Los Angeles Lakers z Bryantem w składzie w niedzielę przegrali z New York Knicks 95:99. W legendarnej Madison Square Garden, gdzie Bryant zdobył swoje pierwsze punkty w karierze i gdzie kilka razy popisywał się fenomenalnymi strzeleckimi osiągnięciami (m.in. rzucił 61 punktów w 2009 roku), 37-letni koszykarz wystąpił prawdopodobnie po raz ostatni. Rzucił 18 punktów trafiając 6 z 19 rzutów, miał też trzy asysty i dwie zbiórki. Kiedyś taki występ w jego wykonaniu uważany byłby jako słaby, teraz to jego normalne statystyki. Kibicom gorsze cyferki w statystykach przy nazwisku Bryanta nie przeszkadzają. Gdy stawał na linii rzutów wolnych, pojawiały się okrzyki: "MVP, MVP".
Atmosfera "pożegnania" Bryanta z NBA była wyczuwalna. Wszystko przez to, że trener Byron Scott przyznał, że po raz pierwszy koszykarz zasugerował przejście na sportową emeryturę po zakończeniu tego sezonu.
- Jeśli to był jego ostatni mecz tutaj, to będę za nim tęsknił. Bez niego to nie będzie już ta sama liga - powiedział Carmelo Anthony, w niedzielę rzucił 24 punktyi przez cały mecz uganiał się za Bryantem w obronie. Po spotkaniu obaj długo ściskali się na środku parkietu. Chwilę wcześniej Bryant wyściskał się z Sashą Vujaciciem, z którym zdobywali mistrzowskie pierścienie dla Lakers. - Po prostu dawno go nie widziałem - rzucił Bryant dziennikarzom.
Bryant zdecydowanej deklaracji, czy zakończy karierę nie złożył. - Jeśli zapytalibyście mnie o to dziś, to powiedziałbym, że to mój ostatni sezon. Ale tego jeszcze nie wiem. Ostateczną decyzję podejmę latem - mówił.
Dla Bryanta to 20 sezon w NBA. Całą karierę spędził w Los Angeles Lakers, z którymi zdobył pięć mistrzowskich tytułów. Jest trzecim strzelcem w historii NBA. Za ten sezon zarobi 25 milionów dolarów, jest najlepiej opłacanym zawodnikiem w NBA.
Wyniki niedzielnych meczów NBA:
Cleveland Cavaliers - Indiana Pacers 101:97
Miami Heat - Toronto Raptors 96:76
New York Knicks - Los Angeles Lakers 99:95
Oklahoma City Thunder - Phoenix Suns 124:103
Portland Trail Blazers - Detroit Pistons 103:120
