NBA. Spurs, Cavaliers, a może Bulls? Ranking faworytów Sport.pl

Dziennikarze Sport.pl typują kolejność na koniec sezonu regularnego na wschodzie i zachodzie NBA. Rozgrywki rozpoczną się w nocy z wtorku na środę polskiego czasu. Canal+ Sport od godz. 1 w nocy pokaże mecz mistrzów NBA San Antonio Spurs z Dallas Mavericks.

W naszej corocznej zabawie nie typujemy mistrza, ale staramy się przewidzieć, jak będzie wyglądała tabela obu konferencji przed play-off. Tegoroczne lato obfitowało w zmiany. Kto jest faworytem, w kim widzimy czarnego konia, a kto naszym zdaniem będzie miał sezon "w plecy". Sprawdźcie nasze typy!

WSCHÓD

Cegliński:

1. Cleveland Cavaliers. Dużo, naprawdę dużo nowego w Cleveland i nie chodzi tylko o LeBrona Jamesa oraz Kevina Love'a - warto pamiętać, że trener David Blatt w NBA debiutuje i to od razu w drużynie, której ambicje muszą sięgać mistrzostwa, która będzie obserwowana z każdej strony. Jak odnajdą się w tym Love i Kyrie Irving? To świetni gracze, ale w NBA na razie byli tylko liderami zespołów, które przegrywały. W sezonie zasadniczym powinno być dobrze, może nawet świetnie, ale im dalej, tym trudniej.

2. Chicago Bulls. Długa ławka, dobra obrona, twarda gra - to będą atuty Bulls. A zdrowy Derrick Rose może być największym. Wydaje mi się jednak, że kluczowe dla wypełnienia wielkich ambicji Bulls, będzie zdjęcie ciężaru z Rose'a. Zespół nie powinien polegać tylko na nim, choć musi być przez niego prowadzony. Mniej minut, mniej akcji opartych na indywidualnych zagraniach, to większe szanse na to, że Rose ten sezon przetrwa.

3. Washington Wizards. W stolicy zrobiono wiele, by kontynuować udane występy z poprzedniego sezonu. Z Paulem Pierce'em, ale też Krisem Humphriesem czy Otto Porterem i Glenem Ricem jr, którzy też powinni dostać szansę, zespół wygląda na kompletny i gotowy do walki o finał konferencji. Ale w Waszyngtonie po raz pierwszy od lat pojawi się presja, którą dźwignąć będą musieli przede wszystkim John Wall i Bradley Beal.

4. Toronto Raptors. Zatrzymali wszystkich kluczowych graczy z Kyle'em Lowrym na czele, ale widzę jeden malutki problemik - zdarza się tak, że po zwyżce formy w ostatnim roku kontraktu następuje zniżka po podpisaniu nowej, satysfakcjonującej umowy. Jak będzie z Lowrym? No i czy Jonas Valanciunas z koszykarza, który dobrze zbiera i nieźle broni, stanie się graczem stwarzającym zagrożenie w ofensywie? Bez postępu Litwina Raptors może być ciężko zrobić kolejny krok.

5. Indiana Pacers. Czy na Royu Hibbercie można polegać? Po końcówce ostatniego sezonu pytanie jest zasadne, a odpowiedź raczej negatywna. Ale wobec kontuzji Paula George'a i odejścia Lance'a Stephensona ciężar gry Pacers musi przenieść się pod kosz. Zespół Franka Vogela wciąż będzie mocny, ale chyba jednak bardziej jednowymiarowy niż ostatnio.

6. Brooklyn Nets. Gigant na glinianych nogach Derona Williamsa i Brooka Lopeza? Dobry transfer to sprowadzenie trenera Lionela Hollinsa, który w Memphis potrafił stworzyć groźną drużynę opartą na defensywie. Tylko że tam miał graczy, którzy bronić potrafią i lubią. Jaki styl gry Hollins dobierze do umiejętności Joe Johnsona oraz talentów - coraz bardziej wątpliwych - Williamsa?

7. Charlotte Hornets. Wreszcie Hornets! Za powrót do starej nazwy, tak dobrze kojarzącej się z ekscytującym zespołem z lat 90., dodaję drużynie nowojorskich rozgrywających pięć zwycięstw na starcie. Kemba Walker i Lance Stephenson z coraz lepszym obrońcą Michaelem Kiddem-Gilchristem, no i Alem Jeffersonem pod koszem? Będzie play-off, w którym kogoś postraszą.

8. Miami Heat. Został mistrzowski trener, dwóch kluczowych i kilku ważnych zawodników z drużyny, która sięgała po pierścienie, ale myślę, że duch sukcesu z tej drużyny się ulotnił. Dwyane Wade lepszy nie będzie, Chris Bosh jako lider nigdy niczego nie wygrał, rezerwowych, którzy mogą dać impuls z ławki, poza Dannym Grangerem nie widać... Zapomnijcie o tytułach, o finałach, martwcie się o play-off.

9. Atlanta Hawks. Paul Millsap będzie walczył o kontrakt, wraca Al Horford i to chyba na tyle, jeśli chodzi o dobre informacje. W Atlancie sporo problemów organizacyjnych, po ujawnieniu rasistowskich tekstów autorstwa szefów klubu, Hawks są w rozkroku. Tak, jak trener Mike Budenholzer, który ma więcej obowiązków.

10. Detroit Pistons. "A tu sobie zaryzykuję!" - napisałem na początku przy Pistons, ale potem tylko bezradnie patrzyłem, jak zsuwają mi się w drabince... Ale i tak stawiam, że się odbiją - owszem mieli w minionym sezonem problemy, wiele problemów, ale Stan Van Gundy, który w Detroit dostał sporo władzy, może przebudować tę drużynę, przestawić akcenty, wykorzystać możliwości, które mają koszykarze. Szczególnie podkoszowi.

11. New York Knicks. - Drużyny, które osiągają sukcesy, grają bardzo dobrze w obronie - mówi nowy trener Derek Fisher, a jego zawodnicy, z Carmelo Anthonym na czele, potakują. Tylko jakoś dobrych obrońców w drużynie nie widać...

12. Milwaukee Bucks. Idzie nowe w Milwaukee? Nowi właściciele, nowy talent Jabari Parker, który z Giannisem Antetokounmpo stworzy duet "do oglądania". Ale w Milwaukee jest też nowy trener Jason Kidd i nie jestem pewny, czy to dobrze. Ciekawej drużynie Bucks bardziej przydałby się, mam wrażenie, szkoleniowiec doświadczony, a nie taki, który... No właśnie, właściwie jakim trenerem jest Kidd?

13. Orlando Magic. Pół dekady temu toczyli zażarte boje z Boston Celtics w play-off myśląc o mistrzostwie, teraz też powalczą. O lepsze miejsce na dnie wschodu.

14. Boston Celtics. Siedmiu graczy na dwie obwodowe pozycje - Rajon Rondo, Marcus Smart, Avery Bradley, Evan Turner, Marcus Thornton, James Young i Phil Pressey. A najlepszy z nich, Rondo, jest kontuzjowany i może odejść. Trener Brad Stevens, który wciąż uczy się NBA, ma wielu młodych graczy, ale żadnego kandydata na gwiazdę.

15. Philadelphia 76ers. Uważam, że mają duże szanse powalczyć o play-off. Za trzy lata. Może.

Owczarek

1. Cleveland Cavaliers. Kto ma Króla, ma pierwsze miejsce na koniec sezonu regularnego. Transfery robią wrażenie, ciekawość wzbudza jak to wszystko David Blatt poukłada i jak z presją faworytów będą radzić sobie Kevin Love i Kyrie Irving, którzy w sumie zagrali zero meczów w play-off. Przed nimi 82 mecze nauki, by potem w grze o tytuł LeBrona Jamesa nie zawieść.

2. Chicago Bulls. Pau Gasol - Joakim Noah - taki duet podkoszowych wyjadaczy, którzy uwielbiają rozdzielać piłki i szukać lepiej ustawionych partnerów to skarb. Do tego ciekawi debiutanci - McDermont i Mirotić. I najważniejsze - wraca Derrick Rose. Jeśli zagra na 80 procent możliwości sprzed kontuzji, Bulls są faworytem do finału wschodu.

3. Toronto Raptors Na wschodzie jak miałeś dobry sezon i udało ci się zatrzymać wszystko to co najlepsze, masz dużą szansę na powtórkę sprzed roku. I Raptors tak właśnie zrobili. Kyle Lowry okaże wdzięczność za zaufanie i lojalność, jaką został obdarzony. Stanie na rzęsach, by wtopy w sezonie regularnym nie było.

4. Miami Heat. Czy jest życie po Jamesie? Heat postarają nam się to udowodnić. Wszyscy w Miami trzymają kciuki za zdrowie Dwyane'a Wade'a, Chris Bosh ma udowodnić, że liderować potrafi, a na skrzydle rywale będą musieli uważać na Luola Denga. Aha, ciekawie będzie z Joshem McRobertsem na parkiecie. Nie skreślajcie ich zbyt prędko.

5. Atlanta Hawks. Zapomnieliście, że Al Horford wraca, prawda? Z nim w składzie byli w zeszłym sezonie w Top4 ligi, po jego kontuzji wypadli poza ósemkę. Mike Budenholzer buduje tu Spurs w wersji wschodniej. Od ich trójek padnie niejedna defensywa, pod koszem rozszaleje się Paul Millsap. Szukanie właściciela będzie żyć własnym życiem.

6. Washington Wizards. Pod koszem mocniejsi, z kolei na obwodzie problemy. Beal ma kilka tygodni z głowy, plecy dokuczają Martellowi Websterowi, a Paul Pierce już na pewien poziom nie skoczy. Młodzież? To wielka niewiadoma. Pod presją będzie John Wall, który musi udowadniać, że wie co to znaczy być liderem. Aha, i trzeba zacząć regularnie wygrywać u siebie. Marcin Gortat? Zagra sezon przynajmniej tak dobry jak ten poprzedni.

7. Charlotte Hornets. Sezon prawdy dla Lance'a Stephensona. Okaże się, czy potrafi funkcjonować poza ekosystemem Pacers. Steve Clifford umie stworzyć dobrze broniący zespół, ma podkoszowe atuty w tym Ala Jeffersona, ale w ataku musi ukryć dziurę na skrzydle.

8. New York Knicks. Bo w trójkątach jest metoda? Zobaczymy, czy takie granie da się wpoić wszystkim graczom Knicks. A do tego trzeba bronić, a w Nowym Jorku specjalistów w tym fachu brak. Do play-off doczłapią się na barkach Carmelo Anthony'ego.

9. Brooklyn Nets. Nie wierzę w organizmy Derona Williamsa i Brooka Lopeza (ale życzę pełnego zdrowego sezonu). Jeśli obaj wspólnie nie zagrają przynajmniej 60 meczów, to Nets do pay-off nie dodryfują. Lionel Hollins poukłada dość rozsądnie bałagan, który zastał, ma ciekawych graczy do dyspozycji (Plumlee, Bogdanovic, Teletovic), ale bez Paula Pierce'a i Shauna Livingstona jakoś nie widzę tego zespołu w czołowej ósemce wschodu.

10. Detroit Pistons. Sporo roboty przed Stanem van Gundym. Dostał zespół, który przez lata powstawał bez żadnej określonej wizji. Trzeba posprzątać podkoszowy zamęt, dobrze rozdzielić minuty między Monroe'a, Drummonda i Smitha. Na obwodzie lekki dramat. Chyba że sezon życia zagra Brandon Jennings. Ale w to wierzy chyba tylko on sam. Jeśli jednak uda im się dobry transfer szybko przeprowadzić (np. z Celtics), kto wie, czy czasem nie będą w grze o play-off do samego końca.

11. Indiana Pacers. Sezon w plecy. Wypadł Paul George, nie ma też Lance Stephensona - dwa ważne elementy ofensywnej układanki odpadły, a atak nie był mocną stroną Pacers. Tam nie ma kto rzucać punktów. Wygrane wyrwą defensywą i wolą walki, ale nawet na słabym wschodzie na play-off to nie wystarczy.

12. Orlando Magic. Trzeci sezon po odejściu Dwighta Howarda i końca przebudowy na Florydzie nie widać. Do zespołu dołączył Channing Frye, ale to nie jest kandydat na lidera drużyny, który popchnie ją do play-off. Elfryd Payton i Victor Oladipo - ciekawy obwodowy duet mają na Florydzie.

13. Boston Celtics. Czy Rajon Rondo dogra sezon w Bostonie, czy on, a w zasadzie jego kończący się kontrakt, będzie okazją do jakiejś wymiany? To chyba najciekawsze, co się może pod bostońskim koszem wydarzyć. Aha, obserwujcie Marcusa Smarta. Ciekawy wybór w drafcie.

14. Milwaukee Bucks. Jason Kidd ma niezwykle ciekawy zestaw graczy i stoi przed nim wiele pytań. Tylko czy on znajdzie na nie odpowiedzi? Serii zwycięstw się nie spodziewam, ale kilka razy w sezonie włączę Bucks na League Passie by podziwiać Giannisa Antetokounmpo i Jabbariego Parkera.

15. Philadelphia 76ers. Kolejny rok nie udają, że na wygrywaniu im nie zależy. Nerlens Noel - to chyba jedyny powód, by włączać ich mecze.

ZACHÓD

Cegliński:

1. Los Angeles Clippers. W sezonie zasadniczym mogą być najlepsi - najbardziej efektowni, skuteczni, zwycięscy. Tylko że pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym nie gwarantuje niczego, poza przewagą własnego boiska. W play-off trzeba będzie ją bronić - bronić. Ale na razie typujemy sezon zasadniczy, więc...

2. San Antonio Spurs. Czasy się zmieniają, a oni ciągle są w czołówkach. Czegokolwiek by nie napisać o ich wieku, o sytuacjach kontraktowych itp. To są mistrzowie. Wybitne jednostki tworzące wybitny zespół. Kropka.

3. Oklahoma City Thunder. Czy Russell Westbrook jest w stanie ponieść Thunder na swoich barkach przez te kilka tygodni, w których zabraknie Kevina Duranta? Moim zdaniem tak. Reggie Jackson jako rozgrywający, Westbrook jako rzucający uwolniony od ograniczającego go czasem obowiązku kreowania gry - to może się udać. A może jeszcze Steve Adams zacznie dawać więcej drużynie niż Kendrick Perkins?

4. Dallas Mavericks. - Mamy w zespole mnóstwo utalentowanych graczy. Teraz musimy tylko sprawić, by drużyna zaczęła działać. Ten zespół musi mieć ducha - Dirk Nowitzki wypowiadał te słowa z nadzieją, a nie powątpiewaniem i ma rację. Duża grupa weteranów, doświadczonych zawodników, pod okiem trenera Ricka Carlisle'a jest w stanie namieszać na zachodzie. Bardziej niż ostatnio.

5. Memphis Grizzlies. Mam słabość do tego zespołu, który w play-off zwykle prezentuje się lepiej niż w sezonie zasadniczym. Wolne tempo, gra pod kosz, twarda obrona z Tonym Allenem na czele, który wyłącza gwiazdy rywali. Tylko że w kluczowych momentach Grizzlies brakuje właśnie gracza, który odważną i szaloną akcją wykona ten decydujący, najważniejszy rzut.

6. Golden State Warriors. W Oakland uznali, że Mark Jackson więcej ze Stephena Curry'ego nie wyciśnie, przekazali zespół w ręce Steve'a Kerra. Ale czy to gwarantuje postęp? Pierwsza piątka - ze zdrowym Andrewem Bogutem! - wygląda świetnie, ale im dalej w rezerwę, tym gorzej. Ale, rzecz jasna, trzeci z rzędu awans do play-off murowany.

7. Portland Trail Blazers. Plan na ten sezon - poprawienie gry w defensywie. Albo inaczej - utrzymanie poziomu, który Blazers prezentowali w obronie pod koniec sezonu. Jeśli to bardzo dobrego ataku, skutecznej walki na deskach i świetnej formy LaMarcusa Aldridge'a i Damiana Lillarda dodadzą twardą defensywę, mogą być wysoko. Ale właśnie - jeśli...

8. Houston Rockets. Trevor Ariza jako uzupełnienie rzekomej mistrzowskiej układanki w Houston? Wolne żarty. Dwight Howard miał już swój "mistrzowski" zespół - w 2009 roku w Orlando. Teraz to tylko nędzne podróbki i żaden wysiłek Jamesa Hardena tego nie zmieni.

9. Denver Nuggets. Szeroki skład, ważni koszykarze wracający po poważnych kontuzjach, Kenneth Faried, który wyrasta na gwiazdę. Powinien być postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu z 36 zwycięstwami. Ale czy będzie on poważny?

10. Phoenix Suns. W minionym sezonie zagrali zdecydowanie ponad plan, ale jaki jest plan na ten sezon? Awans do play-off? Nie da rady. Obwód złożony z dwóch rozgrywających powiększył się o trzeciego - Isaiaha Thomasa. Czy Goran Dragić i Eric Bledsoe podzielą się z nim piłką? Czy brak Channinga Frye'a rozciągającego obronę nie sprawi, że wyraźnie zmniejszą się korytarze w polu trzech sekund? Dużo pytań.

11. Minnesota Timberwolves. Mistrzowie YouTube. Zgraja wybieganych, wyskakanych skrzydłowych z napędzającym akcje Rickym Rubio gwarantuje wsady z powietrza, ale czy zwycięstwa? Zespół zbudowany trochę bez ładu i składu - biegający rozgrywający, zwalisty Nikola Peković pod koszem i masa graczy na skrzydłach, którym nie brak entuzjazmu, a brak doświadczenia.

12. New Orleans Pelicans. Jrue Holiday, Eric Gordon, Ryan Anderson, Anthony Davis, Omer Asik - wygląda na to, że wszystkie elementy układanki są na miejscu? Możliwe, ale by przyszły lepsze wyniki i lepsze miejsce w trudnej grupie zachodniej, potrzeba jeszcze co najmniej dwóch ważnych elementów - obrony, której w ostatnich sezonach w Nowym Orleanie nie było, no i ktoś musi stać się prawdziwym liderem, a nie tylko koszykarzem z dobrymi statystykami.

13. Los Angeles Lakers. Wielki klub ma pecha, bo gdy wszystko wskazuje na to, że najlepszym wyjściem z patowej sytuacji byłoby rozpoczęcie budowy od zera, czyli poświęcenie sezonu, dwóch, na m.in. "walkę" o dobrych graczy w przyszłych draftach, Kobe Bryant wraca, by udowodnić wszystkim, że wciąż jest największą gwiazdą NBA. Ale czy jest? Ale czy udowodni? Szykuje się byle jaki sezon.

14. Utah Jazz. - Myślę, że kibice muszą mieć dużo cierpliwości w stosunku do tej drużyny - mówi rozgrywający Trey Burke. - Ale myślę też, że mamy w zespole na tyle utalentowanych graczy, by dać kibicom to, czego oczekują i nie wpaść w dołek na początku sezonu jak w zeszłym roku, gdy zaczęliśmy od 0-13 - dodaje. No dobra, niech zaczną od 4-9. Nie zmieni to faktu, że pójść drogą zeszłorocznych Suns będzie bardzo trudno.

15. Sacramento Kings. Może wygrają o pięć spotkań więcej niż w poprzednim sezonie, może o pięć mniej... Ale czy to ma tak duże znaczenie? Jeden z najsłabszych zespołów zachodu. Znowu.

Owczarek:

1. Los Angeles Clippers. Zmiana Collisona na Farmara jako zastępcy Chrisa Paula powinna wyjść im na dobre. Blake Griffin będzie jeszcze bardziej wszechstronny i chyba zacznie zachowywać się jak lider. Chris Paul wie, że jeśli ma coś w NBA wygrać, musi zacząć się spieszyć. Bo jak nie teraz, to kiedy?

2. San Antonio Spurs. Walki o pierwsze miejsce za wszelką cenę nie będzie. Kluczem będzie dowiezienie do play-off w pełnym zdrowiu wszystkich graczy i skumulowanie energii potrzebnej do obrony tytułu. Ale olewania nie będzie, znacie przecież dobrze Gregga Popovicha.

3. Oklahoma City Thunder. Gdyby nie kontuzja Kevina Duranta, byliby pewnie lokatę wyżej. Russell Westbrook ma liczne grono przeciwników, którym będzie chciał udowodnić, że wejść w rolę lidera potrafi i będzie to z korzyścią dla drużyny. Potrzebuje jednak wsparcia. O defensywę nie ma się co martwić, ale kto mu pomoże w zdobywaniu punktów?

4. Golden State Warriors. Ależ wszechstronną drużynę mają Warriors. Świetny obwodowy duet Curry - Thompson, specjaliści od obrony Andre Iguodala i Andrew Bogut, a do tego cała koalicja graczy wszechstronnych. Steve Kerr ma wspaniały materiał, z którym może powalczyć o czołówkę zachodu.

5. Dallas Mavericks. Tyson Chandler znów będzie straszył pod koszem Mavs, a to oznacza więcej spokoju dla Dirka Nowitzkiego. Teraz doświadczony Niemiec będzie mógł spożytkować zdecydowaną większość energii na grę w ataku, tyły ma zabezpieczone. Udany transfer Chandlera Parsonsa powinien wypełnić lukę po stracie Vince'a Cartera czy Shawna Mariona.

6. Portland Trail Blazers. Mają jedną z najlepszych pierwszych piątek w NBA, ale na ławce rezerwowym trudno znaleźć kogoś o podobnym potencjale. Damian Lillard będzie jeszcze lepszy, potrzebuje jednak wsparcia z ławki. Czy CJ McCollum to słyszał?

7. Houston Rockets. Trevor Ariza powinien wejść w rolę Chandlera Parsonsa, ale to czego obawiam się najbardziej, to czy Rockets będą w stanie nawiązać walkę z kimkolwiek, gdy poza parkietem będą i James Harden i Dwight Howard?

8. Memphis Grizzlies. Marc Gasol będzie grał o nowy kontrakt, a w tercecie z Mike'em Conleyem i Zachem Randolphem trzeba na nich uważać.

9. New Orleans Pelicans. Anthony Davis jest kluczowym graczem tej drużyny. Pod koszem jest siła, na obwodzie jest przyzwoicie, problemem może być brak klasycznych skrzydłowych. Zespół ze sporym potencjałem, ale gra w najtrudniejszej w NBA dywizji południowozachodniej.

10. Phoenix Suns. Albo Jeff Hornacek jest wizjonerem albo szaleńcem. W tym sezonie spodziewajcie się trzech rozgrywających na parkiecie. Czy to się sprawdzi? Zobaczymy. Na pewno zespół odczuje nieco brak Channinga Frye'a, który doskonale rozciągał defensywę rywali. Teraz wysokiego skrzydłowego z dobrym rzutem z dystansu może zabraknąć.

11. Denver Nuggets. mam z nimi największy problem. Liderzy wracają po kontuzjach, zespół stawia na grę w obronie, ale przekonania, że to zespół, który może powalczyć o play-off nie mam. Warto za to obserwować Jusufa Nurkicia.

12. Sacramento Kings. Właściciele i zarząd chyba pomysłu na ten zespół nie mają. Rok w rok biorą graczy z tej samej pozycji (McLemora i Stauskas), teraz postanowili wymienić przebojowego rozgrywającego (Thomas) na dwóch solidnych, ale do tej pory raczej zmienników. DeMarcus Cousins stara się temperować swój charakter, ale w takim otoczeniu będzie mu niezwykle ciężko. Potrzebuje wsparcia innej gwiazdy, by Kings wyszli z dołka. Rudy Gay tą gwiazdą nie jest.

13. Utah Jazz. Jeśli jakiś zespół ma nas w tym sezonie pozytywnie zaskoczyć i być taką ubiegłoroczną wersją Suns, to chyba będą to właśnie Jazz. Trey Burke, Alec Burks, Gordon Hayward, a do tego debiutant Dante Exum - jest tam dużo świeżości w grze. Do tego Derrick Favors i Enes Kanter pod koszem. Czego brakuje? Doświadczenia. Trudny sezon przed nimi, ale chyba będzie na co popatrzeć.

14. Los Angeles Lakers. Gdy cała NBA stara się jak najefektywniej wykorzystać rzuty z dystansu, Byron Scott niemal z możliwości zdobycia trzech punktów rezygnuje. Przecież trzy punkty to więcej niż dwa! Chce by jego zespół bronił, ale zawodników z "defensywnym charakterem" w zespole brak. Dla fanów Lakers będzie to kolejny bardzo ciężki sezon. Dlaczego zatem nie ustawiam ich na samym dnie? Bo Kobe Bryant.

15. Minnesota Timberwolves. Zach LaVine i Andrew Wiggins będą latać nad koszami, a piłkę dostarczy im Ricky Rubio. A poza tym? Chaos, chaos, chaos. Przygotujcie się na transfer Nikoli Pekovicia. On chyba sezonu w Minnesocie nie dogra do końca.

Zobacz wideo

Podsumowanie typowania

Wschód

Zachód

Kto będzie mistrzem NBA?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.