Na poniedziałkowej konferencji prasowej młodzi koszykarze cierpliwie i z błyskiem w oku udzielali wywiadów, potem ugościli ich marszałek Sejmu i minister sportu. Media relacjonowały powrót srebrnych nastolatków z uniesieniem, bo na polskiej sportowej pustyni sukcesiki lubimy zamieniać w sukcesy. Dla koszykarskiego ugoru wicemistrzostwo świata do lat 17 to oczywiście sukces, ale dla 40-milionowego kraju - jednak sukcesik.
Gratuluję jej świetnego wyniku, ale mam też w pamięci słowa trenera Jerzego Szambelana, który przed turniejem mówił: - To, czy w takim wieku zajmie się trzecie, piąte czy siódme miejsce, nie jest ważne. Chodzi o to, aby dwóch z tych chłopaczków zagrało kiedyś w pierwszej reprezentacji.
Jak zadbać o "chłopaczków" Szambelana, żeby za sześć lat Przemysław Karnowski i Mateusz Ponitka byli liderami reprezentacji walczącej na igrzyskach w Rio de Janeiro?
Przed nimi krok najtrudniejszy - przejście z juniora do seniora. Zderzenie z cięższym treningiem i wyższymi wymaganiami, zmiana szkoły, klubu, wyprowadzka od rodziców. Nowe środowisko i nowe pokusy.
Trzeba mieć silny charakter i dużą chęć do pracy, aby ten okres przetrwać, ba, aby zrobić w tym czasie postęp. Rozmawiałem z wieloma fachowcami o drodze, którą powinni pójść wicemistrzowie świata, i napisać mogę jedno - wiemy, że nic nie wiemy.
Pewne wskazówki są oczywiste - praca, cierpliwe i mądre wybieranie klubów z wysokimi celami, aspirowanie do roli liderów. Koszykarzy i ich rodziców trzeba też przestrzegać przed pokusą łatwych pieniędzy oferowanych przez agentów - oni często mają inne interesy niż zawodnik.
Koszykarze powinni też wyciągać wnioski z decyzji starszych kolegów - w ostatnich latach za granicę wyjechało wielu utalentowanych nastolatków, którzy mieli podbijać Euroligę, ale do przaśnej koszykarsko Polski wrócili na tarczy. Część z nich nie znalazła sobie nawet miejsca w PLK.
Do Niemiec wyjechał jako 19-letni chłopak. Kilka dni temu jedyny obecnie Polak w NBA mówił do rodziców dzieci trenujących w Olsztynie: - Kiedy po waszego 15-letniego syna zgłosi się agent oferujący 3 tys. zł. miesięcznie, nie zgadzajcie się. Niech syn rozwija się w olsztyńskiej drużynie - gdy przyjdzie odpowiedni czas, zgłosi się do was ktoś, kto zaoferuje 50 tys. miesięcznie, ale już euro. W ten sposób rozpoczynają się wielkie kariery.
A zatem pozostanie w Polsce? Przykład wicemistrzów świata pokazuje, że we Wrocławiu, w Ostrowie Wlkp. i Toruniu można wyszkolić dobrych zawodników. Pojawiają się też dobrze zorganizowane kluby (Polonia 2011 Warszawa czy WKK Wrocław), które umiejętnie wprowadzają nastolatków do I lub II ligi.
Ale one też dopiero raczkują i nie dają gwarancji, że - brzydko mówiąc - wycisną z utalentowanych zawodników maksimum ich możliwości. A jeśli ze względu na brak pieniędzy te kluby upadną? W niestabilnych ligach zdarza się to regularnie.
Koncepcje szkolenia centralnego zmienia co kilka lat. Teraz związek naciska na koszykarzy Szambelana, aby przeszli do tworzonej właśnie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Cetniewie. Dlaczego nie skoncentruje się na pomocy - szkoleniowej, organizacyjnej i finansowej - dla klubów, które sprawdzają się w przeprowadzaniu najlepszych młodzieżowców do dorosłej koszykówki?
Polski sport od lat nie potrafi znaleźć drogi, która kandydatom na gwiazdy gwarantuje rozwój i sukces. Koszykówka, która nigdy nie miała okazji zajmować się wicemistrzami świata, musi jej szukać. Oby nie skończyła na manowcach.
Podyskutuj z autorem Łukaszem Ceglińskim w blogu: ceglinski.blox.pl ?