NBA. Gortat z żelaza, Kidd załatwił sprawę

Dwa dni po tym jak przypadkowo złamał nos, Marcin Gortat był najlepszym zawodnikiem Suns w meczu z Dallas Mavericks. Polak zaczął mecz w pierwszej piątce, rzucił 20 punktów i miał 15 zbiórek, ale jego zespół przegrał 83:91 i znów zmniejszył swoje szanse na udział w play-off.

Gortat odkąd w NBA zaczął grać regularnie (grudzień 2008), tylko jeden mecz opuścił z powodów zdrowotnych. 13 grudnia 2009 roku jeszcze jako koszykarz Orlando Magic nie wystąpił w meczu z Charlotte Bobcats, bo był chory na grypę. Od tamtej pory na szczęście poważniejsze urazy omijały go szerokim łukiem. Do piątku, gdy w meczu z New Orleans Hornets w przypadkowym zderzeniu z Nashem Gortat złamał nos.

Długo nie było wiadomo, czy Gortat w ogóle zagra z Mavericks. W sobotę rano przeszedł zabieg nastawienia kości nosowej, lekarze założyli mu specjalne opatrunki. Polak od początku zapowiadał, że zrobi wszystko, by wystąpić w każdym kolejnym meczu. Osiem godzin przed spotkaniem z Mavs trener Alvin Gentry ogłosił, że Gortat nie tylko zagra, ale i rozpocznie mecz w pierwszej piątce.

Gentry już od kilku dni przebąkiwał o zmianach w rotacji. Wstawienie Gortata w miejsce bezproduktywnego Robina Lopeza do pierwszej piątki było dobrym posunięciem. Polak, który wystąpił w usztywniających kontuzjowany nos plastrach, w pierwszej kwarcie rzucił aż 12 punktów, był świetnie obsługiwany podaniami przez Steve'a Nasha. Na parkiecie czuł się tak dobrze, że w samej końcówce kwarty zdecydował się nawet na rzut z dystansu, ale fatalnie spudłował.

Mavericks na tzw. pick'n'rolle Gortata z Nashem nabierali się tylko w pierwszej kwarcie. Później zaczęli bronić mądrze i twardo. Dwójkowe akcje Polaka z Kanadyjczykiem zostały zatrzymane, Gortat miał problemy ze zdobywaniem punktów, zmuszony był więcej grać tyłem do kosza, samemu próbować zrobić sobie miejsce do rzutu. Obrońcy Mavs nie ułatwiali sprawy, często podwajając Polaka. Gortat w sumie zdobył 20 punktów na solidnej skuteczności (8/13 z gry, 4/4 z wolnych), miał też 15 zbiórek, trzy bloki, asystę, przechwyt oraz po cztery straty i faule. Zagrał aż 41 minut.

Gortat zrezygnował z gry w specjalnej chroniącej nos masce. Tłumaczył, że nie czuje się w niej komfortowo i zdecydował się tylko na usztywniające plastry. Z początku unikał walki o zbiórki za wszelką cenę, ale w drugiej połowie poza opatrunkiem na nosie nic nie wskazywało, że Gortat ma jakąś kontuzję.

Polak po raz kolejny zagrał o wiele lepiej niż Lopez. Przesunięty na ławkę młody Amerykanin nadal nie może odnaleźć formy z początku sezonu - z Mavericks zagrał siedem minut, trafił jeden z trzech rzutów i miał dwie zbiórki.

Oprócz Gortata 20 punktów dla Suns rzucił Jared Dudley, który także "awansował" do pierwszej piątki. W wyjściowym składzie zmienił weterana Vince'a Cartera. 10 asyst, ale tylko sześć punktów zaliczył Nash. Kanadyjczyk po bardzo dobrej pierwszej kwarcie (wtedy rozdał siedem asyst), później był dobrze kryty przez graczy Mavs. Suns w końcówce kompletnie się pogubili, zupełnie nie radził sobie Channing Frye (0 punktów, 10 zbiórek), który przy trzypunktowej stracie minutę przed końcem w pierwszych sekundach akcji "odpalił" trójkę przez ręce obrońców - piłka nawet nie doleciała do obręczy.

Mavericks, którzy cały czas walczą o drugie miejsce na zachodzie (z Lakers), długo szukali właściwego rytmu. Suns zaskoczyli ich w pierwszej kwarcie szybką grą i dwójkowymi akcjami Nasha z Gortatem. Trener Rick Carlisle szybko jednak znalazł na to sposób. Pomoc od niskich graczy i podwajanie Gortata zwolniło akcje Suns, a początkowo nieskuteczni koszykarze Dallas mozolnie zaczęli odrabiać straty. Choć w drugiej kwarcie przegrywali różnicą 12 punktów, cztery minuty przed końcem po celnym rzucie wolnym Tysona Chandlera wyszli na punktowe prowadzenie (80:79). Końcówkę po mistrzowsku rozegrał Jason Kidd, który rzucił ostatnie osiem punktów w meczu. Najpierw dwa razy trafił z dystansu, później wykorzystał dwa rzuty wolne i zapewnił swojej drużynie niezwykle cenne zwycięstwo.

Suns przegrali drugi mecz z rzędu i trzeci z ostatnich czterech. Mają obecnie 36 zwycięstw i tyle samo porażek. Ich szanse na play-off są coraz mniejsze. Zespół co prawda nadal zajmuje 10. miejsce na zachodzie, ale dystans do ósmych Grizzlies nadal się utrzymuje, a po niedzielnych meczach nawet minimalnie się powiększył. Zespół z Memphis pokonał najlepszych w lidze Spurs i ma obecnie bilans 41-33.

Suns we wtorek zagrają ważny mecz z przeciętnymi Kings na wyjeździe, a dzień później zmierzą się u siebie z groźnymi Thunder.

Phoenix Suns - Dallas Mavericks 83:91. Kwarty: 26:17, 23:27, 18:21, 26:16. Phoenix: Gortat 20, Dudley 20, Hill 8, Nash 6, Frye 0 oraz Childress 12, Brooks 9, Carter 3 (1), Warrick 3, Lopez 2. Mavericks: Chandler 16, Kidd 16 (4), Nowitzki 15 (1), Beaubois 10 (2), Marion 6 oraz Terry 16 (2), Barea 7, Stojakovic 5 (1), Haywood 0.

Magazyn NBA. Gortat i Suns na ostatniej prostej przed play-off

Więcej i koszykówce na Sport.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.