Z potężnych, widowiskowych wsadów Griffin słynął już w NCAA, gdzie niszczył obręcze grając w drużynie Oklahoma State i nie miał problemu z przeniesieniem takich akcji do NBA. W jednym ze sparingów - derbowym starciu z Los Angeles Lakers - przekonał się o tym weteran DJ Mbenga.
Sezon 2009/10 Griffin opuścił z powodu kontuzji, więc jego oficjalnym debiutem był mecz z Portland Trail Blazers 27 października 2010 roku. Pierwsze punkty 21-letni skrzydłowy zdobył oczywiście wsadem - piłkę podaną przez Randy'ego Foye'a nad obręcz z łatwością wpakował do kosza. W debiucie zdobył 20 punktów i miał 14 zbiórek.
W drugim spotkaniu sezonu z Golden State Warriors w Oakland Griffin wypadł nieco słabiej (14 punktów, 10 zbiórek), ale też pokazał kilka widowiskowych akcji - świetnie biegał do kontry, znajdował się w podkoszowym tłoku.
Skrzydłowy Clippers od początku rozgrywek udowadnia, że jest najpoważniejszym - obok Johna Walla z Washington Wizards - kandydatem do nagrody dla najlepszego debiutanta.
Z dwóch widowiskowych wsadów przeciwko Oklahoma City Thunder większe wrażenie robi ten drugi - Griffin zaczął grać jeden na jeden z Jeffem Greenem, który zareagował na minizwód i usunął się graczowi Clippers z drogi. Griffin wykonał szybki dwutakt i władował piłkę nad bezradnym Nenadem Krsticiem.
- Niektórzy potrafią wybijać się z jednej nogi, innym lepiej wychodzi wyskok z dwóch. Michael Jordan potrafił skakać i tak, i tak, a ten dzieciak umie to powtórzyć - podsumował akcję komentator. Thunder Griffin rzucił 18 punktów i miał dziewięć zbiórek, a Clippers wygrali swoje pierwsze spotkanie.
Griffin potrafi nie tylko wykorzystać świetne podania kolegów z Clippers, ale także samemu wykreować sobie okazję do wsadu, dzięki umiejętności przechwytywania piłki - pokazał to m.in. przeciwko Detroit Pistons, kiedy przechwycił podanie Rodney'a Stuckey'a i w kontrze wsadził nad nim piłkę wykonując obrót w powietrzu.
W meczu z Detroit Griffin rzucił 18 punktów i miał 18 zbiórek.
W meczu z Pistons Griffin próbował po raz kolejny wsadzić piłkę nad Stuckey'em - po otrzymaniu piłki w kontrze wybił się tuż za linią rzutów wolnych, ale w powietrzu został sfaulowany i nie "dociągnął" piłki do obręczy. Gdyby mu to wyszło... Ale nic straconego, bo jak pokazały kolejne mecze - powietrzny zasięg Griffna rośnie.
To, co Griffin pokazał w spotkaniu z New York Knicks, przekonało nieprzekonanych (jeśli jeszcze tacy byli) - najpierw mierzący 208 cm wzrostu koszykarz Clippers zawisł w powietrzu na wyższym o 8 cm Timofiejem Mozgowem, dał się sfaulować, przytrzymał głowę Rosjanina i wbił piłkę do kosza nie dotykając obręczy!
Kilkanaście minut później Griffin przejął piłkę na połowie w szybkim ataku, piwotem wyprzedził Danilo Gallinariego i z wielkim zamachem wsadził piłkę nad głową Włocha. W niesamowitym występie z Knicks Griffin zdobył aż 44 punkty, miał 15 zbiórek i siedem asyst.
W 16 meczach Clippers Griffin zdobywał średnio po 19,3 punktu i miał po 11,3 zbiórki. Jest tylko jeden problem - jego zespół przegrywa notorycznie i z bilansem 3-13 jest najgorszy w NBA.