Koszykówka. Gortat w kadrze za milion

Lokaut w NBA pozwoli Marcinowi Gortatowi na grę w reprezentacji Polski, ale może skomplikować jego sytuację w nadchodzącym sezonie. 27-letni koszykarz nie wyklucza, że jeśli rozgrywki NBA będą zawieszone, to zagra w Europie lub w Chinach.

Marcin Gortat: Decyzję odwlekałem przez lokaut, przepraszam

- Wystąpię na mistrzostwach Europy i z przyjemnością będę reprezentował Polskę - długo wyczekiwane zdanie Gortat wypowiedział w warszawskiej siedzibie Lexusa. Po chwili koszykarz Phoenix Suns sprecyzował jednak: - Zagram, jeśli związek zapłaci za ubezpieczenie mojego kontraktu.

Ubezpieczenie w wysokości miliona złotych jest konieczne, bo w NBA od 1 lipca obowiązuje tzw. lokaut - z końcem czerwca wygasła umowa regulująca zasady podziału wpływów i kontraktów klubów z koszykarzami. Negocjowanie nowej idzie jak krew z nosa, niewykluczone nawet, że sezon 2011/12 nie odbędzie się. Kontrakty zawodników zostały zamrożone, przestały obowiązywać ubezpieczenia.

Gortat, który jest tuż przed połową pięcioletniego kontraktu na 34 mln dolarów, w przyszłym sezonie miałby zarobić 7,25 mln. - Od dawna jesteśmy przygotowani na to, że będziemy musieli zapłacić ubezpieczenie za kontrakt Marcina. Czekaliśmy aż NBA ogłosi lokaut, a Marcin swoją decyzję - mówi prezes PZKosz Grzegorz Bachański.

Czy związek, który miał ponad 1,5 mln zł długu, znajdzie sponsora, który zapłaci milion za Gortata? - Jest coś na rzeczy - twierdzi Bachański. - Na pewno będzie sponsor kadry, są też firmy, które dopytywały się, czy w kadrze zagra Gortat. Związek zrobi to, co potrzeba, żeby Marcin zagrał w reprezentacji Polski. Koniec i kropka - zapewnia prezes.

Dla PZKosz lokaut oznacza ogromne wydatki, ale z drugiej strony bez niego w ogóle nie byłoby tematu Gortata w kadrze: - Gdyby lokautu nie było, w reprezentacji prawdopodobnie bym nie zagrał, bo władze klubu chciały, żebym przed wyczerpującym sezonem NBA ćwiczył indywidualnie w Phoenix - przyznał koszykarz.

- Moja pozycja w zespole wzrosła, klub chce budować drużynę także w oparciu o mnie, menedżerowie Suns nie pozwoliliby mi na grę w kadrze - dodał Gortat, który ostatnio przez sześć dni trenował w Houston pod okiem byłego gwiazdora NBA Hakeema Olajuwona. Koszty konsultacji - kilkadziesiąt tysięcy dolarów - w większości pokrył klub.

Reprezentacja, którą poprowadzi Słoweniec Aleš Pipan, zbiera się 15 lipca w Legionowie. Mistrzostwa Europy rozpoczną się 31 sierpnia na Litwie. Polska zagra w Poniewieżu w bardzo silnej grupie z gospodarzami, mistrzem Europy Hiszpanią, wicemistrzem świata Turcją, gospodarzem przyszłorocznych igrzysk Wielką Brytanią oraz zespołem z dodatkowych kwalifikacji.

Miejsce w pierwszej trójce, która awansuje do drugiej fazy, będzie wielkim wyzwaniem, bo PZKosz chce odmłodzić reprezentację - w zespole zabraknie m.in. kluczowych w ostatnich latach Macieja Lampego i Filipa Dylewicza (chcą odpocząć) oraz Michała Ignerskiego i Krzysztofa Szubargi (kontuzje).

- Drużyna przechodzi lekką zmianę pokoleniową, ale będzie w niej mnóstwo młodych, ciekawych graczy - mówi Gortat. - Jestem tym podekscytowany, bo po raz pierwszy będę w kadrze zawodnikiem, który ma pomóc innym graczom. Wcześniej to ja uczyłem się od innych - dodał środkowy Suns.

Co z przyszłym sezonem, jeśli w NBA nie dojdą do porozumienia i rozgrywki będą zawieszone? - W tej chwili to tak wielki znak zapytania, że nie wiem, co odpowiedzieć. Jest mnóstwo opcji, są oferty z Rosji i Belgii - przyznał Gortat.

Polak jest w gorszej sytuacji niż koszykarze, którym kontrakt w NBA właśnie wygasł lub jego zakończenie umożliwia dodatkowa klauzula - ci mogą podpisać kontrakty na kilka milionów dolarów, grać w Europie przez rok i dopiero potem wrócić do NBA. - Moja sytuacja jest ciężka, bo żaden europejski klub nie podpisze umowy z zawodnikiem, który po zakończeniu lokautu z dnia na dzień może zostać wezwany do USA - tłumaczył Gortat.

- Mój agent dzwonił do Barcelony, Realu czy CSKA Moskwa i słyszał, że wszyscy Gortata lubią, ale go nie zatrudnią. Najlepsze zespoły Europy nie chcą zostać na lodzie - dodał koszykarz. - Jest szansa, że zagram parę meczów w ŁKS, potem może w Prokomie, a potem - kto wie - może skończę sezon w Chinach - mówił pół żartem, pół serio. - Jest też opcja, że zostanę w Orlando i tam będę trenował indywidualnie - dodał Gortat.

Marcin Gortat: Treningi z Olajuwonem jak finały NBA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.