NBA. Gortat: Niektóre punkty zdobywam z taką łatwością...

Środkowy Phoenix Suns Marcin Gortat w ostatnich czterech meczach ma średnio 19,8 punktu oraz 11,5 zbiórki. - Czy jest coś, co cię zaskakuje w twojej grze? - zapytał Polaka jeden z dziennikarzy po zwycięstwie 92:77 z Milwaukee Bucks. - Chyba to, że niektóre punkty zdobywam z taką łatwością. Czasem aż trudno w to uwierzyć - odpowiedział Gortat.

W środę z osłabionymi Bucks Polak zdobył 19 punktów (8/13 z gry, 3/5 z wolnych), miał 11 zbiórek i dwa bloki. Suns ograniczyli rywali do 31 proc. skuteczności z gry i aż 54:39 wygrali walkę o zbiórki - to największa różnica na korzyść drużyny z Phoenix w tym sezonie.

- Nie ma co się podniecać tą wygraną - stwierdził jednak Gortat. - Przeciwnicy grali bez kilku kluczowych zawodników, w tym Andrewa Boguta. Ale tak to czasem w tej lidze jest - my też miewamy problemy i kto wie, czy za jakiś czas znów nam się one nie przytrafią.

- Rywal był osłabiony, ale mecz i tak trzeba wygrać. Nie jest przecież tak, że gra się pięciu na czterech. Trzeba grać twardo i zwyciężyć - powiedział Gortat i dodał: - Mi nie grało się łatwo. Walczyłem pod koszem z dwoma niższymi środkowymi [Jonem Brockmanem i Lukiem Mbah a Moute] i dla mnie to nie była dobra sytuacja, bo oni mają niżej środek ciężkości, trudno ich przepchnąć.

- To był trudny mecz dla mnie, ale cały zespół miał problemy z egzekwowaniem zagrywek, musimy to poprawić - stwierdził Gortat.

- Nie pobił pan dzisiaj rekordu kariery - jest pan zawiedziony? - zapytał jeden z amerykańskich dziennikarzy. Polak, który w dwóch poprzednich meczach rzucał odpowiednio 19 i 25 punktów, tylko się zaśmiał: - Nie, wcale nie, chociaż jestem na siebie wkurzony za niektóre pudła i zepsute akcje. Ale wiem, że będę miał jeszcze takie okazje, tylko muszę pozostać skoncentrowany. Dzisiaj cieszę się z tego, że wygraliśmy. To jest najważniejsze.

- Czy jest coś, co cię zaskakuje w twojej grze? - dociekali dziennikarze. - Ja wiem... Chyba to, że niektóre punkty zdobywam z taką łatwością. Czasem aż trudno w to uwierzyć - przyznał Gortat. - Powodem tej łatwości jest Steve, ale także ta wolność umysłu, którą mam tu w Phoenix. Trener daje mi mnóstwo wolności, jestem mu za to wdzięczny.

Trener Suns Alvin Gentry w meczu z Bucks wprowadził widoczną zmianę - w kilku akcjach nakazywał podawanie piłki do ustawionego tyłem do kosza Polaka. - Na jednym z czasów trener go, żeby rzucić piłkę do środka, żebym zagrał jeden na jeden. Myślę, że nie zadowoliłem trenera tymi akcjami, ale cieszę się, że drużyna próbuje tak grać. To niekoniecznie ma prowadzić do moich rzutów, tylko także do podwojeń i podań powrotnych - tłumaczy Gortat.

Z czterech takich akcji Polaka jedna zakończyła się punktami po ładnym manewrze nad Brockmanem, druga asystą do Jareda Dudley'a, dwie kolejne nie przyniosły żadnych korzyści.

- Za pierwszym razem byłem zrelaksowany, zagrałem z głową, spokojnie i skutecznie. Potem miałem asystę do Dudley'a. W drugiej połowie popełniłem błąd, źle odczytałem akcję. W ostatniej próbie po prostu spudłowałem rzut, który trafiam. Manewr był dobry, rzut nie - wyjaśnił Gortat.

- Chcemy, żeby Marcin zdobywał punkty, bo wtedy będzie prowokował podwojenia swojej osoby, a to pomoże znajdować dobre pozycje mi, Grantowi Hillowi czy Mickaelowi Pietrusowi - mówił Dudley.

W piątek Suns zagrają u siebie z Oklahoma City Thunder.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.