Najwięcej zmian zaszło w zespole Houston Rockets. Drużynę opuszczą Patrick Patterson, Cole Aldrich, Toney Douglas i wspomniany już Morris. Trzej pierwsi przeniosą się do Sacramento Kings, a ostatni wzmocni Phoenix Suns.
Z Sacramento do Houston przejdą w zamian: numer 5 zeszłorocznego draftu Thomas Robinson, Francisco Garcia oraz Tyler Honeycutt. Suns w zamian za Morrisa przekażą Rockets prawo wyboru zawodnika w drugiej rundzie draftu.
- Jeśli miałem odejść, to jest to właśnie to miejsce, do którego chciałem trafić. Myślę, że Rockets o tym wiedzieli. Całe to moje gadanie o bracie i o tym, jak byłem szczęśliwy, gdy z nim grałem - przyznał Morris. Jestem podekscytowany, to wszystko, co mogę powiedzieć - skomentował transfer.
To dość nieoczekiwany ruch wykonany tuż przed końcem okna transferowego.
Patterson, Aldrich i Douglas wyszli z Toyota Center tuż po tym, jak Rockets zaczęli spotkanie z Oklahoma City Thunder. Przegrywali w nim nawet 14 punktami, ale ostatecznie wygrali 122:119. Zawodnicy gospodarzy o transferze dowiedzieli się 20 minut przed początkiem spotkania.
- To był jeden z najdziwniejszych meczów, w jakich grałem - przyznał Chandler Parsons. - Ciężko się było skupić, zapomnieć o tym, że czterech kolegów żegna się z drużyną - dodał.
Najważniejszą rolę z graczy biorących udział w transferze miał Patterson, który był czwartym strzelcem Rockets ze średnią 11,6 punktu na mecz. Młody Robinson nie spełnia na razie pokładanych w nim nadziei, w Sacramento grał średnio 16 minut na mecz, notując 4,8 punktu i 4,7 zbiórki.
Marcus Morris zagrał we wszystkich dotychczasowych meczach Rockets, w 17 wychodząc w pierwszej piątce. Notował średnio 8,6 punktu i 4,1 zbiórki na mecz.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony