Na Gortata biletów brak. Euro siatkarek daleko w tyle za Eurobasketem

Nie ma już nawet jednego biletu na mecze Polaków we wrześniowych mistrzostwach Europy koszykarzy. Wejściówki zostały tylko na najmniej ciekawe spotkania. W euro siatkarek poza meczami Polek kibice prawie w ogóle nie są zainteresowani biletami

- Sprzedaliśmy 90 proc. wejściówek na spotkania we Wrocławiu, w Łodzi oraz na rundę finałową w Katowicach - mówi Marcin Świetlik z Polskiego Związku Koszykówki.

Ogromna większość biletów na mecze Polaków (40-100 zł), którzy we Wrocławiu zagrają w grupie z Bułgarią, Turcją i Litwą, rozeszła się już kilka miesięcy temu w pierwszym dniu sprzedaży. Jeśli Polacy wyjdą z grupy, będą grać w Łodzi. - Druga tura ruszyła 1 sierpnia i wejściówek już nie ma - informuje Świetlik.

Na rundę finałową w Katowicach zostały tylko bilety trzeciej kategorii, czyli na najmniej atrakcyjne miejsca, które kosztują 120 zł (za dwa mecze). Nie ma już wejściówek najdroższych, czyli po 300 zł za finał i mecz o trzecie miejsce.

W sumie ze 132 tys. biletów sprzedano już około 80 tys. Połowę kupili kibice z zagranicy - najwięcej Litwini, Słoweńcy oraz Łotysze. Najmniej fani faworytów turnieju - Hiszpanów.

Poza Wrocławiem, Łodzią i Katowicami nieliczne wejściówki zostały na mecze w Warszawie, gdzie zagra najsilniejsza grupa C (Hiszpania, Serbia, Słowenia i Wielka Brytania), potencjalni rywale Polaków w drugiej rundzie. - Miejsca na Torwarze rozeszły się bardzo szybko. To w zasadzie jedyna rzecz, jaka nas zaskoczyła. Na ligową koszykówkę w stolicy rzadko przychodzi powyżej tysiąca osób, teraz z pewnością hala zostanie zapełniona - mówi Świetlik. Najmniejszym zainteresowaniem cieszą się mecze w Bydgoszczy, gdzie rozegrana zostanie druga faza bez udziału Polaków.

Są dwa powody, dla których bilety się tak dobrze sprzedają - uważa Mirosław Noculak, trener i ekspert TVP Sport. - Po pierwsze, Marcin Gortat. Swoją grą w finałach NBA zrobił strasznie dużo dobrego pod względem marketingowym. Media i telewizja rozdmuchały to wydarzenie. Drugi powód to ranga imprezy. Wytrawni kibice to doceniają i nawet jeśli kilka gwiazd nie przyjedzie, nie będzie to miało wpływu na frekwencję. Zainteresowanie koszykówką na poziomie lokalnym nie słabnie, hale na meczach są pełne, gorzej jest na poziomie globalnym. Sukces reprezentacji na Eurobaskecie, a takim moim zdaniem będzie miejsce w ósemce, może pomóc całej dyscyplinie.

Ze 121 tys. biletów (od 20 do 60 zł) na rozpoczynające się kilka dni po finale koszykarzy mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet sprzedano około 24 tys. Najwięcej na mecze w Łodzi, gdzie będzie można obejrzeć mecze Polek, półfinały i finał. - Kibice z zagranicy kupują bilety sporadycznie. Mniejsze jest też zainteresowanie w miastach, gdzie Złotka nie zagrają. Ale liczymy, że sprzedaż jeszcze się rozkręci - mówi Magda Śmiecińska z PZPS. - W miastach, gdzie nie grają Polki, trzeba będzie coś wymyślić - twierdzi Mirosław Przedpełski, prezes związku.

Wyniki sprzedaży na obie imprezy wydają się zaskakujące, bo siatkówka, nawet kobieca, jest w Polsce o wiele bardziej popularna niż koszykówka, która dopiero ostatnio pnie się do góry po występach Marcina Gortata w finale NBA. Przedpełski: - Zupełnie inaczej rzecz się ma w Europie. Z całym szacunkiem dla siatkarek, to za koszykarzami jeżdżą tłumy kibiców z innych krajów, u nas tego nie ma.

Siatkarki w ostatnich latach dwukrotnie były mistrzyniami kontynentu, koszykarze dwa lata temu zagrali w turnieju finałowym dopiero po 10 latach błąkania się po europejskich nizinach. Porównanie oglądalności koszykarskiej ligi z siatkarską dla tej pierwszej wypada druzgocąco.

- Nie możemy dopuścić do tego, by hale były puste. W Katowicach zaprosiliśmy dwa tysiące dzieciaków, które w przerwach między meczami będą grać w minisiatkówkę. A do innych miast ściągniemy szkoły, żeby wypełniły trybuny. W końcu mistrzostwa Europy to nasza wizytówka - kończy Przedpełski.

Prezes PLK bez licencji - na wydawanie licencji ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.