NBA. Celtics kontra Sixers. Kto rywalem Heat w finale wschodu?

To jest siódmy mecz, nie ma jutra. Jeśli nie jest to dla ciebie najważniejsza rzecz w tym momencie, to nie mowy byś był zmotywowany jako koszykarz - mówi przed decydującym starciem z Philadelphią 76ers lider Boston Celtics Paul Pierce. Mecz rozpocznie się o godz. 2 w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu.

Sixers do siódmego meczu doprowadzili w środę wygrywając z Celtics przed własną publicznością 82:75. Rozstawiony z numerem ósmym zespół, który w pierwszej rundzie rozprawił się z osłabionymi kontuzjami Chicago Bulls, ciągle ma szansę sprawić kolejną niespodziankę, jaką bez wątpienia byłby awans do finału Konferencji Wschodniej.

Zespół z Filadelfii meczu numer siedem nie grał od 2001 roku, a w większości młoda drużyna trener Douga Collinsa wielkiego doświadczenia w play-off nie ma. - Oni nie są wcale przerażeni czy sparaliżowani presją. Część wie, że taka okazja nie zdarza się wiele razy w karierze, więc trzeba zrobić wszystko, by ją wykorzystać - mówi Elton Brand, jedyny 30-latek w zespole Sixers, który regularnie występuje w każdym meczu.

Celtics to starzy wyjadacze, ale też zespół, który powoli zbliża się do swojego końca. 34-letni Paul Pierce ma jeszcze ważny kontrakt, ale umowy o dwóch lat starszych Kevina Garnetta i Ray'a Allena wygasają w czerwcu i nie jest wcale przesądzone, że obaj w przyszłym sezonie zagrają w Celtics. Dla trzonu tego zespołu to ostatnia szansa, by jeszcze raz spróbować powalczyć o tytuł. - Wielokrotnie nas skreślano, nie tylko w tym sezonie. Dla nas to kolejna szansa, by pokazać kim jesteśmy i jak gramy. Nie myślimy o tym, co nas czeka jutro. Liczy się tylko dziś - powiedział Allen.

Celtics, mimo wyrównanej serii z Sixers, uważani są za faworytów do zwycięstwa. Zespół z Bostonu w decydującym starciu będzie musiał sobie radzić bez Avery'ego Bradleya, którego uraz barku okazał się poważniejszy niż początkowo sądzono - koszykarz nie zagra do końca sezonu. Dla Celtics to dość dotkliwa strata. Bradley był jednym z kluczowych elementów defensywnej rotacji na obwodzie. - To strasznie rozczarowujące, jeśli koszykarz ma tak poważny uraz w decydującej fazie sezonu. Zwłaszcza po tym, co Avery nam przez cały rok dał. Większy ciężar będzie musiał spocząć na Rajonie Rondo - mówi Doc Rivers, trener Celtics. Ale to nie pierwszy uraz z jakim muszą się zmagać Celtics w play-off - Allen gra z drobną kontuzją kostki, a Pierce narzeka na ból kolana.

Rondo w meczu numer sześć po raz pierwszy w tegorocznym play-off nie miał dwucyfrowej zdobyczy w żadnej kategorii statystycznej (miał po dziewięć punktów i zbiórek oraz sześć asyst), było to jego najsłabsze spotkanie w play-off, ale szczególnej presji przed sobotnim meczem nie odczuwa. - Jesteśmy zespołem. Nie jesteśmy uzależnieni od jednego czy dwóch zawodników, u nas każdy może zdobywać punkty i to pokażemy - powiedział.

Odkąd trenerem Celtics jest Doc Rivers, zespół sześciokrotnie grał w play-off mecze numer siedem. Bilans Riversa to 3-3. Jego siódmy mecz numer siedem w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu. Początek o godz. 2.

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

O finał NBA Miami Heat zagrają z...
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.