Marcin Gortat Camp zakończył się w Gdańsku

- Błagam was, wołajcie na mnie Marcin. Nie pan NBA, pan Marcin, pan Gortat czy mistrzu. Po prostu - Marcin - tak koszykarz Orlando Magic rozpoczął w Gdańsku trening dla dzieci

Niedziela, godz. 9.30. W hali przy ul. Kołobrzeskiej na boisku siedzi po turecku ok. 100 dzieci. O godz. 10.07 nie wytrzymują i krzyczą: Marcin! Marcin! Marcin! Do hali wchodzi Gortat, jedyny Polak w NBA, który w poprzednim sezonie grał z Magic w finale najlepszej ligi świata. W hali rozlegają się brawa - klaszczą dzieci i ich rodzice. Gortat jeździł po Polsce z cyklem spotkań "Marcin Gortat Camp". Odwiedzał miasta, które we wrześniu będą organizatorami koszykarskich mistrzostw Europy. Był w Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Warszawie i Bydgoszczy, a na koniec zawitał do Gdańska. - Trójmiasto to wyjątkowe miejsce, bo macie tu świetną drużynę Prokom Trefl Sopot. Liczę, że niektórzy z was do niej trafią - mówił na początku spotkania. Najwyraźniej nie wiedział, że drużyna mistrza Polski nazywa się już Asseco Prokom Gdynia.

- Od czego powinien się zaczynać każdy trening? - pytał Gortat. - Od rozgrzewki - odpowiedział jeden z młodych koszykarzy. - Brawo, piątka - pochwalił go zawodnik NBA. Na rozgrzewce nikt się nie oszczędzał. Także Gortat, który był spocony bardziej niż uczestnicy treningu. Tuż przed godz. 11 dzieci doczekały się zajęć z piłkami. Gortat, a także siedmiu trenerów, którzy mu pomagali, pokazywali dzieciom, jak należy kozłować, podawać i rzucać. Nie brakowało dowcipów i części teoretycznej. Jeden z chłopców, na pytanie Gortata: jaki jest mój największy atut w NBA, odpowiedział...: Los Angeles Lakers. Dopiero stojący obok, nieco starszy kolega wytłumaczył, że chodzi o obronę. Gortat co jakiś czas przypominał dzieciom, że jest ich kolegą. - Pamiętajcie, jestem Marcin, a nie pan NBA. Przecież jestem tylko trochę od was wyższy - mówił Gortat. Kiedy mierzący 214 cm koszykarz wypowiadał te słowa, obok niego stała akurat dziewczynka, która ledwo sięgała mu do pasa. Na koniec treningu były mecze. Gortat wzmacniał zawsze jedną z drużyn i jego zespół... najczęściej przegrywał. - Najbardziej podobała mi się ostatnia część, kiedy graliśmy mecze. Zwłaszcza że moja drużyna wygrała z panem Marcinem. O, przepraszam, z Marcinem - mówiła 11-letnia Klaudia. - Szkoda, że to już koniec objazdu. Jestem wdzięczny wszystkim dzieciom, że chciały się ze mną pobawić, potrenować. Wierzę, że będą wytrwałe i niektóre z nich zostaną przy koszu na długo - powiedział Gortat.

Kadra Polski rozpoczęła przygotowania do Eurobasketu ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA