NBA. Wizards i Gortat zaskoczyli Chicago Bulls

Washington Wizards wrócili do play--off po sześciu latach przerwy i wygrali dwa wyjazdowe mecze z Chicago. Potrzebują tylko dwóch zwycięstw, by awansować do drugiej rundy.

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

We wtorek drużyna Marcina Gortata wygrała po dogrywce 101:99. Trzeci mecz w Waszyngtonie - transmisja w Canal+ Sport o 2 w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego. To może być spotkanie kluczowe, bo w 68-letniej historii NBA nie zdarzyło się, by zespół prowadzący 3-0 przegrał serię play-off.

Wizards, którzy w rundzie zasadniczej wygrali o cztery mecze mniej niż Bulls, nie byli uważani za faworyta, ale nie byli w niej też przekreślani. Rywalizacja miała być wyrównana, ale - dzięki obronie i doświadczeniu - wieszczono lekką przewagę Bulls. Zespół z Waszyngtonu jednak zaskoczył, bo o ile wszechstronności w jego ataku można się było spodziewać, o tyle twardej defensywy i niezłomności w trudnych momentach - już niekoniecznie.

W meczu nr 1 Wizards przegrywali na początku drugiej połowy 13 punktami, ale w czwartej dzięki Andre Millerowi, Nene i Gortatowi odrobili straty. Cała trójka, która razem ma 100 lat, w decydującej części zdobyła 22 z 30 punktów drużyny. Gortat błyszczał, zakończył mecz z 15 punktami i 13 zbiórkami.

W meczu nr 2 Polak był bezproduktywny w końcówce i ostatnie minuty, kiedy Wizards odrobili 10 pkt straty i doprowadzili do dogrywki, przesiedział na ławce (wcześniej zdobył siedem punktów, miał pięć zbiórek). Błyszczał jednak słabszy w pierwszym spotkaniu Bradley Beal - 21-letni rzucający, debiutant w play-off, który w najważniejszych momentach zdobył 11 z 26 pkt.

- W piątek musimy zagrać tak, jakbyśmy przegrywali 0-1 lub 0-2. Mamy być ciągle głodni i zmotywowani, tak jak dotychczas - powiedział Beal.

Wygraj tablet Acer Iconia W4 i odkryj nowe oblicze apki Sport.pl LIVE

Więcej o:
Copyright © Agora SA