NBA. Gortat obudził Wizards

Przed chwilą Washington Wizards przeżywali zapaść, ale właśnie wygrał czwarty mecz z rzędu. I wciąż walczy o rozstawienie w I rundzie play-off.

Na początku roku Washington Wizards wpadli w kryzys. W lutym grali fatalnie, przeżyli pięcio- i sześciomeczową serię porażek, obrywali nawet od słabeuszy. W drużynie, która mierzyła w finał ligi NBA, motywacji nie starczało na więcej niż kilkanaście minut dobrej gry. Marcin Gortat też wpadł w dołek - po dominującym środkowym z początku sezonu nie było śladu, stracił zaufanie kolegów i trenera, który przestał stawiać na niego w końcówkach meczów. - Każdy czuje w nogach trudy sezonu. Masaże i zabiegi regeneracyjne często nie pomagają, są drobne kontuzje. Potrzebujemy przerwy - mówił przed Weekendem Gwiazd NBA.

Polak dziewięciodniowe wakacje w połowie lutego spędził na Florydzie. I widać efekty odpoczynku. Od miesiąca znów oglądamy lepszą wersję Gortata. Potwierdzają to statystyki: średnio rzuca 14,5 punktu na mecz przy 64-procentowej skuteczności, ma 10,8 zbiórki i 1,2 bloku na mecz. Pięć z 13 meczów skończył z double-double, w trzech rzucał przynajmniej 20 punktów. Takiej serii nie miał od listopada.

Gortat przebudził się jeszcze w lutym, ale na lepszą grę jego drużyny trzeba było czekać do połowy marca. Do gry wrócił kontuzjowany od tygodni Bradley Beal, a w drużynę wkomponował się ściągnięty tuż przed końcem transferów Ramon Sessions.

Zespół Polaka wciąż nie gra rewelacyjnie, ale zwycięża. Wizards pokonali Charlotte Hornets na wyjeździe, potem u siebie ograli osłabionych Memphis Grizzlies oraz Sacramento Kings. Najbardziej znaczące było jednak poniedziałkowe zwycięstwo z Portland Trail Blazers. To trzecia drużyna silnej Konferencji Zachodniej, przed meczem z Wizards wygrała osiem z dziewięciu meczów. Ci ostatni w pierwszej połowie prowadzili 25-punktami, później roztrwonili przewagę, ale w końcówce odparli napór rywali. Gortat rzucił 16 punktów, miał dziewięć zbiórek i bardzo ważny blok w końcówce.

- Czy pewność siebie wróciła? Powiem wam w maju. Nie obchodzi mnie miejsce w tabeli. Wychodzę na parkiet i chcę zdominować tego wysokiego, który ma mnie kryć - mówił Gortat.

O sytuacji w tabeli zapominać nie można, bo ma ona znaczenie przed play-off. Po zwycięstwie z Blazers Wizards są nadal na piątym miejscu w Konferencji Wschodniej (bilans 39-28), ale ich szanse nawet na czołową trójkę i przewagę własnego parkietu w I rundzie play-off znacząco się zwiększyły. Nie dość, że zespół Gortata zaczął wygrywać, to jeszcze słabiej grają bezpośredni rywale - zajmujący czwarte miejsce Bulls (40-28) przegrali sześć z ostatnich dziesięciu meczów, trzeci Toronto Raptors wygrali trzy z 13 ostatnich spotkań.

Wizards na rywali liczyć jednak nie mogą, bo zarówno Bulls, jak i Raptors kalendarz mają stosunkowo łatwy. A przed drużyną z Waszyngtonu kolejna trudna seria. W środę od starcia z Utah Jazz zaczyna czteromeczowe tournée po Zachodzie NBA. Ekipa z Salt Lake City ostatnio gra świetnie, triumfowała w 13 z 16 ostatnich meczów i choć de facto straciła już szanse na play-off, to regularnie wygrywa z lepszymi od siebie. Sekret Utah tkwi w defensywie - rywalom pozwala rzucić ledwie 81,9 punktu przy 38,5-procentowej skuteczności, zbiera średnio o 11 piłek więcej. Wielka w tym zasługa Rudy'ego Goberta, z którym będzie rywalizował Gortat. 22-letni Francuz ma 216 cm i ogromny zasięg ramion - gdy staje na palcach, bez problemów dosięga obręczy. Samą obecnością zniechęca rywali do wchodzenia pod kosz, do tego świetnie zbiera (średnio 15,1 w ostatnich 13 meczach) i blokuje (2,8).

Później Wizards nie będzie łatwiej - u siebie zmierzą się z walczącymi o pierwszą czwórkę zachodu Los Angeles Clippers, a potem zagrają jeszcze z Sacramento Kings i najlepszymi w całej NBA Golden State Warriors. Po tych meczach okaże się, czy kryzys w Waszyngtonie naprawdę się skończył.

Zlatan Ibrahimović - cytaty wybrane [ZOBACZ]

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.