NBA. Serge Ibaka w Toronto. Raptors zbroją się na Cavs. Co na to Wizards?

Toronto Raptors w wymianie z Orlando Magic pozyskali Serge'a Ibakę i pokazują, że na poważnie myślą o awansie do finału NBA.

Zespół z Kanady w poprzednim sezonie po raz pierwszy dotarł do finału Konferencji Wschodniej. Ostatnio Raptors złapali zadyszkę, spadli z drugiego na piąte miejsce na wschodzie i przestali wyglądać jak drużyna, która może sprawić kłopoty mistrzom z Cleveland w tym sezonie. Trener Dwane Casey dwoi się i troi, ale więcej z drużyny wycisnąć nie był w stanie.

To dlatego Masai Ujiri zdecydował się na transfer. Uchodzący za jednego z najsprawniejszych generalnych menedżerów w całej NBA zdołał wyciągnąć z Magic zawodnika, który ma za sobą grę w finale NBA i regularnie uczestnictwo w play-off u boku największych gwiazd ligi. Serge Ibaka przez siedem lat grał w Oklahoma City Thunder u boku Kevina Duranta i Russella Westbrooka, w play-off mierzył się z tuzami Konferencji Zachodniej. Latem trafił w wymianie do Magic, ale jego forma była daleka od ideału.

-Znam tego gościa od lat. To wielki wojownik. Przyda nam się jego doświadczenie z play-off - tak Ujiri mówił kilka godzin po transferze Ibaki.

Zespół z Toronto w zamian za wszechstronnego skrzydłowego musiał oddać do Orlando Magic rzucającego Terrence'a Rossa oraz jeden wybór w tegorocznym drafcie. W sumie to niezbyt wygórowana cena za zawodnika, który może zmienić oblicze Raptors.

Owszem, tegoroczne średnie 15,1 punktu, 6,8 zbiórki oraz 1,6 bloku na mecz nie wyglądają imponująco, ale Ibaka z miejsca rozwiązuje problem Raptors na pozycji silnego skrzydłowego. Bo to bez wątpienia lepszy gracz od debiutanta Pascala Siakama czy Patricka Patersona, który lepiej sprawdza się w roli zmiennika. Co więcej, Ibaka pozwoli Raptors więcej grać niską piątką - od trzech sezonów w palecie swoich umiejętności koszykarz z Kongo ma też całkiem przyzwoity rzut za trzy punkty. Wtedy na parkiecie powinien grać razem z Pattersonem.

Obecność Ibaki pomoże także Raptors rozwiązać nieco problemów w obronie. 27-latek może grać przeciwko silnym skrzydłowym, ale też radzi sobie ze środkowymi. Da Casey'owi więcej możliwości w obronie przeciwko takim drużynom, które do tej pory wykorzystywały słabości Jonasa Valanciunasa.

Co zrobią Cavs i Wizards?

Raptors transferem Ibaki wysłali sygnał, że walki o awans do finału w tym sezonie odpuszczać nie zamierzają. Co zrobią ich najwięksi rywale przez nieco ponad tydzień do zamknięcia okna transferowego?

Cavaliers już w styczniu zaczęli wyścig zbrojeń, ściągając z Atlanta Hawks Kyle'a Korvera, ale zespół będzie potrzebował wzmocnień. Przynajmniej do marca mistrzowie NBA będą sobie musieli radzić bez szalonego strzelca J.R. Smitha, a teraz doszły im problemy zdrowotne Kevina Love. Na transfery nalega sam LeBron James, który publicznie mówi o potrzebie jeszcze jednego rozgrywającego.

Wydaje się, że wielkich kadrowych rewolucji nie zamierzają ani Boston Celtics (2. miejsce), ani Atlanta Hawks (4. miejsce). Nie wiadomo za to, co zrobią Washington Wizards.

Zespół Marcina Gortata od stycznia jest w fenomenalnej formie, awansował z nizin tabeli wprost na trzecie miejsce, ale cały czas mówi się, że to drużyna, której brakuje jeszcze przynajmniej jednego zawodnika, by namieszać w play-off. Ogromnym atutem Wizards jest pierwsza piątka, ale problemy zaczynaj się, gdy na parkiet wejdą zmiennicy.

Władze Wizards nie mają zbyt wielu argumentów, by mieć z kim handlować. W Waszyngtonie obawiają się też, że ewentualna wymiana mogłaby zachwiać równowagę w drużynie. Z drugiej strony, po transferze Ibaki do Raptors i kontuzji Love'a, Wizards mogą odważniej zagrać na rynku transferowym, by dostać się do upragnionego finału.

Czasu na ewentualne transfery jest coraz mniej. Okno transferowe zamyka się w czwartek 23 lutego.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA