Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas 1.
Starcie Raptors z Wizards w play-off zapowiadane było jako pojedynek obwodowych - Kyle Lowry, DeMar DeRozan kontra John Wall, Bradley Beal. W pierwszym meczu oba duety zawiodły, w drugim para z Wizards dała pokaz siły. Wall niesamowicie napędzał ataki, wykorzystywał fatalny powrót do obrony Raptors i zdobywał punkty po wejściach pod kosz albo oddawał piłkę do partnerów. Wykorzystywał powolne nogi obrońców Raptors. Beal był równie agresywny i skuteczny. Obaj zdobyli w sumie 54 punkty, trafiając 20 z 37 rzutów z gry (w pierwszym meczu byli 11/41). Do tego Wall dołożył rekordowe 17 asyst.
2.
Wiele dobrych momentów miał Marcin Gortat. Polski środkowy trafił pięć pierwszych rzutów z gry, mocnymi zasłonami ułatwiał grę swoim obwodowym, a do tego był aktywny w walce o zbiórki i choć czasem piłka w jego ręce nie wpadała, to sprawiał, że nie przejmowali jej rywale. Miał też dobry moment w końcówce, gdy Raptors próbowali gonić. Polak trafił wtedy spod kosza z faulem, dał swojej drużynie moment wytchnienia. 16 punktów, 8 zbiórek, 3 bloki to solidne numery. Pewnie byłoby lepiej, gdyby nie faule.
3.
Wizards znów wykorzystali moment, gdy Wittman obniżył skład i jako silny skrzydłowy obok Gortata, a potem Nene grał Paul Pierce. W sezonie Wizards z takiego ustawienia niemal nie korzystali, w play-off przynosi im ono sporo dobrego. Obrona Raptors rozsypała się kompletnie, rywale nie za bardzo umieli też dostosować swój atak i zaczęli seryjnie tracić punkty. W drugiej kwarcie zespół z Waszyngtonu błyskawicznie trzypunktową stratę zamienił na 10-punktowe prowadzenie. Zaliczki nie roztrwonił tym razem do samego końca.
4.
Ale żeby nie było tak do końca kolorowo. Za Wizards ciągnie się problem z sezonu zasadniczego, czyli utrzymywanie wysokiej przewagi w czwartych kwartach. We wtorek w ostatnich minutach znów nagle ofensywa przestała funkcjonować, w obronie było kilka błędów i na niespełna trzy minuty przed końcem zamiast 23 punktów zaliczki było ich tylko 10 po trójce Greivisa Vazqueza i delikatny stresik w końcówce.
5.
Statystyka jest po stronie Wizards. Zespoły, które do tej pory wygrywały dwa pierwsze mecze w hali rywala, awansowały do kolejnej rundy w 18 z 21 przypadków. Druga ciekawostka to bilans trenera Wizards Randy'ego Wittmana, który na wyjeździe w play-off ma bilans 7-1.
6.
Raptors są w tarapatach, bo ich lider Kyle Lowry jest wyłączony z gry. Po części to zasługa obrony Wizards, która zmusza go do pozbywania się piłki, po części chyba jednak nie w pełni wyleczonych pleców, przez co Lowry nie jest tak agresywny w grze, jak nas do tego przyzwyczaił, a po części przez faule. W meczu numer 1 miał ich sześć, we wtorkowym spotkaniu już na początku drugiej kwarty złapał trzeci faul i wrócił na ławkę rezerwowych. Po przerwie rytmu nie odnalazł. We wtorek miał sześć punktów (3/10 z gry), miał cztery asysty i dwie zbiórki, a w jednej z akcji zderzył się z Paulem Piercem i doznał kontuzji lewej nogi.
7.
Raptors po raz kolejny dostali tęgie lanie w walce o zbiórki. Wizards zebrali w sumie 45 piłek, ich rywale mieli ich tylko 28. Kanadyjska drużyna ma monstrualne problemy z grą w obronie - zawodnicy zbyt wolno wracają, szwankuje komunikacja i pomoc. W Toronto to nic nowego, od stycznia jest tak samo źle. Jeśli w tej materii Raptors nic nie zmienią, jeszcze w maju wyjadą na wakacje.
8.
To był świetny dzień dla całego waszyngtońskiego sportu, a najlepiej podsumowuje to okładka stron sportowych dziennika "Washington Post". Wizards rozbili Raptors, w NHL Capitals pokonali New York Islanders w czwartym meczu I rundy (jest 2-2), a w MLB Nationals pokonali Cardinals 2:1.
źródło: Okazje.info