NBA. Heat bronią i wygrywają z Celtics

To był pokaz siły. Miami Heat dzięki świetnej obronie pokonali Boston Celtics 99:90 i prowadzą w serii do czterech zwycięstw 1-0. Dwyane Wade rzucił 38 punktów, ale cichym bohaterem Heat był rezerwowy James Jones, zdobywca 25. punktów.

Ta seria dla Heat, ale przede wszystkim dla LeBrona Jamesa, ma być egzaminem dojrzałości. Latem, gdy w Miami zrodziła się wielka trójka, starcie z doświadczonymi, ale cały czas silnymi Celtics miało być testem, na co ten zespół stać. Dla Jamesa, który jeszcze nigdy nie wyeliminował bostońskiej wielkiej trójki, to jest ostatni moment by udowodnić, że nie jest wielkim przegranym.

W pierwszym meczu Heat zrobili wszystko jak należy. Szersza ławka, lepiej zgrany zespół, doświadczeni liderzy - to miały być atutu Celtics. W niedzielę żadnego z nich nie wykorzystali. Miami zagrało rewelacyjnie w obronie. W pierwszej połowie kompletnie niewidoczny był Rajon Rondo, kawał solidnej roboty przeciwko Kevinowi Garnettowi wykonał Chris Bosh, a jego zespół parł do przodu.

Na początku drugiej kwarty Heat odskoczyli aż na 13 punktów (29:16). Zespół grający wtedy bez Wade'a i Jamesa nadal świetnie bronił, ale znalazł też snajpera za linią trzech punktów. Rezerwowy James Jones, który w lutym wygrał konkurs rzutów za trzy podczas Weekendu Gwiazd, zdobył siedem punktów z rzędu, a Heat mieli serię 9:2. W pierwszej połowie trafił czterokrotnie z dystansu, w całym meczu rzucił 25 punktów, z czego aż 15 po rzutach za trzy. To jego rekord w play-off i najlepszy mecz na parkietach NBA od stycznia 2007 roku, gdy jako zawodnik Phoenix Suns zdobył 25 punktów w meczu z Golden State Warriors.

Heat w pierwszej połowie wykorzystali to, że Celtics podwajali LeBrona Jamesa. Ten dzielił się pikami, oddawał na obwód, dobrze dogrywał pod kosz. Jego akcje najczęściej wykańczał Dwyane Wade. Na niego Doc Rivers nie mógł znaleźć sposobu. Gwiazdor Miami rzucał z dystansu i z czterech metrów, z obrońcą lub z czystej pozycji, wbijał się pod kosz, biegał do kontry i trafiał, trafiał, trafiał... 23 punkty to jego dorobek tylko z pierwszej połowy, cała pierwsza piątka Celtics rzuciła o dwa punkty mniej. W meczu Wade rzucił aż 38 punktów (14/21 z gry).

W drugiej połowie Celtics grali już lepiej w ataku. Nie popełniali tylu prostych a kosztowych strat. Przebudził się Rajon Rondo, który zaczął mecz od czterech pudeł i trzech fauli. Po przerwie trochę już zmęczeni obrońcy Heat dali mi więcej miejsca, zaczął lepiej kontrolować tempo gry i wykorzystywać partnerów. Bostończycy dochodzili to na 12 punktów, to na 11, Heat wtedy jednak momentalnie odpowiadali. Najpierw twardą obroną, a później zabójczym atakiem. W odpowiednich momentach przerwy na żądanie brał Erik Spoelstra. Heat pomogły im też błędy sędziowskie.

Celtics ostatnie siedem minut grali bez Paula Pierca. Ich lider został wyrzucony z boiska po dwóch przewinieniach technicznych. Najpierw lekko acz zdecydowanie uderzył głową Jonesa, który chwilę wcześniej ostro go sfaulował (obustronne przewinienie techniczne), a niedługo potem znów został ukarany faulem technicznym. Tym razem, po serii ostrych zasłon wdał się w pyskówkę z Wade'em (drugie obustronne przewinienie techniczne). Zanim wyleciał z boiska rzucił 19 punktów, z czego aż 17 w drugiej połowie, a Celtics powoli wracali do gry.

Cztery minuty przed końcem gości doszli na osiem punktów. Dwa razy po zasłonach Wade'owi uciekł Ray Allen i dwa razy trafił z dystansu. Heat wybronili dwie kolejne akcje, skontrowali Celtics i znów osiągnęli dwucyfrową przewagę. Bostończycy walczyli do samego końca, ale zejść na dystans dwóch posiadań piłki nie byli w stanie. Po rzutach wolnych Dolante Westa 37 sekund przed końcem było już tylko 97:90, ale Heat obronili przewagę i zwyciężyli 99:90.

Wade rzucił 38 punktów, Jones dorzucił 25, a James 22. Niewidoczny w ataku Bosh (tylko 7 punktów, 3/10 z gry) wykonał katorżniczą pracę w obronie - ograniczył Garnetta, walczył o zbiórki (12), pomagał przy podwajaniu.

Dla Celtics 25 punktów zdobył Ray Allen, 19 miał Paul Pierce. Trener Doc Rivers cały czas czeka na powrót do gry Shaquille'a O'Neal, który wzmocni Celtics pod koszem. Silna rotacja podkoszowa z początku sezonu, która miała być ważnym elementem drużyny z Bostonu, na razie nie robi różnicy.

Drugi mecz odbędzie się we wtorek w Miami.

Grizzlies na fali. Pokonali Thunder  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.