Dla Magic było to drugie zwycięstwo z rzędu. W środę pokonali w derbach Florydy Miami Heat, teraz rozprawili się z Cavaliers. Mecz rozstrzygnął się w pierwszej połowie, gdy zespół z Orlando zbudował dwucyfrową przewagę i kontrolował mecz.
Van Gundy, choć jego zespół wygrał zdecydowanie, z gry swoich zawodników zadowolony nie był. - Byliśmy okropni w obronie, znów wraca to samo. Rywale rzucali nam z prawie 50-procentową skutecznością. Wygląda na to, że jeśli łatwo przychodzi nam zdobywanie punktów, odpuszczamy sobie obronę. Dlatego zdarza się, że przytrafiają nam się nerwowe końcówki - tłumaczył trener Magic.
W piątek jego zespół trafiał lepiej niż rywale (55,6 procent - 47,1), dobrze dzielił się piłką, dlatego zwycięstwo nie było zagrożone.
23 punkty i 11 zbiórek miał Dwight Howard, ale środkowy wykorzystał tylko 13 z 24 rzutów wolnych. 20 punktów dołożył Jameer Nelson. Magic wygrali drugi mecz grając bez kontuzjowanego Vince'a Cartera. Jego miejsce w pierwszej piątce zajął J.J. Redick, który rzucił 15 punktów.
Marcin Gortat zagrał 13 minut i znów był tylko zmiennikiem Howarda. Polak oddał cztery rzuty, z których trafił jeden - po asyście Brandona Bassa z lewej strony kosza z czterech metrów. Miał też cztery zbiórki, asystę oraz dwa faule.
Najwięcej punktów dla Cavaliers zdobył Mo Williams - 20.
Magic mają bilans 11-4 (drugi na wschodzie), a w sobotę zagrają z Washington Wizards. Cavaliers (6-9) są trzecią drużyną Central Division.
Magazyn NBA. Czego brakuje Heat, a mają to Spurs
Głosuj na Gortata