Jak Przemysław Karnowski walczy o NBA

Przemysław Karnowski w składzie akademickiej Gonzagi zaczyna w piątek decydujący etap walki o mistrzostwo USA. Sukces zwiększyłby szanse 21-letniego Polaka na grę w NBA?

Gonzaga uznawana jest za siódmą z 68 drużyn, które zagrają o tytuł systemem pucharowym. Pierwszym środkowym zespołu jest pochodzący z Torunia, mierzący 214 cm wzrostu "Shem" - jak nazywają Karnowskiego w USA - reprezentant Polski, najpoważniejszy kandydat na kolejnego po Marcinie Gortacie Polaka w NBA.

Dotychczas w najlepszej lidze koszykówki zagrało ich trzech, każdy doszedł do niej inną drogą. W Cezarym Trybańskim potencjał zobaczył sam Jerry West, człowiek z logo NBA. Maciej Lampe jako nastolatek błyszczał w Realu, czołowym klubie Europy. Gortat przez lata przebijał się przez ligi letnie, zanim podpisał kontrakt z Orlando Magic. Karnowski walczy w NCAA, lidze akademickiej, która wychowała tłumy gwiazd.

Na północny zachód USA, do 200-tysięcznego Spokane, gdzie działa Uniwersytet Gonzaga, Karnowski trafił w 2012 r., dziś kończy trzeci rok studiów. Do draftu, w którym kluby NBA wybierają talenty, automatycznie zostanie zgłoszony za rok, gdy skończy naukę. Teraz może się zgłosić sam, ale też wycofać, gdyby stwierdził, że większe szanse ma jednak za rok. Bo gdyby się zgłosił, nie wycofał i nie został wybrany, nie mógłby kontynuować nauki na uczelni.

Wokół Polaka zaczynają się kręcić agenci proponujący pomoc w drodze do NBA, ale Polak skłania się ponoć ku pozostaniu na uczelni. W większości prognoz prowadzonych przez specjalistyczne amerykańskie serwisy Karnowskiego nie ma wśród 60 graczy typowanych do wyboru w drafcie w tym roku.

Z drugiej strony prognozy często nie uwzględniają tych, o których nie wiadomo na pewno, czy się zgłoszą. Poza tym to właśnie "March Madness", czyli "marcowe szaleństwo", jak Amerykanie nazywają mistrzowski turniej NCAA, kreuje gwiazdy. Dobre występy z coraz lepszymi rywalami, pod presją wyniku oraz przed milionową widownią mogą bardzo pomóc dostać się do zawodowej ligi.

- Mój plan to dostać się do NBA. Staram się go spokojnie realizować - powtarza Karnowski, który w 34 meczach Gonzagi w tym sezonie zdobywał średnio po 11 punktów oraz miał 5,8 zbiórki. Jak gra? Jak środkowy starej szkoły. Koszykówka ewoluuje i także u wysokich, mierzących ponad 210 cm graczy mile widziane są zwinność, wszechstronność i dobry rzut z półdystansu. Tymczasem Karnowski zwykle wykorzystuje swoją masę, by wepchnąć się pod obręcz, i wzrost, by trafić półhakiem.

Asystent trenera w Gonzadze Tommy Lloyd, który zainteresował się Karnowskim w 2010 r. na srebrnych dla Polaków mistrzostwach świata do lat 17, zapytany przez studencki "Gonzaga Bulletin" o porównanie go do któregoś z graczy NBA miał problem. Po długim namyśle wymienił dwóch - znanego z gry w Portland Trail Blazers w latach 90. Kevina Duckwortha oraz zmieniającego często kluby w minionej dekadzie Aarona Graya. Karnowski widzi siebie inaczej: - Wydaje mi się, że gram podobnie do Marca Gasola, który też jest raczej graczem starej szkoły. Nie jest wybitnie atletyczny, ale potrafi zająć dobrą pozycję pod koszem i zdobyć punkty.

Gasol, brat bardziej znanego Pau, w ciągu dekady z grubasa nazywanego w szkole średniej "Wielkie Burrito" zmienił się w jednego z najlepszych środkowych NBA. Dla Karnowskiego jednym z pierwszych celów w Gonzadze była właśnie zamiana tkanki tłuszczowej na mięśnie. To się udaje, Polak poprawia motorykę i doskonali technikę. Jego pewność gry rośnie.

- Umiejętnie wykorzystuje warunki fizyczne, stosuje różne manewry podkoszowe, ale ma też bardzo dobry, jak na wysokiego, przegląd pola, dobrze podaje - mówi Krzysztof Kosidowski, właściciel serwisu CollegeHoops.pl zajmującego się rozgrywkami NCAA. Gorsze strony Polaka? - Słaba skuteczność z rzutów wolnych, ale to wiedzą wszyscy fachowcy. Powinien poprawić się także w walce o zbiórki, szczególnie w obronie. Przy takim wzroście oczekuje się od zawodnika większej aktywności pod tablicami.

Czy Karnowski zgłosi się do draftu w tym roku? Taki manewr, wraz z późniejszym wycofaniem, bywa traktowany jako szansa na rozreklamowanie się.

Na razie Polak chce osiągnąć sukces z międzynarodową drużyną Gonzagi, której rozgrywającym jest Kanadyjczyk Kevin Pangos, a wysokim skrzydłowym - Domantas Sabonis, syn wielkiego Arvydasa. Piątkę uzupełniają Kyle Wiltjer, który też ma kanadyjskie obywatelstwo, oraz Amerykanin Byron Wesley. Trener Mark Few od lat jest gwarantem wyników dobrych, jednak nie bardzo dobrych. W lidze regionalnej, która do najmocniejszych nie należy, Gonzaga zajmuje zwykle pierwsze miejsce, ale w ostatnich kilkunastu sezonach nie przebiła się dalej niż do trzeciej rundy turnieju krajowego. Z Karnowskim w składzie dwukrotnie odpadała już w drugiej.

Pierwsze mecze turnieju - we wtorek. Gonzaga w 1/32 finału zagra w piątek w Seattle z North Dakota State. Finał rozgrywek 6 kwietnia w Indianapolis. Draft do NBA - 25 czerwca w Nowym Jorku.

Czy to najpiękniejszy wyścig na świecie? Na pewno ostatni!

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.