NBA. Świetny Gortat to za mało

27 punktów i 14 zbiórek polskiego środkowego nie wystarczyło Washington Wizards, by wygrać ważny mecz z Charlotte Bobcats. Klub ze stolicy USA przegrał 88:94 i spadł na siódme miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej ligi NBA

Wizards awans do play-off - pierwszy od sześciu lat - mają już zapewniony. Do końca rundy zasadniczej pozostało sześć dni, zespołu Marcina Gortata nie dościgną bijący się o ósmą pozycję Atlanta Hawks i New York Knicks.

Ale Wizards walczą o to, by uniknąć w pierwszej rundzie rywalizacji z Miami Heat lub Indiana Pacers - to kandydaci do mistrzostwa, którzy do końca rywalizować będą o zwycięstwo na Wschodzie, a play-off zaczną od meczów z siódmym i ósmym zespołem. Dlatego drużyna Gortata mierzy w szóstą pozycję, która za rywala da im dużo słabszych Toronto Raptors, Chicago Bulls czy Brooklyn Nets.

Na tym samym zależy Bobcats, którzy w dużo większym stopniu niż Wizards są objawieniem sezonu. Klub, którego właścicielem jest Michael Jordan, wydźwignął się z dna - zespół z Charlotte w ostatnich dwóch sezonach wygrał ledwie 28 ze 120 spotkań, ale w obecnych rozgrywkach ma bilans 40-38. Identyczny jak Wizards, ale to Bobcats awansowali w środę na szóste miejsce, bo z czterech spotkań z zespołem z Waszyngtonu w tym sezonie wygrali aż trzy.

Wizards to ostatnie spotkanie zawaliła - w połowie drugiej kwarty przegrywała aż 30:50. W drugiej części, także dzięki dobrej grze Gortata, który po przerwie rzucił aż 19 punktów, gospodarze dogonili rywali i wyszli na prowadzenie. Dwukrotnie wygrywali trzema punktami, a 9,9 sekundy przed końcem czwartej kwarty, po trafieniu Gortata spod kosza, wygrywali 87:85.

I najwyraźniej pomyśleli, że mecz jest już wygrany. Gdy goście poprosili o przerwę, gracze Wizards śmiali się przy swojej ławce, Trevor Booker żartował, że sędzia mógł odgwizdać przy akcji Polaka błąd kroków. Chwilę później, gdy Bobcats rozgrywali swoją akcję z zasłoną, Gortat spóźnił się z przesunięciem w obronie i Al Jefferson rzutem spod kosza wyrównał.

Wizards zostały trzy sekundy, ale John Wall spudłował swój rzut. A w dogrywce Wizards zagrali fatalnie. Ani razu nie trafili z gry, jedyny punkt zdobyli po rzucie wolnym Walla. - Grając w ten sposób nie pokonamy nikogo. Nawet Milwaukee - skwitował porażkę Gortat. Milwaukee Bucks to najgorsza drużyna ligi.

- Wydaje mi się, że jesteśmy zbyt niedojrzali i za mało doświadczeni. I mam wrażenie, że nasza słaba gra zaczyna się już na treningu. Przez pierwsze minuty tylko sobie chodzimy i się wygłupiamy, a potem tak wyglądają nasze początki spotkań - mówił Gortat.

Polak też lepiej grał w drugiej połowie - w sumie uzbierał 27 punktów, co jest jego trzecim najlepszym wynikiem w karierze. Rekord ustanowił niedawno, 27 lutego, kiedy w zakończonym trzema dogrywkami meczu z Raptors zdobył aż 31 punktów. Wcześniej, w 2012 roku, grając w Phoenix Suns, rzucił 28 przeciwko Oklahoma City Thunder.

Gortat jest ostatnio w świetnej formie strzeleckiej - w czterech ostatnich meczach zdobywał przeciętnie po 20,3 punktu przy znakomitej skuteczności 71 proc. (37/52). Wykorzystał absencję podkoszowego Nene, który 23 lutego doznał kontuzji. W środę Brazylijczyk wrócił do gry, w 17 minut zdobył 10 punktów.

Gortata i Wizards czeka teraz z jednej strony powrót do schematów gry z uwzględnieniem Nene, który do kontuzji był kluczowym zawodnikiem. Ale jeszcze ważniejsza jest walka o utracone w środę szóste miejsce - do zakończenia sezonu Wizards pozostały cztery mecze: na wyjeździe z Orlando Magic, a następnie u siebie z Bucks i Heat oraz na wyjeździe z Boston Celtics. Bobcats zagrają kolejno: z Celtics (wyjazd), Philadelphia 76ers (dom), Atlanta Hawks (wyjazd) i Chicago Bulls (dom).

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.