NBA. Strzelecka niemoc Gortata, Magic lepsi od Grizzlies

Orlando Magic pokonali Memphis Grizzlies 107:92, a 26 punktów dla zwycięzców zdobył Vince Carter. Marcin Gortat w 14 minut zebrał siedem piłek i zdobył dwa punkty.

Ofensywna gra w wykonaniu Marcina Gortata na początku kwietnia nie wygląda najlepiej. W trzech rozegranych meczach Polak zdobył w sumie sześć punktów, trafił tylko dwa z dziesięciu rzutów z gry. Gortatowi zdarzały już się serie meczów, w których nie zdobywał punktów, a nawet takie spotkania, w których nie oddawał nawet rzutu. Jednak w tym sezonie Polak jeszcze nie pudłował z taką częstotliwością.

Żadnego miesiąca nie rozpoczął gorzej, jeśli chodzi o procent celnych rzutów z gry. W trzech pierwszych meczach kwietnia trafił 20 procent swoich rzutów. Odrobinę lepiej rozpoczął luty (33 proc.) i listopad (38 proc.). W pozostałych miesiącach w trzech pierwszych meczach trafiał przynajmniej połowę rzutów.

W niedzielę przeciwko Memphis Grizzlies środkowy z Łodzi miał dwie fantastyczne okazję do łatwych punktów, ale fatalnie pudłował. Dopiero w czwartej kwarcie po dwójkowym zagraniu z Vince'm Carterem zdobył swoje jedyne punkty w meczu. Gortat dostał podanie, zrobił naskok, potężnie zapakował piłkę i zawiesił się na obręczy. Później już nie trafiał.

Gortat słabszą dyspozycję w ataku nadrabia grą w obronie. Przeciwko Grizzlies zebrał siedem piłek z tablic (trzy w ataku), wymusił faul w ataku rywala. W sumie w 14 minut Polak zanotował dwa punkty, siedem zbiórek oraz dwa faule.

Magic dzięki dobremu początkowi (po 40 sekundach meczu było już 7:0) i fantastycznej czwartej kwarcie dość pewnie pokonali Grizzlies 107:92, choć w trzeciej części meczu na parkiecie zawrzało.

Sędziowie odgwizdali wchodzącemu pod kosz Mattowi Barnesowi faul ofensywny, zawodnikowi ta decyzja się nie spodobała, uważał, że to on był faulowany. Wstając odepchnął Hasheema Thabeeta i rozpoczęła się przepychanka. Sędziowie z pomocą trenerów szybko rozdzielili zawodników, ale bez kar indywidualnych się nie obyło. Dwoma przewinieniami technicznymi ukarano Barnesa, który musiał opuścić halę. Wściekły zawodnik zdjął z siebie koszulkę i cisnął ją w trybuny. Po jednym przewinieniu technicznym dostali Thabeet i O.J. Mayo z Grizzlies i Vince Carter z Magic.

Przepychanka wytrąciła prowadzących od początku Magic z równowagi. Rywale rzucili sześć punktów z rzędu i odskoczyli na 63:58. Po szybkiej reakcji Stana Van Gundy'ego i celnych rzutach Lewisa i Nelsona Magic odzyskali prowadzenie i zaczęli je powiększać. W czwartej kwarcie gospodarze szybko odskoczyli na 10 punktów i do końca kontrolowali mecz.

Najwięcej - 26 punktów dla Magic rzucił Vince Carter, po 18 dołożyli Lewis i Nelson. Dwight Howard rzucił 8 punktów i miał 11 zbiórek. W Memphis najskuteczniejszy był podkoszowy Zach Randolph - na swoim koncie zapisał 24 punkty i 18 zbiórek.

Magic wygrali po raz 54 w sezonie. Do końca zostało im jeszcze pięć meczów - najbliższy w środę we własnej hali z Washington Wizzards. Zespół Marcina Gortata musi wygrać jeszcze jeden mecz by zapewnić sobie zwycięstwo w Southeast Division i drugie miejsce w Konferencji Wschodniej.

Wyniki niedzielnych meczów ligi koszykówki NBA:

Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 117:113

Los Angeles Lakers - San Antonio Spurs 81:100

Indiana Pacers - Houston Rockets 133:102

Orlando Magic - Memphis Grizzlies 107:92

Toronto Raptors - Golden State Warriors 112:113

Washington Wizards - New Jersey Nets 109:99

Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 116:108

Los Angeles Clippers - New York Knicks 107:113

Bryant ma nowy kontrakt - z Lakers ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.