NBA. Rajon Rondo jak "Magic" Johnson

Marcin Gortat zdobył 14 punktów i miał 17 zbiórek, a Phoenix Suns wygrali trzeci mecz z rzędu. Ale NBA jest pod wrażeniem wyczynu Rajona Rondo z Boston Celtics.

W nocy grał Gortat? Wynik i statystyki znajdziesz rano na m.sport.pl

Rondo, 26-letni rozgrywający, w zwycięskim meczu z New York Knicks (115:111 po dogrywce) zaliczył niesamowitą potrójną dwucyfrówkę - miał 18 punktów, 20 zbiórek i 17 asyst. Mecz był ważny po trzykroć - raz, że Celtics rywalizują z Knicks o lepsze rozstawienie przed play-off na Wschodzie; dwa, że niedzielny hit transmitowany był w ogólnokrajowej telewizji; trzy, że Rondo grał przeciwko bohaterowi ostatnich dni, Jeremy'emu Linowi z Knicks.

I wyraźnie go przyćmił. Lin zdobył 14 punktów, miał pięć asyst i sześć strat, a Rondo zaliczył występ, jakim wcześniej w historii ligi mogli pochwalić się tylko najwięksi. Ostatnim, który osiągnął potrójną dwucyfrówkę z minimum 17 punktami, zbiórkami lub asystami, był w 1989 roku Earvin "Magic" Johnson. Tym, który jako ostatni przebił osiągnięcie Rondo pod każdym względem, był legendarny Wilt Chamberlain, który w 1968 roku miał mecz z 22 punktami, 25 zbiórkami i 21 asystami.

Rondo jest jednym z najlepszych rozgrywających ligi, który nie przestaje zaskakiwać - pozytywnie, jak w niedzielę, ale też negatywnie. Żywiołowemu koszykarzowi zdarzają się mecze z ponad 30 zdobytymi punktami, ale też takie, w których rozgrywający Celtics ma problem z trafieniem do kosza. Co ciekawe, wyraźnie służy mu szeroka publika. ESPN wyliczył, że z 17 jego potrójnych dwucyfrówek w karierze aż 13 miało miejsce, gdy spotkanie Celtics pokazywały ogólnokrajowe telewizje - ESPN/ABC lub TNT.

Nieco w cieniu ligowej czołówki kolejny dobry mecz rozegrał Gortat, który wraz z Suns walczy o miejsce w ósemce na Zachodzie dające awans do play-off. Drużyna z Phoenix była faworytem spotkania z Kings, ale w pierwszej połowie przegrywała nawet różnicą 10 punktów. - Ciągle nie zaczynamy meczów dobrze, ale przynajmniej nie zaczynamy ich już żałośnie słabo - komentował Gortat.

Akurat Polak nie ma sobie pod tym względem nic do zarzucenia, bo zaczął mecz pełen energii. W pierwszej kwarcie zdobył osiem punktów, dwie akcje kończył wsadami po dynamicznych wejściach pod kosz, imponował walką o zbiórki. Polak dobrze radził sobie też z grą przeciwko najlepszemu zawodnikowi Kings - DeMarcusowi Cousinsowi. Rywal zdobył 16 punktów i miał 14 zbiórek, ale trafił tylko siedem z 20 rzutów.

Suns wyrównali najdłuższą serię zwycięstw w tym sezonie, ale w każdym z tych trzech spotkań musieli odrabiać dwucyfrowe straty. Ostatni raz drużynie z Phoenix taka nietypowa seria udała się 10 lat temu. Dzisiejsi Suns z bilansem 17-20 są 12. ekipą Zachodu. Denver Nuggets, którzy zajmują ósme miejsce - ostatnie dające awans do play-off - mają 21 zwycięstw przy 17 porażkach.

Jeremy Evans najlepszy w konkursie wsadów [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.