NCAA. Koniec marcowego szaleństwa Karnowskiego

Cztery punkty, pięć zbiórek i dwie asysty miał Przemysław Karnowski w przegranym przez jego Gonzaga Bulldogs meczu z Duke Blue Devils (52:66) o awans do Final Four NCAA

Mecz był zapowiadany jako starcie podkoszowych starej szkoły - Przemysława Karnowskiego (Gonzaga) i Jahilla Okafora (Duke). Obaj lubią przepychać się pod koszem i po fizycznej walce z rywalem zdobywać punkty. Polak w pierwszej połowie zbyt wiele ze środkowym Duke nie powalczył - złapał szybkie dwa faule i grę kolegów oglądał z ławki.

Więcej minut Karnowski dostał w drugiej połowie. Bardzo dobrze radził sobie w obronie, świetnie pracował na nogach, wielokrotnie naprawiając defensywne błędy swoich obwodowych partnerów. Zaczął zbierać - wszystkie pięć zbiórek zaliczył w drugiej połowie, i starał się być widoczny w ataku. Często sygnalizował dobrą pozycję pod koszem, ale podania dostawał rzadko - w meczu oddał ledwie trzy rzuty. Często był też podwajany, ale i z tym sobie radził, sprytnie podając do niekrytych kolegów. Szkoda, że ci nie trafiali spod samego kosza, bo Karnowski miał szansę na więcej niż dwie asysty.

Karnowski wielkiego meczu w niedzielę nie zagrał, ale ze swoich występów w całym turnieju może być zadowolony. Pokazał wielokrotnie, że jest nie tylko dobry w podkoszowej przepychance, ale potrafi też angażować w grę partnerów, dobrze podaje, świetnie odciąga uwagę obrońców - jego podanie za plecami "bez patrzenia" do Domantasa Sabonisa zostanie zapamiętane na długo.

Gonzaga z Duke przegrała, bo nie wykorzystała swoich podkoszowych atutów, a do tego kiepsko zagrali obwodowi, którzy raz po raz przegrywali indywidualne pojedynki z szybkimi i kreatywnymi graczami Duke. Na nic zdała się wygrana 35:31 walka o zbiórki, bo Gonzaga popełniła aż 13 strat przy ledwie trzech rywali.

Bohaterem Duke był Justise Winslow, który zdobył 16 punktów, w tym trafił bardzo ważną trójkę na niespełna trzy minuty przed końcem meczu, po której Duke odskoczyło na dziewięć punktów (51:60) i dogonić już się nie dało. 16 punktów dla Duke dołożył też Matt Jones, który czterokrotnie trafił z dystansu. Okafor, który z Karnowskim rywalizował pod koszem, rzucił dziewięć punktów, miał też osiem zbiórek.

Mike Krzyzewski poprowadził Duke do Final Four NCAA po raz 12., czym wyrównał osiągnięcie legendarnego trenera Johna Woodena. Do tej pory Duke pod wodzą Krzyzewskiego zdobyło cztery tytuły. Kolejnym rywalem drużyny 68-letniego trenera o polskich korzeniach będzie Michigan State.

Gdy sportowcy z krwi i kości poznają swoje woskowe podobizny [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.