NBA. 500 punktów Gortata, ESPN chwali

10 zbiórek i siedem punktów miał Marcin Gortat (Orlando Magic) w wygranym aż 110:84 meczu z San Antonio Spurs. Komentatorzy stacji ESPN w trakcie meczu chwalili grę Polaka, który dobił do granicy 500 punktów zdobytych w NBA.

Zobacz skrót meczu na Z Czuba.tv ?

 

Gortat swój 500 punkt w NBA zdobył w czwartej kwarcie. J.J. Reddick podał do stojącego metr od kosza Polaka, a ten z łatwością trafił. Gortat na zdobycie pół tysiąca punktów w najlepszej lidze świata potrzebował 137 meczów, co daje średnią 3,6 punktu na mecz.

Statystycy w USA liczą oddzielnie sezon zasadniczy i fazę play-off. Gdyby obie części sezonu policzyć łącznie, to Polak ma zdobytych 588 punktów na parkietach NBA.

Gortat w spotkaniu ze Spurs był chwalony nie za swoje historyczne osiągnięcie, ale za dobrą grę na deskach (był najlepszym zbierającym meczu) i w obronie. W pierwszej połowie w ciągu 9 minut zebrał siedem piłek z tablic. Howard do przerwy miał tylko cztery zbiórki. To od wsadu środkowego z Łodzi (po pick'n'rollu z Vince'm Carterem) zaczęła się seria 14 punktów Magic z rzędu i w konsekwencji wysokie prowadzenie gospodarzy. Dwight

-Lubimy tego Gortata. On jest świetny jako zmiennik Howarda. To typ zawodnika, który nigdy nie odpuszcza. Otis Smith podjął latem właściwą decyzję - chwalili komentatorzy stacji ESPN po tym, jak Polak zatrzymał kontrę Manu Ginobiliego.

W sumie Gortat w 22 minuty zdobył siedem punktów, miał 10 zbiórek, asystę, blok, przechwyt, ale też stratę i trzy faule. To jego kolejny dobry mecz w ostatnich tygodniach. Widać, że krótki urlop podczas Weekendu Gwiazd dobrze zrobił polskiemu środkowemu. Od połowy lutego gra skuteczniej, dużo lepiej broni, wystrzega się błędów. W środę zebrał więcej piłek od Howarda (o trzy) i zdobył tylko dwa punkty mniej, a grał dwie minuty krócej.

Magic w meczu ze Spurs dominowali w zasadzie od samego początku. Już w drugiej kwarcie odskoczyli na 20-punktów (48:28), ale goście straty przed przerwą zmniejszyli do 10. Głównie za sprawą Manu Ginobiliego. Argentyńczyk był jednym z niewielu jasnych punktów drużyny z Teksasu. Zdobył w sumie 18 punktów, ale przed porażką swojego zespołu nie uchronił.

W drugiej połowie Magic znów dominowali. Po półhaku Gortata z lewej strony na samym początku czwartej kwarty było 82:58, a Stan Van Gundy posłał na parkiet graczy drugiego planu. Obniżki poziomu gry nie było Magic ostatecznie wygrali aż 110:84. Najskuteczniejszymi graczami Magic byli Carter (24 punkty) oraz Rashard Lewis (20).

Było to 48. zwycięstwo Magic w sezonie i ósme w ostatnich dziewięciu meczach. Drużyna z Florydy zajmuje drugie miejsce w Konferencji Wschodniej, za Cleveland Cavaliers. Ich środowy rywal, Spurs z bilansem 40-26 zajmują siódme miejsce na zachodzie.

W czwartek Magic zmierzą się ze swoim lokalnym rywalem - Miami Heat.

Rekord sezonu w lidze NBA ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.