James jest dopiero szóstym koszykarzem, który wygrał organizowany od 1954 roku plebiscyt prestiżowego amerykańskiego pisma. Poprzednim był jego kolega z drużyny Dwyane Wade, który został uznany Sportowcem Roku w 2006... Także po mistrzostwie wywalczonym z Miami.
Dotychczasowa kariera Jamesa była pasmem porażek i upokorzeń - z Cleveland Cavaliers nie zdobył tytułu, mimo że raz - w 2007 dotarli do finału. Dwa lata temu - jako jeden z najbardziej popularnych, ale i najbardziej znienawidzonych sportowców w USA - przeszedł do Miami.
Wielu krytykowało jego decyzję, komentując, że wybiera łatwiejszą drogę do tytułu wraz z Wade'em i Chrisem Boshem. W większości hal NBA witały go gwizdy i buczenie, a każdy mecz rozegrany w Cleveland pełen był przejawów nienawiści ze strony kibiców obrażających "Króla" na przeróżne sposoby.
Po nieudanych finałach w 2011 roku, gdy Heat przegrali z Dallas Mavericks, na Jamesa spadła lawina krytyki. Mówiono, że nie jest w stanie udźwignąć odpowiedzialności i poprowadzić drużyny w kluczowych momentach. Koszykarz zaprzeczył wszystkim tym oskarżeniom w tegorocznej serii, gdy jego świetna dyspozycja pomogła Heat pokonać Thunder 4:1.
- Wiedziałem, że po całym tym zamieszaniu z moim przejściem do Miami, będę miał za zadanie odbudować swój wizerunek. Musiałem stać się lepszym człowiekiem, lepszym koszykarzem, ojcem, przyjacielem, mentorem i liderem drużyny. Zmieniłem się i wydaje mi się, że ludzie zaczęli dzięki temu rozumieć, kim naprawdę jestem - tak James opisywał swoją przemianę, która zaprowadziła go na sam szczyt amerykańskiego sportu.