Mecz Gwiazd NBA. Bryant rządzi w Los Angeles

Drużyna Zachodu prowadzona przez Kobe Bryanta pokonała wschód w 60. Meczu Gwiazd NBA 148:143, który odbył się w Los Angeles. Gwiazdor miejscowych Lakers rzucił 37 punktów i po raz czwarty został wybrany MVP tego meczu.

Wszystkie oczy były skupione na Bryancie, a on nie zawiódł. Rzucił aż 37 punktów, co jest czwartym najlepszym wynikiem w historii Meczu Gwiazd. Więcej od niego rzucili tylko Wilt Chamberlain (42 punkty w 1962 roku), Michael Jordan (40, 1988) i Rick Barry (38, 1967). W samej pierwszej połowie Bryant rzucił 21 punktów i wydawało się, że zamierza pobić rekord Chamberlaina.

Bryant pokazał kilka naprawdę efektownych akcji, starał się jak najczęściej kończyć wsadem i podrywał publiczność z miejsc, dołożył też 14 zbiórek i zgarnął tytuł MVP po raz czwarty w swojej karierze. - To najprawdopodobniej mój ostatni Mecz Gwiazd przed własną publicznością, więc jest to dla mnie wyjątkowe wyróżnienie. Wspaniale się gra we własnej hali, przed własnymi kibicami - powiedział Bryant.

Prowadzony przez niego zachód w czwartej kwarcie wytrzymał napór gwiazd ze wschodu, choć w końcówce to nie on, a Kevin Durant był pierwszą opcją w ataku. Najlepszy strzelec obecnego sezonu NBA rzucił w niedzielę 34 punkty.

Rywale dyrygowani przez LeBrona Jamesa, który wykręcił triple-double (29 punktów, 12 zbiórek, 10 asyst), prowadzili w meczu tylko na samym początku (4:0). Później kontrolę przejął zachód, ale w końcówce po efektownych i skutecznych zagraniach Jamesa i Amare Stoudemire'a wschód zbliżył się nawet na dwa punkty na dwie minuty przed końcem (137:135). Wtedy pięć punktów z rzędu zdobył Durant, ale wschód się nie poddał. Dziewięć sekund przed końcem trójkę trafił Ray Allen (146:143), ale zachód po celnych rzutach Duranta.

- Gdyby wygrał wschód, mój kolega z drużyny z triple-double byłby MVP. Ale Bryant zasłużył na wyróżnienie - powiedział po meczu Dwyane Wade.

29 punktów dla wschodu zdobył Stoudemire, 14 dołożył Wade, który musiał przedwcześnie zejść z parkietu, bo odnowiła mu się kontuzja kostki. Uraz nie wyglądał na poważny, ale Wade wolał nie ryzykować. Prowadzący wschód Doc Rivers, na co dzień trenujący Celtics, koszykarzy z Bostonu, których w Meczu Gwiazd wystąpiło aż czterech, oszczędzał. Kevin Garnett zagrał osiem minut, Paul Pierce 11, Ray Allen 17, a Rajon Rondo 21. Pierce, który wychował się w pobliskim Inglewood, podobnie jak podczas sobotniego konkursu rzutów za trzy, publiczność wybuczała. Inni gracze Celtics zostali odrobinę lepiej przyjęci.

Greg Poppovich prowadzący zachód sprawiedliwiej rozdzielał minuty, najkrócej zagrali po 12 minut Tim Duncan i Kevin Love (obaj zdobyli po dwa punkty).

Najbardziej zapracowany zawodnik tego weekendu gwiazd - Blake Griffin, który w piątek zagrał w meczu debiutantów, a w sobotę wygrał konkurs wsadów, w niedzielę

W Staples Center tradycyjnie nie zabrakło także celebrytów. Przed meczem wystąpił Lenny Krawitz, w przerwie Rihanna, a na trybunach siedzieli m.in. raper Jay-Z, Stevie Wonder, Jack Nicholson, John Legend czy idol nastolatek Justin Bieber.

Weekend gwiazd. Griffin królem wsadów ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.