Do zdarzenia doszło na 5.52 minuty przed końcem pierwszej połowy. Curry nabrał się na zwód Trevora Arizy, wyskoczył w górę, przetoczył po plecach rywala i boleśnie upadł na ziemię. Spadał głowę w dół, o parkiet najpierw uderzył prawym barkiem, następnie szyją i tyłem głowy. Przetoczył się, złapał prawą ręką za głowę i położył brzuchem na parkiecie. Długo się nie podnosił, szybko otoczyli go gracze i lekarze Warriors.
Nie wiedziałem kto to był. Po prostu zrobiłem zwód, i liczyłem, że ktoś wyskoczy. Nie wiedziałem, że przeleciał przeze mnie. Nie zrobiłem tego, by zrobić mu krzywdę, to normalna zagrywka - tłumaczył Ariza, który w tej akcji był faulowany przez Curry'ego.
Po kilku minutach lider Warriors w asyście zszedł z parkietu, rozcierał bolącą głowę, miał mętny wzrok. Udał się do szatni, gdzie przeszedł serię badań. Wstępnie wykluczono wstrząśnienie mózgu. Curry przez część trzeciej kwarty rozgrzewał się w korytarzach hali Toyota Center. Do gry wrócił w szóstej minucie trzeciej kwarty.
Czuję się dobrze, ale mecz nie potoczył się tak jak planowałem - powiedział Curry. Zapytany o to, czy to był jego najgorszy upadek w karierze, powiedział: - Najgorszy nie, ale najbardziej przerażający. Widziałem wideo tylko raz i więcej nie zamierzam.
Curry w meczu zagrał w sumie 31 minut, rzucił 23 punkty miał cztery asysty. - Odpocznę jeden dzień i zagram w kolejnym meczu, nic się nie pogarsza - stwierdził, ale po przylocie do Oakland na pewno przejdzie serię dokładnych badań.
Jego Warriors przegrali 115:128 z Rockets, ale w serii do czterech zwycięstw prowadzą 3-1. Kolejny mecz o godz. 3 w nocy z środy na czwartek polskiego czas.
Rockets "uciekli spod topora" dzięki niesamowitemu meczowi swojej gwiazdy - Jamesa Hardena, który rzucił rekordowe dla siebie w play-off 45 punktów, dodał dziewięć zbiórek i pięć asyst. 20 punktów dołożył Josh Smith.
Salsa na Placu, czyli turniej zapaśniczy na Times Square! [ZDJĘCIA]
źródło: Okazje.info