Goście mieli przewagę przez większość spotkania, która momentami sięgała nawet 11 punktów. Jeszcze na początku czwartej kwarty wynik brzmiał 98:88 dla Phoenix, jednak w ostatnich 12 minutach Sacramento wyraźnie przyspieszyło i zdołało dogonić rywali.
W samej końcówce Suns spudłowali aż cztery rzuty za trzy punkty (Channing Frye -3, Jared Dudley-1), za to gospodarze spokojnie wykorzystywali rzuty osobiste. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli trzema punktami, a do zwycięstwa poprowadził ich Marcus Thornton - zdobywca 24. punktów.
Marcin Gortat, który po raz drugi z rzędu, wyszedł w pierwszej piątce, znów był czołowym strzelcem zespołu. Polak bardzo skutecznie wykorzystywał podkoszowe podania od Steve'a Nasha (7/10 z gry), choć słabiej szły mu rzuty osobiste (tylko 3/8).
Center Phoenix skutecznie grał pod tablicami, gdzie zebrał 11 piłek, z czego aż 10 w defensywie. Miał także trzy faule i dwie straty. W trakcie, gdy Polak przebywał na boisku, bilans drużyny wyniósł niestety -6 punktów.
Liderami Suns byli w tym meczu Frye oraz Dudley - obaj zdobyli po 21 punktów. Pierwszy z nich grał jednak na bardzo słabej skuteczności, gdyż trafił tylko 8 na 18 rzutów z gry. 14 asyst na swoim koncie zanotował Steve Nash, który do tego wyniku dołożył jeszcze 13 punktów.
Dla Phoenix przegrana z jednym ze słabszych zespołów ligi oznacza w praktyce koniec szans na awans do fazy play-off. Na dziewięć meczów przed końcem sezonu Suns mają bilans 36-37, a ósme Memphis Grizzlies 41-33. Teoretycznie Suns mają jeszcze szansę wyprzedzić drużynę z Tennessee, jednak ciężko liczyć, że przegra ona wszystkie mecze do końca sezonu.
Polonia w Phoenix tworzy fanklub Marcina Gortata ?