NBA. Dlaczego Marcin Gortat może zmienić klub jeszcze w tym sezonie?

Marcin Gortat w innym klubie? Brzmi nieprawdopodobnie, Washington Wizards zapewniają, że oddawać go nie chcą, ale w sytuacja w lidze zmieniła się na tyle, że transfer Polaka w tym sezonie nikogo zaskoczyć nie powinien. Latem plotkowano o Cleveland Cavaliers, ale kolejka chętnych może być dłuższa

Solidny - to słowo najlepiej opisuje karierę Marcina Gortata w NBA. Markę pracowitego zawodnika wyrobił sobie w Orlando Magic, gdzie harował jak wół, by wyrwać jak najwięcej minut za plecami największej ówczesnej gwiazdy klubu - Dwighta Howarda. Po przenosinach do Phoenix Suns pokazał, że nie jest tylko gościem od "brudnej roboty" i może też być ważną częścią ofensywnej układanki.

W zespole Washington Wizards Gortat gra od 2013 roku i niemal przez cały czas jest symbolem stabilnej formy. W każdym meczu może dostarczyć statystyki na poziomie double-double, jest skuteczny blisko kosza, przyzwoicie broni, dość dobrze walczy o zbiórki. Stał się jednym z ulubieńców miejscowej publiczności - łatwo nawiązuje kontakty z kibicami, a na boisku imponuje im walecznością i twardą grą. Takiego zawodnika chce u siebie każdy zespół.

Wizards doceniają Gortata i wydaje się, że jego pozycja w drużynie jest silna. W końcu nowy trener Scott Brooks spotkał się z Polakiem jako jednym z pierwszych zawodników, by porozmawiać o swojej wizji drużyny i planach na przyszłość. Gortat jest uważany za jednego z liderów zespołu.

Stosunek cena - jakość

Ale w NBA nic nie jest dane raz na zawsze, a latem sytuacja w lidze się zmieniła. Od tego sezonu obowiązuje nowa, gigantyczna umowa telewizyjna, która sprawiła, że nagle zespoły mają do wydania o wiele więcej pieniędzy na kontrakty dla zawodników. Gwiazdy ligi mogą liczyć na monstrualne pieniądze (LeBron James zarobi w tym roku nieco ponad 30 mln. dol), ale i dla przeciętniaków kasa jest większa. Nikogo przez najbliższe dwa sezony nie powinna dziwić sytuacja, że zawodnicy drugoplanowi mają wyższe pensje niż ich koledzy, którzy stanowią o sile zespołu - wszystko zależy od tego, kto kiedy kontrakt podpisywał.

Gdy w 2014 roku Wizards dali Gortatowi 60 mln dol. za pięć lat gry, były to bardzo duże pieniądze nawet jak na gracza pierwszej piątki klubu grającego w play-off. Teraz tyle, a nawet więcej zarabiają rezerwowi. To sprawia, że obecnie Polak stał się łakomym kąskiem dla wielu klubów. Solidny środkowy z potencjałem na double-double w każdym meczu o wartości zawodników rezerwowych - takich graczy szukają kluby myślące o tytule czy skoku w tabeli. O Gortata będą pytać generalni menedżerowie w tym sezonie. To pewne.

Gortat szansą dla Wizards

Washington Wizards przez cały poprzedni sezon nastawiali się na próbę ściągnięcia Kevina Duranta, a ten latem nie chciał nawet wysłuchać, co mają do zaproponowania. Ich ruchy transferowe to nie do końca przemyślany plan B, który ma sprawić, że po roku przerwy wrócą do play-off.

Zgodnie z przewidywaniami Bradley Beal przedłużył umowę na pięć lat za 127 mln dol., ale niespodziewanie klub pod kosz ściągnął Iana Mahinmiego - zawodnika o podobnej charakterystyce co Gortat - i zaproponował mu 64 mln dol. za cztery lata gry. Niespełna 30-letni Francuz ma być zmiennikiem Polaka, bo trudno uwierzyć, by obaj byli jednocześnie na parkiecie w dłuższych fragmentach gry.

Wizards latem znów nie wzmocnili się na skrzydłach, czyli tam, gdzie rywale w ostatnich sezonach zbroili się najbardziej. W Waszyngtonie dobrych graczy na tej pozycji w ostatnich sezonach utrzymać się nie udawało - zostać w klubie nie chcieli m.in Trevor Ariza czy Paul Pierce. Teraz Wizards liczą na jakościowy skok gry młodzieży - Otto Portera i Kelly'ego Oubre. Oczywiście, gra zespołu ciągle ma zależeć od duetu John Wall - Bradley Beal, ale od skrzydłowych powinno się oczekiwać nieco więcej niż do tej pory. Jeśli z postępów tej dwójki Wizards nie będą zadowoleni, mogą wykorzystać Gortata jako kartę przetargową, by ściągnąć solidnego skrzydłowego.

W klubie zapewne zdają sobie też sprawę, że wartość transferowa Gortata będzie spadać. Polak ma już 32 lata i zegar zaczyna tykać na jego niekorzyść. Jeśli miałby być częścią wymiany, to ten sezon jest prawdopodobnie ostatnim momentem, by klub mógł coś na nim zyskać. Do tej pory kontrakt Gortat był przeszkodą, teraz jest atutem - do spłacenia będzie 38 mln dol. przez trzy lata. W obecnych warunkach to promocja.

Niech was nie zmyli to, że Gortat ma silną pozycję w drużynie, a trener Brooks mówi o nim pozytywnie i traktuje jako jednego z liderów. NBA to biznes i gdy tylko nadarzy się okazja, by dobić targu, sentymentów nie ma. Gortat zresztą już się o tym kiedyś przekonał. Latem 2013 roku w Phoenix Suns latem doszło do rewolucji - przyszedł nowy generalny menedżer, był nowy trener. Polak miał być jednym z filarów odmienionej drużyny drużyny, mentorem dla młodszych kolegów, nikt o nim złego słowa nie powiedział, wziął udział w przedsezonowych sesjach zdjęciowych, grał w sparingach. I co się stało? Zmienił klub tuż przed startem rozgrywek.

Plotki, ploteczki

Nazwisko Polaka kilka razy w transferowych plotkach się pojawiało latem. Sugerowano, że sprowadzeniem Gortata mogą być zainteresowani Cleveland Cavaliers. Mistrzowie NBA mieliby zaproponować wymianę, w której oddaliby Kevina Love'a - podkoszowy nie do końca potrafi się odnaleźć w zespole, ale temat na razie nie powrócił.

Mówiło się też o tym, że Sacramento Kings mogą dążyć do wymiany z udziałem swojej największej gwiazdy DeMarcusa Cousinsa, ale to też raczej się nie wydarzy. Cousinsa uwielbia właściciel klubu Vivek Ranadive, a zespół poszukuje na rynku przede wszystkim wzmocnienia na pozycji rozgrywającego. Ma co prawda do oddania skrzydłowego (Rudy Gay), ale w takie sytuacji w wymianie musiałby wziąć udział jeszcze jeden zespół.

Głośno o transferach w przededniu startu kolejnego sezonu na razie się nie mówi. Jest wrażenie, że kluby czekają na to, by sprawdzić, jak latem im się udało przebudować swoje drużyny. Po pierwszych tygodniach rozgrywek, sprawy mogą nabrać tempa. To niemal pewne, że nazwisko Gortata będzie się często pojawiać w kontekście różnych wymian, bo Polak swoim stylem gry może pasować do wielu drużyn, a jego sytuacja kontraktowa otwiera wiele możliwości.

Real Madryt modernizuje Santiago Bernabeu. Co za projekt! [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA