Play-off NBA. Magic dominują, ESPN chwali Gortata

Orlando Magic po raz trzeci wysoko pokonali Atlantę Hawks, tym razem 105:75 i brakuje im już tylko jednego zwycięstwa do awansu do finału Konferencji Wschodniej. Marcin Gortat w niespełna 10 minut zebrał sześć piłek, rzucił dwa punkty i zebrał pochwały od komentatorów stacji ESPN.

Zobacz zwycięstwo "Magików" na Z czuba.tv ?

Gortat swoje jedyne punkty zdobył po wsadzie po dwójkowej akcji z Mattem Burnesem. Polak był także aktywny na tablicach - zebrał sześć piłek, z czego dwie w ataku. Gortat miał też jedną asystę. Komentatorzy ESPN chwalili jego grę. - On robi kawał świetnej roboty, gdy nie ma na parkiecie Dwighta Howarda. Jest aktywny, wie, gdzie powinien być pod koszem. W serii z Bobcats Magic nauczyli się grać bez Howarda. On nigdy nie będzie strzelcem, ale jego obrona jest niesamowita - mówiła grze Polaka Doris Burke.

Zagrał w sumie niespełna dziesięć minut głównie na przełomie pierwszej i drugiej kwarty, a także w końcówce, gdy przewaga Magic była już ponad dwudziestopunktowa. Gdy Gortat był na parkiecie Magic zwiększyli przewagę z ośmiu do 14 punktów w pierwszej połowie. - Myślę, że kluczem była nasza koncentracja. Wszystko co robiliśmy, robiliśmy twardo - powiedział po meczu Gortat.

Hawks w rywalizacji z Magic są bez szans. Pierwsze trzy mecze gracze z Atlanty przegrywali różnicą odpowiednio 43, 14 i 30 punktów. Trener Mike Woodson nie ma pomysłu jak jego zespół ma zatrzymać rozpędzony atak ekipy z Florydy, a także jak przełamać obronę rywali. Mecz numer trzy wyrównany był przez sześć minut. Później Magic zaczęli swoje show. Po pierwszych 12 minutach meczu mieli już 10 punktów przewagi, po dwóch kwartach 19. W drugiej połowie nie podjęli walki, Magic wygrali dość łatwo mecz numer trzy 105:75.

Fatalnie zagrał najlepszy strzelec Hawks - Joe Johnson. W pierwszej kwarcie spudłował pięć rzutów z gry, a swoje pierwsze punkty rzucił dopiero w 18 minucie meczu. Trafiał z 20-procentową skutecznością z gry, ale cały zespół Hawks pudłował. Gospodarze meczu numer trzy trafiali co trzeci rzut. Magic co drugi.

Mecz numer trzy był kolejnym popisem dominacji Dwighta Howarda pod koszem. Center Magic rzucił 21 punktów i miał 16 zbiórek. W serii z Hawks przebudził się grający dość ospale przez cały sezon Rashard Lewis - w sobotę zdobył 22 punkty, trafił cztery trójki. 22 punkty dla Hawks rzucił Jamal Crawford.

- Zrozumieliśmy, że aby wygrywać, musimy grać razem. Mamy wielu strzelców i staramy się to wykorzystać - powiedział po meczu Howard. W Magic punkty zdobywali wszyscy zawodnicy, którzy wyszli na parkiet. - Moi koszykarze w drugiej połowie mimo wysokiej przewagi cały czas grali twardo. Nie byli zbyt pewni siebie i dobrze ich widzieć w takiej formie - mówił Stan Van Gundy.

Magic w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą już 3:0. Wygrali siódmy mecz z rzędu w play-off, a trzynasty licząc końcówkę sezonu zasadniczego. Być może ostatni mecz pomiędzy Hawks i Magic o godz. 2 w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu.

Demonstracja siły Orlando Magic! Łokieć LeBrona zaciąży na walce o tytuł? Wszystko o Marcinie Gortacie - czytaj na Sport.pl >

Więcej o:
Copyright © Agora SA