Cegłą do kosza. Koniec mody na Ludwiczuka

Za nami ciekawy koszykarski weekend - w sobotę mistrz Polski Asseco Prokom Gdynia pokonał 80:71 wicemistrza Anwil Włocławek, w niedzielę w Kaliszu odbył się Mecz Gwiazd PLK. Po obszerne relacje z obu ważnych wydarzeń odsyłam do koszykarskiego serwisu Sport.pl, bo dzisiaj o innej, jeszcze ważniejszej styczniowej rozgrywce - pisze dziennikarz Gazety Wyborczej Łukasz Cegliński.

W niedzielę w Kaliszu odbył się Mecz Gwiazd PLK, w którym Południe pokonało Północ 119:117. Arena Kalisz wypełniła się w komplecie (3,5 tys. widzów), a kibice obejrzeli m.in. najlepszy konkurs wsadów w ostatnich latach. Sensacyjnie wygrał go 22-letni streetballowiec Łukasz Biedny z Poznania, który najpierw wygrał sobotnie eliminacje dla amatorów, a w niedzielę, już w finale, przeskoczył w jednej próbie nad dwoma kolegami, a w drugiej - nad trzema parami pochylonych cheerleaderek.

Biedny (185 cm wzrostu) pokonał Camerona Bennermana (Energa Czarni Słupsk) oraz zwycięzcę sprzed roku Eddiego Millera (PBG Basket Poznań). - Zasłużył na wygraną, był najlepszy - powiedział o Biednym Miller, który - podobnie jak Bennerman - był również szalenie efektowny.

Konkursu trójek nie wygrał tym razem Andrzej Pluta (siedem triumfów, ostatnio trzy z rzędu), tylko Darnell Hinson z Polonii Warszawa. MVP meczu został klubowy kolega Hinsona, Kameruńczyk Harding Nana.

Po obszerne relacje z tych wszystkich - ważnych - wydarzeń odsyłam do Sport.pl, gdzie m.in. można obejrzeć konkurs wsadów, a dzisiejszy felieton poświęcę jeszcze ważniejszej styczniowej rozgrywce.

29 stycznia odbędą się wybory na prezesa PZKosz. O stanowisko ubiegają się Grzegorz Bachański (sędzia międzynarodowy, były sekretarz związku, ostatnio w jego zarządzie) oraz Roman Ludwiczuk (były senator PO, były prezes związku, były prezes Górnika Wałbrzych).

Kilka dni temu ujawnił się projekt Nowy PZKosz, za którym stoi Bachański. Opublikowany na Nowypzkosz.pl program pt. "10 punktów dla koszykówki" zaczyna się od hasła "masowość", a kończy na "finanse". Codzienność - w razie wyborczego zwycięstwa - nakaże zapewne ich kolejność odwrócić, ale nacisk na masowość jest istotny.

W koszykówkę w Polsce gra coraz mniej osób. System ewidencji koszykarzy i koszykarek od młodzika do seniora działa od trzech lat i wydał w tym okresie 25 tys. licencji. Aktywnych jest jednak mniej, szacuje się, że 15-20 tys. To rozczarowująco niskie dane, bo przed wprowadzeniem w miarę jednolitej ewidencji, spodziewano się liczby bliższej 50 tys. Dla porównania - w dwumilionowej Słowenii jest zarejestrowanych 27 tys. koszykarzy.

Z niemodnej koszykówki rezygnują w Polsce i zawodowcy w najlepszym wieku dla sportowca (25-letni Paweł Malesa w poprzednim sezonie był rezerwowym Trefla Sopot, teraz na próżno szukać go w jakimkolwiek zespole), i juniorzy na progu kariery (18-letni Paweł Poniatowski z kandydata na zawodnika pierwszoligowego Znicza Basket Pruszków stał się młodzieżowym reprezentantem Polski w... rugby). To przypadki skrajne, ale jednak pokazujące regułę. Pozytywnych dla trendów nie widać.

Przykłady z Warszawy - po 17 latach funkcjonowania zawiesiła rozgrywki liga szkół średnich. Dwie ligi amatorskie swój poziom trzymają, ale boom z przełomu wieków minął. W pierwszym przypadku rolę odegrały finanse, w drugim zmniejsza się dopływ świeżej krwi, ale mianownik przyczyn jest wspólny - brak mody na koszykówkę.

W mazowieckiej lidze juniorów starszych grają zaledwie cztery zespoły i choć ten etap rozgrywek, kiedy pełnoletnia już młodzież zmienia szkoły, kluby i miejsca zamieszkania, trudno brać za wyznacznik poziomu szkolenia, to trend jest jednoznaczny - coraz niższy poziom, coraz mniej chętnych.

Zauważył to nawet Ludwiczuk, który przez kilka ostatnich lat każdy zarzut w stosunku do swojej działalności odpierał ogólnikami, że wszystko idzie w dobrym kierunku. - Odtworzenie w Polsce mody na basket, to zadanie, jakie postawiłem sobie i swoim współpracownikom przed kolejną kadencją - mówił jednak ostatnio "Przeglądowi Sportowemu". Sęk w tym, że to m.in. jego działania sprawiły, że koszykówka jest tak niemodna.

Dlatego teraz Ludwiczuk może mówić, co chce, gdzie chce i jak chce, ale jego wywodów cierpliwie wysłuchać może już chyba tylko dyktafon Longina Rosiaka. Słuchać warto za to 39-letniego Bachańskiego, który jeśli chodzi np. o kulturę osobistą i wykształcenie jest przeciwieństwem Ludwiczuka, na koszykówce się zna i, co ważne, mając świadomość ogromu problemów, nie gwarantuje rewolucji.

PS Przedwyborcze liczenie szabelek wskazuje, że Bachański może liczyć na większą liczbę głosów delegatów niż Ludwiczuk. I to jest dobra informacja. Moda na Ludwiczuka mija.

Zaległy mecz 11. kolejki Tauron Basket Ligi:

Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 80:71. Bohater meczu: Filip Widenow (Prokom).

Uwaga! Wobec nierównej liczby spotkań rozegranej przez różne drużyny tabelę ułożona jest według procentu wygranych spotkań.

Liczba meczu - 49

tyle punktów zdobyli razem Daniel Ewing (29) i Filip Widenow (20). To oni pokonali Anwil

Nie mi.

Daniel Ewing, Rozgrywający Prokomu w odpowiedzi na pytanie czy Andrzej Pluta i Dardan Berisha sprawiali mistrzom trudności.

Rzuty wolne

W trzeciej kwarcie Daniel Ewing zdobył 17 z 19 punktów Prokomu . Gdyby nie celny rzut Mike'a Wilksa w ostatniej sekundzie tej części, lider mistrzów Polski byłby ich jedynym strzelcem w kwarcie.

Anwil przegrał piąty mecz z rzędu - po raz ostatni włocławianie mieli taką serię między 6 lutego, a 5 marca 2008 roku , kiedy pokonali ich kolejno Czarni, Śląsk, Polpak, Basket i AZS Koszalin. Anwil przełamał się wówczas wygrywając... w Gdyni z Prokomem.

Więcej felietonów Cegłą do kosza czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA