NBA. Spór koszykarzy z właścicielami. Czy za rok dojdzie do lokautu?

Komisarz NBA David Stern ogłosił, że w ostatnim sezonie liga straciła 370 milionów dolarów. Szef związku zawodowego koszykarzy Billy Hunter publicznie podważył te dane. Właściciele i koszykarze stoją przed zadaniem renegocjacji umowy zbiorowej, nie wiadomo jednak, czy dojdą do porozumienia. - W tym momencie przygotowuję się do lokautu - mówi Hunter.

Według komisarza NBA Davida Sterna liga zanotowała w minionym sezonie 370 milionów dolarów straty. Wagę problemów finansowych właścicieli zakwestionował szef związku zawodowego koszykarzy Billy Hunter. Rozbieżność stanowisk może zaowocować największym kryzysem w NBA od sezonu 1998/99.

W zawodowej lidze NBA władze ligi i właściciele klubów muszą porozumieć się z koszykarzami. Obecny układ zbiorowy obowiązuje do czerwca 2011 roku i wkrótce ma być negocjowane kolejne porozumienie.

Widmo lokautu nad NBA

Jak dotąd jedyny lokaut miał miejsce w sezonie 1998/99. Brak porozumienia spowodował opóźnienie startu rozgrywek. Skrócony sezon zasadniczy rozpoczął się dopiero piątego lutego 1999 roku. Od tamtej pory widmo lokautu parokrotnie zawisło nad ligą, ale sytuacja z krytycznego roku 1998 się nie powtórzyła.

Obecnie właściciele klubów NBA mówią o konieczności zmian w dotychczasowych zapisach umowy, by kluby mogły osiągać zyski. Zawodnicy będą twardo bronić swojej pozycji. - Przygotowuję się do lokautu - mówi wprost Hunter. - Nie widzę niczego, co mogło by zmienić ten stan. Mam nadzieję, że coś się zmieni w ciągu kilku następnych miesięcy. W tej chwili przygotowuję graczy na najgorszą ewentualność - dodał.

Hunter zaznaczył, że zawodnicy nie wierzą w deklarowaną stratę właścicieli NBA. - Nie może być żadnych strat. To wszystko wynika z rodzaju prowadzonej księgowości - uważa Hunter. - Jeśli nie uwzględnimy odsetek i amortyzacji, to tracimy 250 z tych 370 milionów dolarów. Pozostała strata wynika z przyjętych założeń o spadku liczby widzów, który w rzeczywistości nie nastąpił - tłumaczy szef związku zawodowego koszykarzy.

Według Huntera, obecny system zdaje egzamin. Potwierdza to według niego fakt, że w sezonie 2009/10 zarobki koszykarzy spadły o 1 procent w porównaniu z poprzednim sezonem, po pięciu latach nieprzerwanych wzrostów. Jednocześnie liga nie poniosła strat. - Przewidywana strata 400 milionów dolarów opiera się na prognozie z lata ubiegłego roku. Ale przychody nie spadły, tylko wzrosły. Więc teoria o przełomie po prostu nie zdaje egzaminu - podkreśla Hunter, według którego liga osiąga rekordowe przychody.

Jego stanowisko może potwierdzać zwiększenie salary cap z 50,4 do 58 milionów dolarów. Pozwala to klubom na oferowanie koszykarzom wyższych kontraktów, bez konieczności odprowadzania do ligi podatku. - To powoduje kwestionowanie ich liczb - mówi Hunter.

Trudne negocjacje

Hunter zapowiada prezentacje swoich interpretacji finansowych wyników ligi na kolejnym posiedzeniu negocjacyjnym.

Stern zapowiedział, ze nowe porozumienie ma nieznacznie odbiegać od dotychczasowego, ale właściciele podkreślają konieczność zmian. Według klubów, wysokie oferty dla wolnych agentów wynikają z faktu, że jest to jedyna droga do osiągania zwycięstw. W odpowiedzi Hunter zarzuca klubom, że dążą do sytuacji w której będą jedyną branżą w Stanach o gwarantowanym zysku. Inne rozbieżności między stronami dotyczą podziału zysku pomiędzy poszczególne zespoły.

Hunter wierzy, że właściciele, którzy pamiętają lokaut z 1998 roku będą za wszelką cenę chcieli go uniknąć. Wiele klubów od tego czasu zmieniło jednak właścicieli co skłania szefa związku do doradzania zawodnikom oszczędności.

- To czas na świętowanie dla NBA - podkreślił Hunter. - Będziemy więc robić wszystko co w naszej mocy, by dojść do porozumienia - zakończył.

Karę dla Gilberta zapłacą kibice Cleveland Cavaliers ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA