NBA. Gortat z Magic jeszcze nie wygrał. Suns zdemolowani w Orlando

Phoenix Suns przegrali z Orlando Magic 115:94 po katastrofalnej grze w drugiej połowie. Marcin Gortat rzucił 14 punktów, miał 11 zbiórek i cztery bloki, ale znów nie udało mu się pokonać swojej byłej drużyny.

Od transferu z Magic do Suns w grudniu 2010 roku Gortat przeciwko ekipie z Orlando grał trzykrotnie, wygrać mu się jeszcze nie udało. Dwa miesiące po wymianie rzucił Magic 12 punktów i miał cztery zbiórki w przegranym aż 88:111 meczu. W poprzednim, skrócony z powodu lokautu sezonie, Suns przegrali w Orlando 93:103, a Gortat zagrał słabo, miał dziewięć zbiórek i trzy bloki, ale trafił tylko jeden z siedmiu rzutów z gry.

Statystycznie w niedzielę Gortat wypadł solidnie, ale efekt był podobny jak w poprzednich starciach z byłą drużyną. Polski środkowy rzucił 14 punktów (7/12 z gry), miał 11 zbiórek (aż siedem w ataku!), cztery bloki i asystę. Mecz zaczął dobrze, był aktywny w ataku i po podaniach od partnerów lub dobitkach punktował. Solidnie radził sobie też obronie, gdzie blokował rzuty Nikoli Vucevicia czy Glena Davisa.

Po przerwie było już gorzej. Choć Gortat dalej starał się być aktywny na atakowanej tablicy, to w obronie po głowie skakał mu Nikola Vucević. 22-latek rzucił w meczu 18 punktów i miał 13 zbiórek. Nie bał się wyciągniętych rąk Gortata, nie przestraszył się, gdy ten go zablokował.

Suns prowadzili po pierwszej połowie 56:46, ale po przerwie zagrali katastrofalnie. W drugich 24 minutach byli w stanie rzucić ledwie 38 punktów, a sami pozwolili rywalom na 69. Przez 13 minut drugiej kwarty Magic zaliczyli serię punktową 43:12, dzięki której odrobili straty i przejęli kontrolę nad meczem. Bezlitośnie wykorzystywali błędy Suns i punktowali w ataku. A mylili się bardzo rzadko - po przerwie trafili aż 64 procent swoich rzutów.

Świetnie grał Davis (22 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty), na obwodzie szalał Arron Afflalo (22 punkty), a świetnie zagrał wchodzący z ławki J.J. Redick - z 24 punktami był najlepszym strzelcem Magic, miał też sześć asyst. Magic wygrali z Suns choć grali osłabieni - już w pierwszym meczu stracili podstawowego skrzydłowego Hedo Turkoglu (złamał rękę) oraz rozgrywającego Jameera Nelsona (naciągnięty mięsień), a wcześniej urazy wykluczyły też Mo Harklessa i Ala Harringtona. W pierwszej piątce zadebiutowali niezbyt doświadczeni E'Twaun Moore (15 punktów, 6 asyst) i DeQuan Jones (2 punkty).

Najlepszym strzelcem Suns był Luis Scola, który zdobył 24 punkty, z czego 16 w pierwszej połowie. 22 dorzucił Michael Beasley, a 14 miał Gortat. Nie popisali się za to rezerwowi - ośmiu graczy, którzy weszli z ławki, zdobyło w sumie 19 punktów, o pięć mniej niż Redick z Magic.

Magic zaczęli sezon od dwóch zwycięstw po raz pierwszy od trzech lat. Suns mają bilans 1-2 po trzech spotkaniach i w poniedziałek kontynuują swoją podróż po wschodnim wybrzeżu. O

godz. 1.30 zmierzą się z mistrzami NBA Miami Heat, a swoją pierwszą serię spotkań wyjazdowych zakończą w środę meczem z Charlotte Bobcats.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.