Przemysław Karnowski w finale NCAA!

Gonzaga Bulldogs z Przemysławem Karnowski w składzie pokonali South Carolina Gamecocks 77:73 i po raz pierwszy w historii uczelni zagrają w finale NCAA. Polak rzucił 13 punktów i miał pięć zbiórek, był ważną postacią w decydujących momentach meczu.

Karnowski jest pierwszym Polakiem, który zagra w meczu decydującym o mistrzostwie NCAA. Rywalem drużyny Karnowskiego będzie North Carolina Tar Heels, którzy pokonali Oregon Ducks 77:76. Wielki finał NCAA w nocy z poniedziałku na wtorek o godz. 3 (transmisja w Polsacie Sport).

-Zagrać w ostatnim meczu sezonu jest naprawdę świetnie - cieszył się trener Gonzagi Mark Few.

Gonzaga awansowała do finału, bo świetnie grał lider zespołu Nigel Williams-Goss (23 punkty, sześć asyst, pięć zbiórek), a zaporę nie do przejścia pod koszem stanowili Karnowski oraz Zach Collins (14 punktów, 13 zbiórek, 6 bloków), ale losy meczu ważyły się do ostatnich sekund.

W pierwszej połowie Gonzaga prowadziła nawet 14 punktami, ale rywale byli skuteczniejsi po przerwie i zrobiło się gorąco. Na niespełna 13 sekund przed końcem przy trzypunktowej zaliczce Gonzagi Williams-Goss spudłował rzut, który mógł przesądzić o wygranej, a piłkę zebrali rywale. Po przerwie na żądanie, gracze Gamecocks chcieli oddać szybki rzut, ale Sindarius Thornwell został błyskawicznie sfaulowany. Trafił pierwszy rzut wolny, drugi celowo spudłował licząc na zbiórkę swoich kolegów, ale piłka trafiła w ręce Killiana Tillie z Gonzagi. On z linii rzutów wolnych ustalił wynik spotkania.

Karnowski w meczu zagrał 25 minut, trafił sześć z 12 rzutów z gry i jeden z dwóch rzutów wolnych. Miał też pięć zbiórek (dwie w ataku), trzy asysty oraz dwie straty i cztery faule. Pod koszem, tradycyjnie już, wykorzystywał swoją przewagę siły i doświadczenia. Upychał się, by rzucić spod samej obręczy, ale też po raz kolejny imponował tym, jak świetnie potrafi "dokarmiać" partnerów podaniami.

 

W pierwszej połowie Polak został uderzony w oko przez Chrisa Silvę i do przerwy nie wyszedł z szatni, ale uraz na szczęście nie okazał się poważny i mógł kontynuować grę w drugiej połowie. - Zostałem zablokowany, ale on mi po prostu wsadził palec w oko. Nie widziałem dobrze, miałem wrażenie, jakbym patrzył przez mgłę. Nie mogłem w pełni otworzyć oka. W drugiej połowie sytuacja się poprawiała - komentował po meczu Polak.

-Nie sądzę, by ludzie w Polsce zdawali sobie sprawę z tego, czego on dokonał. Karnowski ma najwięcej zwycięstw w historii NCAA, pobił wydawało się niewyobrażalny rekord Shane'a Battiera z Duke. To budzi w USA wielki szacunek - mówi Mike Taylor, selekcjoner reprezentacji Polski.

Teraz Karnowski, razem z kolegami z drużyny, mogą przejść do historii nie tylko uczelni, ale i NCAA. Gonzaga wcześniej tylko trzy razy w historii dochodziła do najlepszej ósemki ligi akademickiej. Ten sezon ma jednak spektakularny i wyjątkowy. Zaledwie jedna porażka w sezonie zasadniczym i w sumie aż 37 wygranych spotkań - lepszego bilansu nie ma nikt w NCAA. W finale z Tar Heels, którzy już pięciokrotnie zdobywali mistrzostwo NCAA, też nie są na straconej pozycji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.