NBA. Gortat ważny w końcówce, Wizards bliżej awansu

Washington Wizards pokonali po emocjonującej końcówce Atlanta Hawks 103:99 i w rywalizacji do czterech zwycięstw w pierwszej rundzie play-off prowadzą 3-2. Marcin Gortat rzucił pięć punktów, miał 10 zbiórek i trzy bloki.

Linijka statystyczna Polaka nie wygląda pięknie jeśli chodzi o dokonania ofensywne - trafił jeden z sześciu rzutów z gry, trzy z czterech wolnych, w sumie miał pięć punktów. Polak zagrał 39 minut, zebrał przez ten czas 10 piłek (dwie w ataku), miał trzy bloki, asystę. Ale znów jego gra wykroczyła poza to, co można zobaczyć w pomeczowych statystykach.

Gortat był absolutnie kluczowym graczem Wizards zwłaszcza w czwartej kwarcie. Jego zasłony ułatwiały grę obwodowym, w końcówce w ten sposób, na granicy złamania przepisów, zrobił miejsce Johnowi Wallowi, który trafił zwycięskie punkty.

Polak miał też swoje zasługi w defensywie. To także dzięki niemu Wizards wygrali kluczowe starcie pod koszem. Zatrzymali Hawks na 36 punktach z pola trzech sekund, sami rzucili 40. Gortat świetnie bronił, zwłaszcza w czwratej kwarcie, gdy goście trafili tylko cztery z 13 rzutów spod kosza.

Gortat może być też zadowolony z tego, jak grał w obronie przeciwko Paulowi Millsapowi. W końcówce Hawks radzili sobie bez Dwighta Howarda, który w tym meczu miał problem z faulami, Millsap przejął obowiązki środkowego. Niższy i nieco szybszy od Gortata Amerykanin, swoich przewag nie był w stanie udowodnić. Polak dobrze przesuwał się na nogach, nie pozwalał na łatwe rzuty, a zarazem wystrzegał się faulowania. W ostatnich dwóch minutach wybronił dwie akcje Millsapa.

27 punktów dla Wizards rzucił Bradley Beal, a znów motorem napędowym drużyny był John Wall. 26-letni rozgrywający rzucił 20 punktów, miał 14 asyst i sześć zbiórek. To on zdobył zwycięskie punkty na 47 sekund przed końcem spotkania, trafiając rzut z półdystansu.

Wizards prowadzili wtedy 103:99, do końca meczu było 47 sekund. Hawks do końca meczu nie przerywali gry faulami, chcieli punktować i czysto wybronić akcje Wizards. Do kosza już w tym meczu nie trafili - najpierw wejście pod kosz Millsapa zatrzymał Gortat, później rzut z dystansu przestrzelił Hardaway. Polak miał szansę dobić rywali, ale 9 sekund przed końcem spudłował spod samego kosza.

17 punktów dla Wizards dorzucił Otto Porter, a 14 miał rezerwowy Bojan Bogdanovic.

Najlepszym graczem Hawks był Dennis Schroeder. Niemiecki rozgrywający rzucił 29 punktów i miał 11 asyst, w końcówce to jego celny rzut trzypunktowy dał Hawks nadzieję na wygraną w Waszyngtonie. 21 punktów i 11 zbiórek miał Millsap, ale już nie panował nad grą tak, jak w dwóch poprzednich meczach w Atlancie. 15 punktów dorzucił Tim Hardaway Jr.

Wizards grało się łatwiej, bo słabszy mecz zagrał Dwight Howard. Środkowy Hawks rzucił pięć punktów, miał 10 zbiórek, ale jego czas na parkiecie ograniczyły faule. W końcówce trener Mike Budenholzer postawił na granie niższym składem, co ułatwiło grę Wizards pod kosz.

W rywalizacji do czterech zwycięstw Wizards prowadzą 3-2. Awans do półfinału Konferencji Wschodniej będą mogli wywalczyć w Atlancie w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu (godz. 1.30). Jeśli Hawks doprowadzą stan rywalizacji do remisu, decydujące siódme spotkanie odbędzie się w niedzielę w Waszyngtonie.

Jeśli Wizards awansują do kolejnej rundy, zmierzą się ze zwycięzcą serii Boston Celtics - Chicago Bulls. Po pięciu spotkaniach bliżej awansu są koszykarze z Bostonu, którzy po środowym zwycięstwie 108:97 prowadzą 3-2. Kolejny mecz tej pary też w nocy z piątku na sobotę.

Copyright © Agora SA