Gortat był jednym z bohaterów serii z Raptors. Polak rozkręcał się z meczu na mecz. Zaczął od ośmiu punktów i ośmiu zbiórek, w kolejnym spotkaniu rzucił już 16 punktów i dołożył osiem zbiórek, ale prawdziwy popis dał w dwóch spotkaniach w Waszyngtonie - w meczu numer trzy miał 24 punkty, 13 zbiórek, pięć asyst i cztery bloki, a w niedzielę 21 punktów, 11 zbiórek i pięć asyst, trafiając osiem z dziewięciu rzutów z gry.
W całej serii Gortat trafił 29 z 39 rzutów (74,4 procent) i miał średnio po 10 zbiórek, trzy asyst i dwa bloki w meczu. - Jestem najsłabszym ogniwem, więc zostawiają mnie niekrytego - tłumaczył Gortat dużą liczbę swoich rzutów.
- Muszę po prostu wykańczać akcje. Jeśli powiedziałbym wam, ile razy po nieudanych akcjach mówię: "moja wina", bylibyście zaskoczeni. Jeśli zagram perfekcyjny mecz, pobiję rekord Wilta Chamberlaina - cytuje 31-letniego Polaka "Washington Post". Gortat w żartobliwy sposób nawiązywał do rekordu 100 punktów rzuconych przez Chamberlaina 2 marca 1962 roku.
Washington Wizards Gortata w pierwszej rundzie play-off w czterech meczach rozprawili się z Toronto Raptors. Serię play-off bez porażki zakończyli po raz pierwszy w 54-letniej historii klubu. Teraz czekają na rywala w II rundzie. Będzie to zwycięzca z pary Atlanta Hawks - Brooklyn Nets. Po trzech meczach Hawks prowadzą 2-1.