Play-off NBA. Suns i Lakers na remis. Zdecydowali rezerwowi

Fenomenalny mecz zagrał Kobe Bryant, ale to było za mało, by Los Angeles Lakers pokonali Phoenix Suns. Zespół z Arizony wygrał 115:106 i w finale Konferencji Zachodniej jest remis 2:2.

Zobacz relację z meczu na Z Czuba.pl ?

Rezerwowi Suns byli największą wartością dodaną drużyny w pierwszych dwóch rundach play-off. To dzięki świetnej grze zawodników z ławki zespół z Phoenix wyeliminował Portland Trail Blazers w sześciu meczach i rozprawił się z San Antonio Spurs w czterech.

W finale konferencji rezerwowi byli przygaszeni. Do wtorku. W meczu numer cztery ławka Suns znów wybuchła - aż 54 ze 115 punktów Phoenix było ich autorstwa. Aż sześciu zawodników zdobyło ponad 10 punktów.

Lakers nie potrafili zatrzymać ławki Suns zwłaszcza w czwartej kwarcie. W pierwszych sześciu minutach ostatniej części meczu gospodarze trafili trzy trójki, rzucili 14 punktów i powiększyli przewagę z jednego do dziewięciu punktów. To był mocny cios - Lakers nie byli w stanie na niego odpowiedzieć. Po rzucie Gasola zbliżyli się co prawda na sześć punktów (103:97), ale na więcej Suns im nie pozwolili.

Kobe Bryant zagrał świetny mecz. Rzucił 38 punktów (trafił sześć trójek), miał 10 asyst i 7 zbiórek, ale w decydującej kwarcie zdobył tylko 7 punktów i nie dostał dostatecznego wsparcia od partnerów. Słabszy mecz niż zwykle miał Pau Gasol (15 pkt, 5 zb), rezerwowi Lakers nie istnieli (tylko 20 pkt z czego 15 autorstwa Odoma).

21 punktów zdobył Amare Stoudemire, ale to Channing Frye (14 pkt, 6 zb), Jared Dudley (11 pkt, 6 zb), Leonardo Barbosa (14 pkt), Gorna Dragić (8 pkt, 8 as) i Luis Amundson (7 pkt, 7 zb) - bohaterowie drugiego planu - znów zaświecili jaśniej. Frye i Dudley trafiali z dystansu i walczyli o zbiórki, skuteczny był Barbosa, a Dragić świetnie zastępował na rozegraniu grającego ze złamanym nosem Steve'a Nasha (obaj mieli po 8 asyst). Gdy na parkiecie byli rezerwowi gracze, w tych momentach Suns zdecydowanie prowadzili.

- Na treningach cały czas ćwiczymy nasze rzuty z dystansu. Wiedzieliśmy, że mogą się nam one przydać w tej serii - mówił po meczu Dudley, który trafił cztery z 11 celnych rzutów z dystansu ekipy z Arizony.

Rezerwowi Suns wygrali początek czwartej kwarty aż 18:3. - Oni mają świetną ławkę - przyznał po meczu Bryant. - Wierzymy w nich, a oni wierzą w siebie. Dziś zagrali najlepiej jak potrafili - mówił Alvin Gentry, trener Suns.

- Przyjechaliśmy tu, by wygrać dwa mecze, ale nam się nie udało. W wielu elementach byliśmy lepsi od nich, ale to było wciąż za mało, by zwyciężyć to w choć jednym spotkaniu. Kluczowe moim zdaniem było to, że oni rzucali więcej punktów po rzutach wolnych - powiedział Phil Jackson. We wtorek Suns trafili 22 z 32 rzutów wolnych, Lakers tylko 7 z 13.

Po czterech meczach jest remis 2:2, obie drużyny nie przegrały meczu we własnej hali. Mecz numer pięć odbędzie się w Los Angeles w czwartek, a szóste spotkanie w sobotę w Phoenix. Jeśli będzie to konieczne mecz numer siedem zostanie rozegrany w poniedziałek w Los Angeles.

Na wschodzie Orlando Magic Marcina Gortata przegrywają 1:3 z Boston Celtics. Piąty mecz w nocy ze środy na czwartek o godz. 2.30. Transmisję spotkania z Orlando zaplanował Orange Sport.

Phil Jackson powróci do Chicago Bulls? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.