trafiali, trafiali...

Obrona Lakers nie nadążała za chodzącą między rywalami piłką, a Mavs karali spóźnionych obrońców. Jak automat trafiał Jason Terry, który w samej pierwszej połowie był perfekcyjny za trzy (5/5). Peja Stojaković też (3/3). A J.J. Barea robił to, co umie najlepiej - gubił obrońcę na zasłonie i wbijał się pod kosz. Tercet Stojaković, Barea, Terry zdobył w sumie 40 punktów w pierwszej połowie, o jeden więcej niż wszyscy zawodnicy Lakers. Mavericks grali perfekcyjnie, to nie jest przesada.

W trzeciej kwarcie Lakers doszli na 19 punktów, ale reakcja Mavs była niemal natychmiastowa. Dwie trójki trafił Terry i wszystko wróciło do "normy". Siedem minut przed końcem gospodarze mieli aż 35 punktów przewagi w meczu, w którym to Lakers miało wszystko wychodzić. Jednak to Dallas było o krok szybsze w obronie, o moment wcześniej oddawało rzut.

Terry i Stojakovic grali do końca na luzie, ze spokojem trafiali kolejne rzuty. Pierwszy zdobył 32 punkty (9/10 za trzy, wyrównał rekord play-off), drugi miał 21, a łącznie trafili 15 z 16. rzutów z dystansu. J.J. Barea zagrał kolejny swój najlepszy mecz w play-off, tym razem rzucił aż 22 punkty. A Dirk Nowitzki bez większego wysiłku po prostu robił swoje. 17 punktów (najmniej w tegorocznym play-off) i siedem zbiórek w niespełna 32 minuty. Gdy rezerwowi rzucają 80 punktów, Niemiec więcej robić nie musiał.

Aktualni jeszcze mistrzowie NBA nie byli w stanie odnaleźć zgubionej pod koniec marca formy. Już seria z Hornets pokazała, że Lakers można pokonać. Mavs ich upokorzyli. A Lamar Odom i Andrew Bynum upokorzenia znieść nie mogli, obaj ostatnie minuty meczu oglądali z szatni, po tym jak za brutalne i bezsensowne faule wylecieli z boiska. Chyba nie tak wyobrażał sobie zakończenie kariery Jackson.

To siódmy raz kiedy Lakers przegrywają serię w play-off 0-4. Pięciu z sześciu poprzedników Mavs sięgnęło po tytuł. Nie udało się tylko Utah Jazz w 1998 roku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA